Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Michniewicz nie wsparł swojego piłkarza. Jeszcze mu doj*** (echał)

Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 05-03-2021 11:07
Michniewicz nie wsparł swojego piłkarza. Jeszcze mu doj*** (echał)

Po porażce Legii Warszawa z Piastem Gliwice (1:2) w Pucharze Polski głośno zrobiło się o tym, że żaden z kolegów nie podszedł po końcowym gwizdku do załamanego i leżącego na murawie Artema Szabanowa. Ukrainiec popełnił dwa błędy, po których rywale strzelili gole i wyraźnie cierpiał. Wydawać by się mogło, że trener Michniewicz będzie chciał w najbliższym czasie podbudować jego morale, a tymczasem na konferencji prasowej uderzył w Szabanowa!

Do obrońcy Legii podszedł ostatecznie tylko Gerard Badia z Piasta i razem z Szabanowem zszedł z murawy, pocieszając go. 

- Ładny gest Badii, zawsze jest to dobrze odbierane, gdy zwycięzcy pocieszają przegranych. Chciałbym jednak, żeby taka sytuacja była jak najrzadziej, że ktoś nas pociesza po meczach - ocenił tę sytuację Michniewicz, a potem skrytykował swojego podopiecznego. 

Druga sprawa, nie chcę okazywania takiego niezadowolenia po meczu, nawet kiedy popełniasz błąd, że kładziesz się na murawę i czekasz, że może ktoś przyjdzie i może zaniesie do szatni. Będziemy rozmawiać na ten temat z Szabanowem. Nie mówię, że zrobił coś złego, ale taka sytuacja zawsze jest niezręczna. Część zawodników zeszła do szatni, nawet nie wiedziała, że on tam jeszcze leżał. Nikt nie wiedział, ile leżał na murawie. Dowiedziałem się tego idąc na tę konferencję. Wcześniej nie widziałem tej sytuacji. To niezręczna sytuacja. Rozumiem niezadowolenie zawodnika, rozgoryczenie, po części - kajanie się, pokazanie, że bardzo zależy mu na tym, żeby nie popełniać takich błędów, żeby zwyciężać. Ale, na przyszłość - będę rozmawiał z piłkarzami, żeby nie robić takich rzeczy. Takie rzeczy trzeba umieć zachować dla siebie, ewentualnie próbować odreagować w szatni. Nie potrzebujemy takiego teatru. Teraz rozmawiamy o przegranym meczu z Piastem i o sytuacji z Szabanowem. Tego chcemy absolutnie uniknąć. Już wcześniej było widać po nim olbrzymie załamanie, kiedy straciliśmy gola. Wznawiamy grę od środka, a on stoi zgięty w pół. Krzyczę do niego, żeby wrócił do gry, skoncentrował się, że jeszcze jest dużo czasu. Strasznie to przeżył. Będę z nim o tym rozmawiał, żeby nie okazywał takiej słabości. Bo to okazywanie słabości przeciwnikowi. Stało się źle, popełniłeś błąd, ale to nic wielkiego, to tylko sport. Było jeszcze dużo czasu, żeby go naprawić - stwierdził Michniewicz.

Trener Legii bronił z kolei Mateusza Wieteskę, które kibice Wojskowych w ostatnim czasie mocno atakują za słabą formę. -  Co blokuje Mateusza Wieteskę – gorsza forma czy psychika? Wracając do tamtej sytuacji, z meczu z Piastem. Wietes zawsze będzie zaangażowany w stratę bramki. W takim sensie – nawet jak nic nie zrobi, to ktoś powie, że powinien stać z prawej czy z lewej. Jest środkowym obrońcą, jest najbliżej bramkarza. Gra centralnie w świetle bramki, stamtąd pada najwięcej goli. Sytuacja, która miała miejsce w meczu z Piastem - błąd popełnił na pewno Szabanow, który nie chciał wybijać piłki na oślep, chciał budować grę, nie chcieliśmy tracić czasu. Zagrał zbyt lekko, piłka odbiła się troszeczkę inaczej niż zazwyczaj. Podanie było za lekkie. I były dwie możliwości. Albo Wieteska ryzykuje, idzie w kontakt z przeciwnikiem i jak nie trafia w piłkę, to jest czerwona kartka. Albo zachowuje się tak, jak się zachował – czyli wyczekuje i może przeciwnik popełni błąd. Trafiło akurat na świeżego zawodnika, który chwilę wcześniej wszedł, bardzo szybkiego, dobrego technicznie. Boisko nie było idealnie w tamtym momencie meczu. I rywal idealnie poprawił piłkę. Złożyło się na to dużo nieszczęść. Zawsze mówię – trzy błędy to bramka. Pierwszy błąd - Szabanow, drugi – być może, inna decyzja Mateusza Wieteski, gdzie odskoczyłby do tyłu. Była to sytuacja stykowa – albo idziesz do przodu i ryzykujesz, że uda ci się przejąć, albo odskakujesz i toczy pojedynek jeden na jeden. Podjął taką decyzję, na koniec rywal wyszedł sam na sam z bramkarzem. Czarek troszeczkę zostawił mu miejsca, wychodząc wysoko – przeciwnik mógł go okiwać i strzelić do pustej bramki. Tej bramki, akurat Mateuszowi, najbardziej złośliwi ludzie, nie powinni przypisywać. Bo akurat, on tutaj niczego wielkiego nie zawinił - powiedział Michniewicz, który przyznał, że rozważa opcję, że w trójce stoperów Legii we Wrocławiu znajdzie się Josip Juranović, bowiem Artur Jędrzejczyk ma drobne problemy ze zdrowiem.

W niedzielę o 17:30 Legia zagra wyjazdowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Wojskowi są liderem tabeli z 4 punktami przewagi nad Pogonią Szczecin.

Futbol.pl

Inne artykuły