Mioduski w Lidze+ Extra o sędziach, kadrze Legii, problemach Lecha i plotkach o sprzedaży klubu
Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 20-12-2020 22:19
Dariusz Mioduski był gościem programu Liga+ Extra na antenie Canal+ Sport. Prezes i właściciel Legii Warszawa został zapytany o kilka kwestii. Zdradził m.in., że nie zmieni prezesa i dyrektora sportowego, wypowiedział się o sędziowaniu oraz odniósł się do informacji o sprzedaży klubu.
Cytaty za serwisem Legia.net:
O kadrze Legii i potrzebach transferowych:
- Po meczu ze Stalą, gdybym wszedł na jakieś forum kibiców czy poczytał komentarze pod artykułami, to bym usłyszał, że Legii potrzeba dwóch nowych stoperów, dwóch skrzydłowych, środkowego pomocnika, dwóch napastników, dyrektora sportowego i nowego prezesa. Mogę zagwarantować, że te dwie ostatnie pozycje się nie zmienią. A jeśli chodzi o pozostałem pozycje, to my zdajemy sobie sprawę z tego, gdzie mamy słabości. Ale też musimy brać pod uwagę, że mamy zakontraktowanych trzydziestu zawodników w tej chwili. Latem dwunastu z nich skończą się umowy z klubem. Wiemy, że nie możemy czekać do lata, tylko już teraz zacząć ją konstruować pod występy w europejskich pucharach. Ale nie możemy wprowadzić zbyt dużego zamieszania, mamy zbudowany dość niedawno trzon zespołu. Mamy cenionych przez wszystkich bocznych obrońców, jest Bartek Slisz, mamy Luquinhasa, czy napastnika Tomasa Pekharta. To jest trzon zespołu, musimy też wzmocnić kilka pozycji. Nie możemy przy tym zapominać, że mamy akademię i w niej ambitną młodzież. Nie chcemy zamykać drogi przed najbardziej perspektywicznymi chłopcami, którzy coraz mocniej pukają do drzwi pierwszego zespołu. Nie licząc Miszty i Karbownika, kolejnych siedmiu z nich pojedzie na zimowe zgrupowanie. Dużo decyzji przed nami, zima będzie na pewno bardzo intensywna. Letnie przygotowania również.
O słabszej postawie Lecha w Ekstraklasie i nieporadzeniu sobie na dwóch frontach:
-Sądzę, że mamy trochę więcej doświadczenia i inaczej zbudowaną kadrę – budujemy ją zawsze pod europejskie puchary. Zakładamy zawsze, że będziemy grali na dwóch frontach. Nie wiem więc, czy mielibyśmy tak duży problem, jak ma Lech. Natomiast dla drużyn, które występują w Europie, to zawsze jest trudny okres. Słyszę wiele opinii o szerokich ławkach czy przygotowaniu fizycznym, ale nie słyszę o innym istotnym aspekcie. A jak porównujemy się do innych lig będących na naszym poziomie – szkockiej, chorwackiej, serbskiej, bułgarskiej czy rumuńskiej to w rankingu te kraje są wyżej, a ligi jako ligi i zespoły w nich występujące są słabsze. Ze statystyk wynika, że mamy najbardziej wyrównaną ligę spośród 55 lig w Europie. To oznacza, że zespół który jest w tabeli ostatnim jest najbliżej tego, który prowadzi w tabeli. W żadnym kraju w Europie te różnice nie są tak małe. U nas nie ma więc łatwych meczów. Wracając więc z europejskich boisk do ligowej szarzyzny, mecz zawsze jest bardzo trudny – obojętnie gdzie się nie jedzie. Zespoły z topowych lig w Europie aż tak trudnych spotkań nie mają w rodzimych rozgrywkach. Mogą więc rotować składem, wstawiać młodzież i zawodników niedoświadczonych. I tak mają ich lepszych, niż pozostałe zespoły. To jest podstawowa różnica między nami i pozostałymi. Jesteśmy pod tym względem silniejszą ligą i dlatego nam jest trudniej.
O zwolnieniu Aleksandara Vukovicia:
- Czy dziś postąpiłbym tak samo i po meczu z Górnikiem Zabrze zwolnił trenera Aleksandara Vukovicia? Uważam, że powinienem reagować wcześniej, a nie później. Symptomy tego, że graliśmy słabo były wcześniej, zaczęły się po przerwie spowodowanej pandemią. Graliśmy słabo zdobywając tytuł mistrza Polski. Myślałem jednak życzeniowo – na zasadzie bylebyśmy dowieźli to mistrzostwo. Mieliśmy dziesięć punktów przewagi i powinniśmy ligę wygrać taką różnicą punktową. Być może gdybym wcześniej tak do tego podszedł i odbył stosowne rozmowy, to nie byłoby potrzeby zwalniania trenera Vukovicia. Nie mówią, że trener Vuković nie byłby sobie w stanie z tym poradzić. Być może by mógł. Natomiast w sytuacji, która zaistniała nie widziałem możliwości, by coś się krótkoterminowo zmieniło. Podjąłem decyzje mające na celu ratować grę w pucharach ale i wywalczenie kolejnego mistrzostwa Polski.
O sędziach:
- Jak to jest prowadzić klub, któremu ciągle pomagają sędziowie? Wiem do jakiej i czyjej wypowiedzi pan nawiązuje. Podczas meczów też jestem kibicem, podchodzę do wielu sytuacji emocjonalnie i często mam pretensje do sędziów. Po meczu jednak rzadko mam pretensje do sędziów. Czasami mam, ale rzadko. Polscy sędziowie są bardzo dobrymi sędziami. W porównaniu do innych lig, krajów w Europie, mamy naprawdę sędziów na wysokim poziomie. Co nie oznacza, że nie zdarzają się błędy. Trzeba być jednak naiwnym twierdząc, że sędzia nie będzie popełniał błędów. Sędziowie będą popełniać błędy i to nawet w dobie VAR i innych technologii, które pomagają. U nas problem jest inny. Może teraz powinienem dziewięć sekund pomilczeć… ale może nie. U nas jest problem szefa kolegium sędziów – pana Zbigniewa Przesmyckiego. To jest problem z sędziami i sędziowaniem w polskiej piłce. To jest problem systemowy. Problem braku transparencji i transparentności. Problem braku dyskusji, braku rzetelnej oceny, która byłaby obiektywną i normalną rozmową. Nie chodzi o to w takiej dyskusji, by celem było wieszania sędziów po błędach, tylko o analizę – dlaczego te błędy zostały popełnione i korygowanie ich, dostosowywanie tak przepisów, by nie były one popełniane w przyszłości. Dziś w Polsce mamy pełne rozdrganie systemu. Nie ma żadnego zaufania do sędziów. I to pomimo tego, że mamy ich bardzo dobrych. Nie ma dyskusji merytorycznej. Nasze pisma wysyłane do kolegium sędziów pozostają bez odpowiedzi. A te pisma to prośba o interpretację – byśmy rozumieli kiedy jak się co stosuje. Ale nigdy nie doczekaliśmy się odpowiedzi. To problem systemowy i potrzebujemy go w polskiej piłce jakoś załatwić. Potrzebujemy rzetelnej oceny i systemu pozwalającego na dyskusję i ocenę sędziów, która będzie publiczna. Tak by wypracować standardy i zaufanie do sędziów. Dziś widzimy co się dzieje na boisku, na ławkach trenerskich a nawet w lożach właścicielskich. Emocje są tak duże, że jest to nieakceptowalne. To szkodzi wizerunkowi i szkodzi najbardziej sędziom. Próbują robić dobrą robotę, a to bardzo trudna praca. Nie wiem czy kiedykolwiek dałbym radę robić to, co oni robią. Trzeba chłodnej głowy, spojrzenia z dystansu, wszystkiego. To bardzo trudna robota, a my tą robotę utrudniamy jeszcze poprzez zamykanie systemu i brak jego transparentności, a sam system jest zarządzany w sposób w jaki jest zarządzany. To jest temat na najbliższe wybory w PZPN-ie. Tak jak kilka innych tematów. W Bundeslidze mają systemy, które są transparentne i działają. Skopiujmy od nich dobre rzeczy, stosujmy je w Polsce i utnijmy zbędne dyskusje na temat sędziów. Dziś nikt nie wie, co to znaczy ręka w polu karnym. Ja po naszym ostatnim meczu już też nie wiem. Dla mnie była ewidentna ręka i rzut karny dla Legii. Ale nie była – OK, akceptuję to. Ale chcę wiedzieć dlaczego i jeśli będzie w przyszłości taka sama sytuacja, to zostanie podobnie zinterpretowana, a nie inaczej.
Mioduski zasugerował też wyrzucenie do kosza plotek o sprzedaży Legii, dyplomatycznie odniósł się do informacji o zainteresowaniu Wojskowych utalentowanym Kacprem Kozłowskim i nie bardzo chciał rozmawiać o porażce 2:3 ze Stalą Mielec w ostatniej tegorocznej kolejce.
Futbol.pl