Nie od razu Rzym zbudowano, czyli amerykański sen AS Romy.
Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 10-09-2021 20:38
Wieczne Miasto, Koloseum, limoncello, riagatoni al forno i kawa. Rzym w swojej okazałości
i wielkim pięknie oferuje nam wiele. Wiele też ma do zaoferowania fanom piłki nożnej, a właściciel stołecznej AS Romy od momentu przejęcia próbuje przywrócić swojemu klubowi blask i dumę.
Amerykański sen
Ostatnie sezony drużyny znad Tybru nie rozpieszczają fanów Romy. Ostatnie Scudetto udało się zdobyć 20 lat temu, za kadencji Fabio Capello, który notabene święcił w Rzymskiej drużynie tryumfy też jako zawodnik, zdobywając Puchar Włoch w sezonie 68/69. Lata później wrócił do drużyny ze Stolicy Włoch w roli trenera, a do dyspozycji na boisku miał takich graczy jak Gabriel Batistuta, Cafu, Cristiano Zanetti, czy oczywiście - Francesco Totti. Potem było już w kratkę, dobre sezony przeplatane były słabymi - wystarczy powiedzieć, że od czasów ostatniego tytułu dziewięć razy zajmowali drugie miejsce w Serie A i tyle samo razy byli na miejscu piątym lub niższym.
Dziś Roma ma apetyt na więcej. Rok temu za 600 milionów euro klub przejął amerykański miliarder Dan Friedkin. I choć nie obyło się to bez medialnych prztyczków ze strony poprzedniego właściciela, Jamesa Palotty, które miały na celu raczej windowanie ceny. Kibice z radością reagowali na informacje o nowym właścicielu - Palotta nie miał dobrej polityki, podejmował niezrozumiałe decyzje, pozbył się legend w niewybredny sposób, a w Rzymie nawet nie bywał. Nowy właściciel to więc szansa na nowe otwarcie - od początku zresztą Dan Friedkin wspierany przez syna Ryana gwarantował, że chce prowadzić AS Romę z pasją. I choć zaliczył niezły falstart, można uwierzyć, że ma plan.
Odbudowa chwały przy Stadio Olimpico
„Chcemy, aby Roma odniosła sukces w przyszłości”. Tymi słowami odnosi się do procesu budowania składu trener Jose Murinho. Jest to z jednej strony kokieteria i próba zdjęcia presji z zawodników i siebie samego, bowiem świat futbolu jest okrutny i oczekuje sukcesów tu i teraz. Z drugiej strony jest to obietnica i zapowiedź zmian. Zresztą sam fakt zatrudnienia Murinho świadczy o jednym - AS Roma ma wygrywać. Wprawdzie kariera portugalskiego szkoleniowca od kilku lat nie jest usłana różami, to nie możemy odbierać mu fachu w ręku. Sam zresztą cieszy się z powrotu do Włoch: „W Anglii dziennikarze w czasie konferencji prasowych szukają sensacji, we Włoszech rozmawiamy o taktyce”. Jose to taktyczny mistrz i choć można nie lubić tego jak ustawia swoje drużyny, można nie lubić jego stylu bycia, to nie można zaprzeczać, że jest trenerem wybitnym i każda drużyna, którą prowadzi może osiągnąć sukces.
Nie dziwi więc fakt, że jednym z nowych nabytków AS Romy jest bramkarz. Anglię na Włochy zamienił Rui Patricio, a więc Mistrz Europy z 2016 roku. Rodak Jose Murinho został sprowadzony z ekipy Wolverhampton, gdzie zaliczył kilka naprawdę solidnych sezonów. Od razu dostał bluzę z numerem 1, wskoczył do pierwszego składu i trzeba powiedzieć, że radzi sobie dobrze - w dobrym stylu zaprezentował się chociażby w pierwszym meczu sezonu przeciwko ekipie z Florencji, gdzie zanotował 7 interwencji, w drugim meczu natomiast udało mu się zanotować czyste konto.
Brak straconej bramki cieszy jeszcze bardziej, gdy spojrzymy na tablicę wyników. AS Roma ograła Salernitanę aż 4:0. Oczywiście beniaminek z Salerno nie jest najbardziej wymagającym przeciwnikiem, to na pewno strzelenie czterech goli może dodać skrzydeł. A strzelenie siedmiu i strata tylko jednej w dwóch meczach tym bardziej.
Ostatnie okienko transferowe to nie tylko Rui Patricio. Również z Anglii przywędrował na Stadio Olimpico napastnik Tammy Abraham. Wychowanek Chelsea Londyn nie mógł liczyć na regularną grę pod batutą trenera Tuchela, a pozyskanie Romelu Lukaku z Interu Mediolan jeszcze bardziej oddaliło młodego reprezentanta Anglii od występów dla The Blues. Abrahamowi udało się już wpisać na listę strzelców w tym sezonie dla nowego pracodawcy, dlatego kibice z Rzymu mają podstawy by liczyć na więcej. Ciekawym transferem może okazać się też definitywne wykupienie Bryana Reynoldsa z FC Dallas. Dwudziestolatek przekonał do siebie włodarzy Giallorossich, spędzając poprzedni sezon w drużynie z Wiecznego Miasta na wypożyczeniu. Wprawdzie zagrał tylko w pięciu spotkaniach, co przełożyło się na nieco poniżej 300 minut. W Rzymie jednak zdecydowano zapłacić za niego 6 milionów euro i jest to obiecujący ruch. Podobny krok wykonano wobec zawodnika reprezentacji Brazylii, Rogera Ibaneza. Obrońca podpisał umowę trwającą do 2025 roku i wygląda na to, że będzie jednym z graczy, na których regularnie stawiał będzie Jose Murinho.
Otwarte drzwi. W oczekiwaniu na kolejne minuty Nicoli Zalewskiego
Jose Murinho otworzył też drzwi do seniorskej kadry AS Romy kilku chłopakom z Primavery. Z młodzieżowej drużyny czterech ma szansę walczyć o miejsce w pierwszym składzie na każdym treningu. Wśród graczy, którzy niedawno zadebiutowali w Rzymie, znajduje się oczywiście Nicola Zalewski. Choć miało to miejsce pod koniec poprzedniego sezonu, a zaufanie okazał mu jeszcze poprzedni trener, to polski zawodnik pokazał się też z dobrej strony przed Murinho. Mimo że
19-latek nie występuje jeszcze regularnie w drużynie Giallorossich, to cieszy się zaufaniem trenera. Warto wspomnieć, że w poprzednim sezonie Polak strzelił bramkę Manchesterowi United, choć po chwili realizatorzy przekazali informację o zmianie decyzji - ostatecznie po strzale Nicoli piłka odbiła się jeszcze od jednego z graczy United, zaś bramka została uznana za samobójczą. Co ciekawe, w swoim debiucie w Serie A zawodnik nabił obrońcę Crotone, po jego strzale padł gol samobójczy. Nie wpisuje się to więc w statystyki goli strzelonych. Jednak najważniejsze jest to, co widzą trenerzy.
Zalewskiemu udało się też zadebiutować w reprezentacji Polski. Pojawienie się na boisku młodego napastnika posługującego się zarówno polskim, jak i włoskim paszportem, wywołało nie tylko poruszenie piłkarskie, ale też wzruszenie wśród kibiców. Na trybunach obecny był największy fan Nicoli - jego ojciec, który na Półwysep Apeniński wyemigrował w 1989 roku. Ostatnio było dość głośno o rodzinie Zalewskich. Piłkarsko, bowiem Nicola zrobił duże wrażenie na Jose Murinho w czasie okresu przygotowawczego, trener zaufał mu i zaprosił do dorosłej drużyny oraz pozapiłkarsko - tato Nicoli przyznał w wywiadach, że cierpi na najcięższą formę raka, aby oglądać występy syna zdarzało mu się zaciągać kredyt, a jego marzeniem jest zobaczenie syna w koszulce seniorskiej reprezentacji. I marzenie to ziściło się, co doprowadziło do łez zarówno Pana Zalewskiego, jak i zapewne wielu kibiców.
Balans sposobem na Scudetto?
Drużyna AS Romy wygląda na papierze bardzo ciekawie. Nowy bramkarz, kilka starych twarzy, w tym Leonardo Spinazolla, który ostatni turniej reprezentacyjny, wygrany przez Włochów, może zaliczyć do bardzo udanych, doświadczeni Chris Smalling i Henrikh Mkhitaryan, bramkostrzelny Lorenzo Pellegrini i stary wyga Murinho u steru. Ten okręt może wypłynąć na szerokie wody, chociaż na zwycięstwo w Serie A liczy więcej ekip. Juve, które mimo pożegnania Cristiano Ronaldo wciąż jest niezwykle mocne, zwłaszcza, że na ławkę trenerską powrócił Massimiliano Allegri. Zawsze mocny jest też Inter Mediolan, a AC Milan ostrzy sobie kły, by odlepić od siebie łatkę chłopców do bicia z kilku ostatnich sezonów. Nie można zapomnieć też o Atalancie z malutkiego, pięknego lombardzkiego miasteczka Bergamo, wszak potrafią oni zamieszać w stawce. Póki co na czele peletonu jest Lazio, rywal Romy zza miedzy.
Sezon dopiero się jednak rozpoczyna, fani mają swoje typy, a Serie A na pewno zaskoczy nas wielokrotnie. Nad Wisłą czekamy na jak najwięcej minut polskich zawodników, a kilku ich przecież na Półwyspie jest. Szczęsny, Bereszyński, Zieliński, Walukiewicz, Drągowski, Reca, Glik, Dawidowicz - to tylko kilku z nich. Dla fanów z Polski Serie A jest coraz bardziej atrakcyjna, chętnie w tym kierunku patrzy też trener reprezentacyjny Paolo Sousa. Serie A jest coraz mocniejsza, walka o zwycięstwo będzie na pewno zacięta i potrwa do samego końca. Jak mawiają we Włoszech: „Anno nuovo, vita nuova”. Oby nowy sezon był więc obfity w emocje, bo tu wszystko może się zdarzyć!