Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Głos kibica: Wielka cena „małego”błędu

Dodał: Michał Ptaszyński
Data dodania: 19-08-2014 8:29
Głos kibica: Wielka cena „małego”błędu

O casusie „Legii” napisano i powiedziano już wszystko, a nawet więcej. I słusznie. Takiego przypadku historia profesjonalnego futbolu nie zna z przeszłości. Nie miał i nie ma prawa zdarzyć się w teraźniejszości ani w przyszłości.

Najlepszy klub piłkarski w Polsce sam sobie zafundował wątpliwą sławę. Jej cena to szok, złość piłkarzy, lament i żale działaczy, szukanie winnych i ekwilibrystyczne pomysły. Właściwie nie ekwilibrystyczne, ale zwyczajnie głupie, że chciałoby się zawołać: Panowie, skąd spadliście na ten polski futbolowy padół! Choć jest siermiężny, ma swoje zwyczaje, zasady i tradycje, które znać trzeba, aby w nim funkcjonować. „Legia” chlubi się ładem korporacyjnym i nowoczesnym sposobem zarządzania. To prawda - do sprzedania na klubowych konferencjach. Ma też władze klubowe działające w piłce od niedawna oraz kolegów kolegi, którego protegowani pełnią ważne funkcje administracyjne. Wiedzę o piłkarskich realiach posiadają te Panie i Panowie na poziomie średnio rozgarniętego kibica, któremu sprzedają karnet lub bilet. W swej naiwności właściciele klubu boleją, przyznając iż popełnili drobny błąd administracyjny, będący skutkiem gry przez głupie kilka minut piłkarza do gry w ogóle nie uprawnionego. Mylą się i to mylą nie po raz pierwszy. Błąd jest gigantyczny. Nie tylko liczony w dziesiątki milionów złotych. Ma on wymiar daleko perspektywiczny dla funkcjonowania klubu, dla jego strategii i pozycji na mapie Europy. Tego nie mogą zmienić odwołania składane bez wiary w skuteczność ani lobbing jednego czy drugiego piłkarskiego notabla, który twierdzi, że ma w UEFA gwarantowane dobre traktowanie. Jak widać mało skuteczne. Czarę piłkarskiego infantylizmu przepełnia list klubowych sterników, wysłany do Szkotów. To ewenement w skali europejskiej dyplomacji. Powoływanie się na fair play, szacunek czy boiskowe koleżeństwo jest ogólnie piękne, poza jednym wyjątkiem, gdy chodzi o kasę, o bardzo dużą kasę. Dodatkowo wiadomo, że Szkoci historycznie są skąpi a ponadto nie są głupcami i liczyć potrafią. W takiej sytuacji autorom odezwy „Do przyjaciół Szkotów” pozostało co najwyżej puknąć się zbiorowo w głowę. 

W czwartek 13 sierpnia 2014roku do południa UEFA wyrzuciła ostatecznie „Legię” z tegorocznych rozgrywek, czego co przytomniejsi w Polsce oczekiwali. Elita pod każdym względem. Póki co, nie ma miejsca a niej dla warszawskiego klubu. A nam, kibicom i sympatykom piłki pozostaje tylko jedno zaśpiewać „Polacy, nic się nie stało”. Jak zawsze.

Jerzy Staroń

Inne artykuły