WARTA POZNAŃ - NAJLEPSZE POŁĄCZENIE ROMANTYZMU I ROZWAGI W POLSKIM FUTBOLU
Dodał: Jan Nadolny
Data dodania: 02-08-2021 7:00
Historia Zielonych jest niczym “opowieść idioty”. Tak szekspirowski Makbet określał marność życia ludzkiego. Pasmo wzlotów i upadków, które wieńczy upadek ostateczny - kilka metrów pod ziemię. Warta Poznań zdaje się tę wizję urzeczywistniać. U zarania polskiego piłkarstwa była krajową potęgą, która od spadku z ligi w 1950 roku tułała się po niższych ligach, nieraz balansując na granicy bankructwa. Jesteśmy w roku 2021, Warta w maju była jeden punkt od historycznego awansu do europejskich pucharów, a wczoraj rozegrała już drugi mecz w swoim drugim z rzędu sezonie w Ekstraklasie.
HISTORIA W PIGUŁCE
Warciarze mają na swoim koncie dwa mistrzostwa Polski, zdobyte w 1929 i 1947 roku, 5 tytułów wicemistrza, a 7 razy kończyli te rozgrywki na trzecim stopniu podium. Nie bez powodu jednak sukcesy klubu jak ucięte nożem, trwają do daty drugiego triumfu. W zacieśniających się wówczas więzach komunizmu kluby, które nie były wspierane finansowo przez państwo - upadały. Wobec powszechnej opinii klubu inteligenckiego, Warta nie miała prawa liczyć na pomocną dłoń. Całkowicie antagonicznie sytuacja miała się za miedzą, bowiem Kolejowy Klub Sportowy Poznań (dzisiejszy Lech), jak sama nazwa wskazuje, z proletariatem miał bardzo wiele wspólnego.
I tak przez 43 lata Zielonym przyszło kopać na drugim, trzecim szczeblu rozgrywkowym, aż do 1993 roku, kiedy to na dwa sezony ponownie zawitali w I lidze. Pobawili niedługo, sukcesów nie święcili, ale bilans w meczach z walczącym wówczas o czołowe lokaty Lechem z pewnością cieszył (2 wygrane, 1 remis, 1 porażka).
Potem znowu lata spędzone w niższych ligach. Na domiar złego w klubie od 2011 absolutny chaos wprowadziły rządy nowych właścicieli. Warto nadmienić, że gdyby nie ich wkład, klub mógłby nawet zostać zmuszony do ogłoszenia upadłości. Ratunek choć wówczas niezbędny, okazał się jedynie chwilowy. Za kadencji państwa Pyżalskich kondycja klubu była fatalna. Szczególnie deprymujący okazał się chaos finansowy, który w sezonie 13/14 doprowadził do zdegradowania Warty z II ligi na najniższy w historii klubu czwarty poziom rozgrywkowy w Polsce! Mimo rosnącego zadłużenia i coraz większych problemów z właścicielami, Zieloni powrócili do I ligi.
Wówczas, w drugiej połowie 2018 roku, klub trafił w ręce Bartłomieja Farjaszewskiego, który spłacił dług wynoszący już 900 tys. złotych! Gdy Warta na nowo zaczęła być zarządzana z głową... nastąpiła powtórka z rozrywki. Tak samo jak podczas 1. awansu, po drugim z rzędu sezonie na poziomie zaplecza ekstraklasy, Zielonym sensacyjnie udało się uzyskać miejsce premiujące do elity. Zwycięstwo w finale baraży z Radomiakiem pozwoliło po raz trzeci zameldować się w gronie najlepszych klubów w Polsce.
Najnowsza historia zapewne większości jest znana, w końcu nieczęsto jesteśmy świadkami tak zaskakujących rozstrzygnięć. Dla niewtajemniczonych wystarczy zatem jedno zdanie: Warta Poznań zajęła w pierwszym po powrocie sezonie w Ekstraklasie sensacyjne 5. miejsce, a do gry w kwalifikacjach do Ligi Konferencji zabrakło im ledwie jednego punkciku.
BOGATE TRADYCJE
W taki oto heroiczny i niespodziewany sposób Warciarze powrócili do korzeni. A te sięgają samych początków polskiego piłkarstwa. Pierwszy tytuł mistrzowski zdobyli już w trzeciej edycji polskiej ligi. A najlepszy piłkarz w historii Warty Fryderyk Scherfke, mający na swoim koncie najwięcej występów (235) oraz zdobytych goli (134) w zielonych barwach, strzelił premierową bramkę dla polskiej reprezentacji w historii występów na mistrzostwach świata.
Swoją drogą warto wspomnieć, że wyczyny tego pana mają wymiar nie tylko piłkarski. Gdy nastała II Wojna Światowa, Scherfke został zmuszony do noszenia niemieckiego munduru. Postanowił wykorzystać ten hańbiący obowiązek w szlachetnym celu, ratując przed aresztowaniami, dekonspiracją i wywozem do obozu swoich kolegów z drużyny i ich rodziny. Właśnie takie historie, z biegiem lat obrastające aurą chętnie powtarzanej lokalnej legendy, tworzą tożsamość klubu.
Warta Poznań jest klubem z niezwykle bogatą tradycją. W okresie międzywojennym, gdy sport nie jawił się jeszcze jako narzędzie państwowej propagandy tudzież globalny biznes, panowała w nim z dzisiejszego punktu widzenia utopijna wręcz czystość intencji. Wówczas postrzegany był jako doskonała fuzja rozwijającej rozrywki dla widzów oraz ambitnej, przemawiającej duchem sportu rywalizacji dla uczestników. W istocie liczyła się przednia zabawa, przyjazna atmosfera oraz szerzenie cnotliwej idei dbania o tężyznę fizyczną. A same wydarzenia sportowe po częstokroć traktowano niczym współczesne “wypady” do galerii handlowej lub kawiarni - jako środowisko sprzyjające towarzyskim spotkaniom.
Ach, cudownie jest się tak od czasu do czasu przenieść do przeszłości. Przeszłości, w której niestety nie miało się okazji być, a chętnie by się jej zasmakowało. Aż ekran laptopa w moich oczach pokrył się charakterystycznym dla tamtego okresu czarno-białym, zaśnieżonym obrazkiem... I język od razu jakiś taki bardziej kwitnący do głowy przychodzi...
Sport w owych czasach stanowił przede wszystkim rozrywkę dla inteligencji. Uprawiali go i na bieżąco śledzili ludzie społecznych elit, którzy nie musieli nadgodzinami pracować na każdy kolejny posiłek, a mieli przywilej posiadania czasu wolnego, który poświęcali m.in. na kształcenie się czy rozrywkę.
- Warta była wtedy królową Poznania pod każdym względem i to nie tylko w piłce nożnej, ale w wielu sportach - przyznał we wrześniu 2020 roku na łamach poznańskiej Gazety Wyborczej Andrzej Kuczyński, “nestor poznańskich dziennikarzy”, wieloletni korespondent dziennika “Sport”. Taki status quo Warty miał prostą przyczynę. Była ona zarządzana i finansowana przez ludzi z wyższych sfer, i to im miała służyć jego działalność. Tak wykształcił się niebywale rzadko spotykany profil klubu posiadającego mnogość sekcji w rozmaitych dyscyplinach, kierującego swoją politykę w stronę potrzeb kibiców. Warta Poznań była dla kibiców, a nie na odwrót, jak działa to współcześnie w znakomitej większości klubów piłkarskich.
“WARTA MA PRZYCIĄGAĆ WARTOŚCIAMI I WIELOSEKCYJNOŚCIĄ”
Dziś, dzięki działaniom obecnego właściciela Zieloni ponownie funkcjonują jak za swoich najlepszych czasów.
- Nie przyszedłem do Warty dla rozgłosu - tak brzmiały pierwsze słowa Bartłomieja Farjaszewskiego w wywiadzie z Hanną Urbaniak. - Współpracownicy często zwracają mi na to uwagę. Gdy unikam kamer mówią: „Przecież kupiłeś klub piłkarski. A po co się kupuje klub piłkarski? Dla szpanu!”. Wiem, że ja trochę do tego nie pasuję, ale nie przeszkadza mi to. Nie mam potrzeby brylowania, nie mam profili w social mediach. Czasami pracownicy w klubie pytają mnie, czy wydrukować mi internet, bo naprawdę nie śledzę żadnych komentarzy. Skupiam się na pracy. Natomiast bardzo szanuje i liczę się z opiniami, które przekazują mi kibice - kontynuował.
I trzeba przyznać, że słów tych na wiatr nie rzucono.
“Budujemy markę Warty Poznań poprzez realizację działań w obszarach istotnych dla Klubu i społeczności kibiców „Zielonych”. Istotą działań będzie połączenie sportu oraz wartości.”
“Sport i społeczność powinny być komplementarne i wspierać się wzajemnie. Jeśli tak się stanie, to radość będzie większa niż z niejednego zwycięstwa na boisku.”
“Siłę marki Warty Poznań wykorzystujemy na boisku i poza nim - zmieniając na lepsze życie mieszkańców Poznania i regionu.”
“Tworzymy miejsce spotkań sportu i społeczności, które inspiruje i motywuje różne grupy społeczne. Tworzymy klub „alternatywny”, dla ludzi, którym nie jest wszystko jedno."
Te cytaty to cztery najpiękniejsze, najlepiej oddające charakter nowej Warty zdania, jakie znajdują się w “Planie Rozwoju 2020-2023". Jest to ogólnodostępny dokument, w którym zarząd Zielonych przedstawił wartości, jakimi zamierza się kierować oraz naprawdę szczegółową rozpiskę celów, które zamierza sukcesywnie realizować do 2023 roku.
Są to plany zarówno o zabarwieniu sportowym, jak i społecznym.
Do tych pierwszych należą chociażby plany dot. rozwijania sekcji amp futbolu (drużyna męska jest jedną z 5. zespołów PZU Amp Futbol Ekstraklasy - najwyższy poziom rozgrywkowy), piłki nożnej dziewczęcej, a także piłkarskiej drużyny kobiecej (obecnie RED BOX IV Liga Kobiet - 5. poziom rozgrywkowy).
Oczkiem w głowie klubu są rzecz jasna przynoszący największe dochody i odnoszący największe sukcesy podopieczni trenera Piotra Tworka. Z tegoż powodu Warta mocno inwestuje w ich rozwój, jednocześnie jednak usprawniając tym samym pozostałe sekcje i akademię dziecięcą.
“W latach 2021-2023 planujemy stworzenie działu nauki, którego zadaniem będzie skupienie się na wprowadzeniu nowych technologii, pomagających w rozwoju zawodników naszego Klubu, a także rozbudowę działów medycznego, skautingu, metodologii i analiz, treningu indywidualnego oraz administracji.” - czytamy w Planie Rozwoju.
Niezwykle unikalne - nawet jak na europejskie standardy - wydają się założenia, według których ma być kompletowany męski zespół. Najbardziej innowacyjne i wyjątkowe to: min. 50% zawodników lokalnych, 7-8 młodzieżowców, przy czym 1-3 z roczników 2001-03, przynajmniej 5 młodzieżowców i/lub juniorów związanych z regionem, maks. 1-3 obcokrajowców. Wizja ta jest naprawdę piękna, bowiem nie tylko w Polsce brakuje klubów à la Athletic Club z Bilbao, gdzie pierwsze skrzypce grają “sami swoi”, wyszkoleni w klubie albo w jego bliskim sąsiedztwie. A takie historie zdobywają poklask i szacunek na całym świecie. Postawienie na taki model drużyny to namacalny dowód na to, iż w Warcie wyżej od pieniędzy ceni się wartości i społeczność zgromadzoną wokół klubu. Tym właśnie Zieloni chcą wyróżniać się spośród innych polskich klubów. I to na każdym kroku.
"LUDZIE POWINNI PRZYCHODZIĆ NA WARTĘ NIE TYLKO DLA SAMEGO MECZU, ALE RÓWNIEŻ DLA OTOCZKI I NIEPOWTARZALNEGO KLIMATU”
“Jako klub o przydomku Zieloni jesteśmy wręcz skazani na to, by dbać o ekologię i podkreślać swoje zaangażowanie w kwestie związane z ochroną środowiska naturalnego. Jako Warta Poznań chcemy być utożsamiani z pewnym stylem życia, którego sport, wartości i zaangażowanie są istotnymi składowymi.”
Kolejny cytat z - nie ukrywam, afirmowanego przeze mnie - Planu Rozwoju i kolejny wątek. Warta podejmuje szereg działań związanych z ekologią i ochroną środowiska. Począwszy od tego, że sponsorem głównym klubu, którego nazwa widnieje na koszulkach Zielonych jest beGreen. Lokalna wielkopolska firma, która - jak możemy przeczytać na jej stronie internetowej - “specjalizuje się w kompleksowej instalacji systemów fotowoltaicznych oraz pomp ciepła”.
Zostając w temacie koszulek, oba komplety trykotów Warciarzy wykonane są z odzyskanych surowców wtórnych (stroje domowe pochodzą w 100% z recyklingu, natomiast wyjazdowe - w 75%). Warta współpracuje jednakże z wieloma firmami, których działania koncentrują na “zielonych” tematach. Przykładem jest również widniejąca na strojach marka AL-KO, produkująca sprzęt ogrodniczo-rolniczy.
Inne, nieco bardziej ingerujące w lokalne życie społeczne inicjatywy to projekty Zielona Pasieka oraz Aleja Warciarzy. Pierwszy, zainicjowany przy współpracy z beGreen oraz Poznańskimi Ośrodkami Sportu i Rekreacji ma zwracać uwagę na problem zmian klimatycznych i szkodliwej środowisku działalności, które bezpośrednio przyczyniają się do masowego wymierania pszczół. W celu wspierania ochrony tych jakże pożytecznych owadów, na skwerze przy ulicy Jana Spychalskiego wybudowano pasiekę, która stale powiększa się o kolejne ule.
Aleja Warciarzy, złożona z 60 lipowych drzew upamiętnia z kolei 7 założycieli Warty. - Traktujemy to jako żywy pomnik. Nie chcemy stawiać marmurowych czy granitowych monumentów dla osób zasłużonych dla klubu. Chcieliśmy zrobić coś spójnego z naszą filozofią - podkreśla Jarosław Żubka, dyrektor ds. marketingu i komunikacji Warty Poznań. Tabliczki z ich personaliami widnieją przy pierwszych 7 drzewach, a kolejne 53 będą konsekwentnie dosadzane przez... MVP meczów Warciarzy. Każdy z nich zostanie uhonorowany sadzonką lipy, która w formie żywego pomnika wyląduje na zbiegu ulic Spychalskiego i Dolnej Wildy.
Inną akcją Zielonych, tym razem o charakterze bardziej społecznym, jest zawiązanie współpracy z firmą “MiguMig - zabawy z językiem migowym”.
“Umowa partnerska będzie opierała się na zorganizowaniu cyklu akcji, w ramach których klub wraz ze swoim nowym partnerem będzie chciał zwrócić uwagę na obecność w naszym najbliższym otoczeniu osób niesłyszących. Wszystko będzie opierać się również na nauce języka migowego i ułatwieniu komunikowania się z osobami niesłyszącymi. Oczywiście twarzami, a właściwie rękami, promującymi będą zawodnicy Zielonych, którzy również będą musieli opanować podstawy języka migowego.” - czytamy w Gazecie Wyborczej. Kwestie dyskryminacji i wykluczeń społecznych to kolejny ważny dla zarządu aspekt, który również nie mógł zostać pominięty w dążeniu do jak największej otwartości klubu na “zieloną” społeczność.
PAMIĘTAJCIE O OGRÓDKU!
Najbardziej imponującym projektem jest zdecydowanie ten związany z klubową infrastrukturą. Aktualnie, jak widać na zdjęciu tytułowym, stadion Warty zwany Ogródkiem jest niefunkcjonalny i w stanie gruntownej przebudowy. Jak na razie, bliżej mu do piaskownicy niż zielonej przestrzeni. Ile potrwają prace - tego nie wie nikt. Zależeć będzie to w głównej mierze od tempa zbierania funduszy. W obliczu ostatnich decyzji rządu, które dodatkowo obniżyły dotacje na projekty takie jak właśnie omawiany, rozbudowa Ogródka może potrwać o kilka dobrych lat dłużej niż zakładano. Wielka szkoda, bo projekt - przynajmniej u mnie - wywołał niemały zachwyt.
“Stadion ma mieć zieloną, pochłaniającą smog i "oddychającą" elewację pokrytą bluszczem lub mchem, a równocześnie ma być zbudowany z jak najbardziej ekologicznych materiałów. Na dachu trybuny mają się znaleźć panele fotowoltaiczne, które będą zasilały w energię budynek klubowy. Na terenie kompleksu oraz na dachu stadionu znajdzie się także miejsce na ule dla pszczół, ptasie budki oraz hotele dla owadów. Cały teren ma być wypełniony roślinnością i ma wpasować się w okoliczny klin zieleni miejskiej. (…) Obiekt ma być otwarty dla mieszkańców Poznania. W związku z tym przy projektowaniu ma być uwzględniona możliwość przekształcenia trybuny w kino letnie, a teren ma być w pełni przygotowany do organizacji koncertów plenerowych.”
Zacytowany fragment z Gazety Wyborczej jak na dłoni ukazuje, że wyobraźnia zarządu Zielonych swoje granice ma daleko za horyzontem.
Plany infrastrukturalne klubu to jednak nie tylko dziecięca fantazja. Niezbędna dla dalszego rozwoju Warty jest także rozbudowa zalecza sportowego. W skład kompleksu wchodzić mają hala szermiercza, cztery korty tenisowe oraz dwa pełnowymiarowe piłkarskie boiska treningowe. Obiecującą bazę, która nadaje realizmu tej, póki co cukierkowej wizji, stanowią Poznańskie Ośrodki Sportu i Rekreacji. Na mieszczące się na terenie Zielonych obiekty POSIR o zdrobniale brzmiącej nazwie “Chwiałka”, składają się boiska do siatkówki plażowej, pływalnia kryta oraz letnia, lodowisko oraz trzy hale sportowe.
* * *
Dziś Warta Poznań gra jak równy z równym z czołowymi zespołami Ekstraklasy, jak za dawnych dobrych czasów. Jednakże wciąż nie może rozgrywać meczów w Ogródku, zmuszona podróżować na mecze domowe do Grodziska Wielkopolskiego.
Przecież tak niedawno na głowy piłkarzy i zarządzających klubem z przeciekającego dachu kapała deszczówka, a wewnątrz tych głów kłębiły się koszmarne myśli o braku pieniędzy i potężnym zadłużeniu.
A teraz, z podniesioną głową i przenikliwym spojrzeniem w przyszłość, cała zielona społeczność może być prawdziwie dumna z tego, jak ich klub wstaje z kolan, wytyczając wszystkim polskim zespołom drogę myślenia inaczej - szlak ku innowacyjności.