W Gliwicach racjonalnie podchodzą do startu w eliminacjach Ligi Mistrzów. Nie będzie wielkich transferów, by forsować bramy raju
Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 27-05-2019 10:38
Piast Gliwice po zdobyciu tytułu mistrza Polski wystartuje w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale w klubie nie ma wielkiej presji na sukces. Szefowie uznali, że nie warto się zadłużać, by próbować sforsować bramy piłkarskiego raju.
Piast żeby zagrać w fazie grupowej Champions League musiałby przebrnąć cztery rundy kwalifikacji. W żadnej z nich mistrz Polski nie będzie rozstawiony, więc teoretycznie czekają go mecze z silniejszymi rywalami. Już w pierwszej fazie może trafić na Celtic Glasgow, BATE Borysów czy Ludogorec Razgrad, czyli etatowych uczestników europejskich pucharów. Szanse na sukces i awans do fazy grupowej są więc raczej mizerne. Wiedzą to dobrze w Gliwicach i zamierzają dalej mądrze zarządzać klubem, a nie sięgać po pożyczki i szaleć na transferowym rynku.
- Zawsze można się zadłużyć, to dosyć łatwe. Ale nie gwarantuje sukcesu. Zadłużania się i życia ponad stan nie będzie. Jeśli spółka wygeneruje większe przychody z transferów, uzyskane środki w części powinny pójść na wzmocnienie drużyny, zwiększenie nakładów na Akademię i inwestycję związaną z budową ośrodka treningowego, żeby to służyło Piastowi przez lata - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" prezes Piasta Gliwice, Paweł Żelem.
W Piaście liczą na utrzymanie kadry z mistrzowskiego sezonu, ale zdają sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne. Włoskie kluby mocno interesują się Patrykiem Dziczkiem, oferty dostaje Joel Valencia, a kontraktu nie przedłużył i raczej tego nie zrobi Aleksander Sedlar.
Pierwszego rywala w el. LM Piast pozna w połowie czerwca.
Futbol.pl