Paryż stać na wszystko. Czy pieniądze i wizja wystarczą by wygrać Ligę Mistrzów?
Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 06-10-2021 10:21
Klub z Parc de Princes, czyli Parku Książąt to współcześni Galacticos. W pierwszym składzie, jeszcze w poprzedniej erze, mogliśmy podziwiać takie tuzy jak Pedro Pauleta, Makelele czy Ronaldinho, klub nigdy nie był jednak piłkarskim El Dorado. Era PSG, którą obserwujemy dziś, to bomba nuklearna, finansowy i piłkarski potwór. Potwór, który dopiero szlifuje swoje kły.
Katarska era, czyli money money money
10 lat – tyle minęło od objęcia paryskiego klubu przez Qatar Sports Investments, które rozciągnęło budżet do 150 mln euro. I ruszyli na zakupy, które od początku budziły podziw, z czasem możemy określić je tylko w jeden sposób – PSG robi spektakularne transfery. Nowi włodarze praktycznie na starcie zaczęli podejmować decyzje, które miały postawić sprawę jasno – to my będziemy największą potęgą. I to nie tylko we Francji, ale też całej Europie. I choć dominacja we Francji faktycznie jest właściwie nieprzerwana, to jednak pościg za upragnionym triumfem w Lidze Mistrzów dotychczas jest raczej… niewypałem.
W sezonie 2012/2013 francuska ekipa pod wodzą Carlo Ancelottiego dotarła do ćwierćfinału tych elitarnych rozgrywek. Wprawdzie naszpikowani byli gwiazdami, bowiem w obronie już prym wiódł Thiago Silva, na boisku byli też Matuidi, Veratti czy Lucas Moura. Nie można też zapomnieć o romansie z francuską piłką, który przytrafił się Davidowi Beckhamowi. Wtedy jednak, przez zasadę bramek na wyjeździe, odpadli z nafaszerowaną wybitnymi piłkarzami maszyną z Barcelony.
Ćwierćfinały mogły wydawać się paryską klątwą, bowiem przez następne 3 edycje turnieju, odpadali właśnie na tym poziomie, aż przyszła jedna z największych kompromitacji w historii współczesnego futbolu. 1/8 rozgrywek, Paryż ogrywa w dobrym stylu Barcelonę 4:0. Do rewanżu podchodzą nie tylko w roli faworyta, ale przede wszystkim kata. Wtedy wydarzyło się to, co nie miało prawa się wydarzyć – ofiara stała się opresorem, Katalońska drużyna niesiona przez Messiego i Neymara strzeliła 6 bramek, tracąc jedną. Wielkie, bogate PSG odpada w 1/8 Ligi Mistrzów. I powtarza to jeszcze dwa razy, doprowadzając właścicieli do furii. Najpierw odpadli z Realem Madryt, następnie z nękanym problemami i brakiem formy Manchesterem United.
Paris Saint Germain najbliżej zwycięstwa na arenie międzynarodowej byli w sezonie 19/20, prowadzeni bowiem przez niemieckiego fachowca, Thomasa Tuchela, dotarli do finału. Po drodze wyeliminowali między innymi były klub swojego trenera, czyli Borussię Dortmund, włoską Atalantę czy świeżaka w rozgrywkach – RB Lipsk. W finale natknęli się jednak na maszynę, która niszczyła wszystko, co spotkała na swej drodze. Bayern Monachium Hansiego Flicka, najbardziej kompletna drużyna ostatnich lat, wygrała finał 1:0. Włodarze z Kataru znów musieli obejść się smakiem – za co zapłacił trener Tuchel. Nie przejął się tym szczególnie, jakiś czas później objął posadę po Franku Lampardzie, zostając szkoleniowcem Chelsea Londyn. I w tym sezonie wygrał Ligę Mistrzów! Decyzja o zmianie trenera, podjęta przez paryski zarząd z pewnością musiała potem odbijać im się czkawką.
Paryż dziś. Katarskie pieniądze się nie kończą, cierpliwość tak.
Patrząc na dzisiejszy skład Mistrzów Francji, nie można oprzeć się wrażeniu, że prezes Nasser Al-Khelaifi robi zakupy, jakby grał w FIFĘ. W ostatnim okienku transferowym niebo zamarzło, Leo Messi opuścił FC Barcelonę i przeniósł do Paryża. I wprawdzie Argentyńczyk trafił do klubu za darmo, to sezon wcześniej PSG złożyło za niego ofertę opiewającą na…600 mln euro! Messi i PSG stali się bohaterami największego transferu ostatnich lat. Przynajmniej na chwilę, bo kilka dni później gruchnęła informacja o wielkim powrocie Cristiano Ronaldo do Manchesteru United. No i szybko okazało się, że Messi w Paryżu nie jest tak interesujący marketingowo jak Ronaldo w Manchesterze. Dziś widać to też piłkarsko, choć ta rywalizacja dopiero się rozkręca.
Zacznijmy jednak od defensywy. W atmosferze żenady z AC Milanu odeszło złote dziecko tego klubu. Gigi Dunnaruma, który chwilę później został Mistrzem Europy i najlepszym bramkarzem turnieju, przeniósł się do PSG w poszukiwaniu nowych wyzwań oraz większych pieniędzy. Czego Gigi chce bardziej – tylko on może to wiedzieć, ale jego przyjście spowodowało ból głowy trenera paryżan, Mauricio Pochettino. Do tej pory numerem 1 w bramce ekipy znad Sekwany był Keylor Navas, który jako podstawowy zawodnik Realu Madryt zdobył Ligę Mistrzów i to 4 razy, czyli o 4 więcej niż klub z Paryża. Mauricio Pochettino szachuje obsadą bramki, ale ma problem – południowoamerykańscy piłkarze PSG buntują się przeciwko odsuwaniu Navasa od pierwszego składu, z drugiej strony na klub naciska Mino Raiola, czyli agent Dunnarumy. Trener z Argentyny ma duży problem, a nie jest to jego jedyna bolączka. Tym razem od przybytku może boleć głowa…
Neymar JR, Kylian Mbappe, Leo Messi. Za nimi ustawiony Angel Di Maria, PSG w swojej całej okazałości. Zero – tyle właśnie drużyna z Francji oddała w ostatnim meczu celnych strzałów na bramkę. Skład stworzony z absolutnych tuzów ofensywnej finezji nie był w stanie zagrozić drużynie Stede Rennais. Być może to tylko wstydliwy wypadek przy pracy, przecież drużyna Mauricio Pochettino jest na prowadzeniu w Lidze Francuskiej, na dodatek zwyciężyli w zeszłym tygodniu 2:0 z Manchesterem City. Ropne derby drużyn, które nigdy nie zdobyły Ligi Mistrzów, tym razem wygrał były trener Tottenhamu.
Winni i niewinni. Kto zostanie osądzony?
Kto będzie pociągnięty do odpowiedzialności w przypadku niepowodzenia w Lidze Mistrzów? Patrząc na przeszłość, pewnie będzie to trener. Tylko czy Poche jest słuchany przez swoich zawodników? Głośnym echem w mediach rozeszła się sytuacja, w której trener dokonał zmiany, ściągając Messiego. Decyzja była dobra, bowiem Icardi, po pojawieniu się na murawie, strzelił ważną bramkę, ale ważniejszy był fakt, że Leo schodząc, nie podał ręki swojemu trenerowi. Kilka dni wcześniej zapewniał, że wspólne pochodzenie i znajomość to plusy, które ułatwiły mu decyzję o przejściu do katarskiego giganta.
Wygląda na to, że Messi i jego ego są w odpowiednim miejscu, bowiem już od kilku sezonów zawadiacką ścieżką kroczy jego były klubowy kolega – Neymar. Ma on w swoim kontrakcie zapisy, które gwarantują mu konkretne kwoty, za uśmiechy do kibiców, politycznie poprawne zachowania i bycie miłym. Wybitny brazylijczyk od lat uchodzi za zmarnowany talent, gwiazdę, która rozmieniła się na drobne.
Od lat kontrowersje krążą też wokół Mbappe, który wciąż nie wie, jak odpowiedzieć na pytanie dotyczące przyszłości. Z jednej strony wypowiada się pięknie o Paryżu i o grze ramię w ramię z Leo Messim, z drugiej jednak nieprzerwanie można słyszeć o jego romansach, głownie z Realem Madryt. Kylian to bardzo młody piłkarz, niekwestionowany talent, być może największy ze wszystkich biegających dziś na boiskach w Europie. I dobrze o tym wie, nic więc dziwnego, że rozgląda się za grą w najlepszych klubach – również w tych, które mają tradycję i historię. Mbappe jeszcze nie zdecydował, czy chce być jej częścią, przenosząc się np. do Madrytu, czy chce ją tworzyć i przecierać szlaki – zostając w Paryżu.
Paryż ma wybitny skład. Na papierze powinni wygrać każde spotkanie, do jakiego przystąpią. Być może to ich sezon, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Tylko czy Maurcio Pochettino jest trenerem, który da radę poukładać Galaktikos naszych czasów? Fakt, to dobry trener, ale wydaje się, że bardziej pasuje do drużyny, z której musi wyciągać, nie układać gwiazdy. Jego związek z Tottenhamem był bardzo dobry i myślę, że w Londynie mogą za nim jeszcze czasem tęsknić, tak jak Paryż zatęsknił za Tuchelem.
Wątpliwości co do Poche, ma też Antonio Cassano: „Pochettino będzie miał krótkie życie w PSG. Słyszałem o nim złe rzeczy. Jest świetnym facetem, ale jako trener nawet przez minutę nie robi taktyki, kiedy drużyna go o to poprosi. On sam prosi graczy o radę, jak grać. Nie mogę w to uwierzyć. Nigdy nie prowadził mistrzowskiego zespołu, a teraz ma problemy z trenowaniem dużych chłopców. Z tego, co rozumiem, jeśli dalej pójdzie tą ścieżką, to jego czas w PSG szybko się skończy. Już trzeba patrzeć w stronę Zizou" – zakończył.
Oczywiście Antonio Cassano ma pozycję podobną do Jana Tomaszewskiego – wszyscy go lubią, ale jego zdanie jest z reguły traktowane z przymróżeniem oka. Tutaj chyba jednak ma rację, Mauricio Pochettino nie wygląda jak trener, który poradzi sobie z szatnią pełną gwiazd i ich potrzeb. Czy z tą misją poradziłby sobie Zizou? To być może jedyny dostępny teraz trener, który faktycznie ma na to papiery. A z niedostępnych? Jedynym trenerem, który udźwignąłby ciężar tych wybitnych graczy jest pan, który kiedyś już był trenerem w PSG – Carlo Ancelotti. Ten przejął jednak Real Madryt i radzi sobie całkiem nieźle, nie ma więc możliwości, by znów zawitał na paryski stadion.
Sezon dopiero się rozkręca, choć to nie liga francuska jest najważniejsza dla PSG. Ona ma być potraktowana jako oczywistość, a kły szykowane są na Ligę Mistrzów. Jeśli nie uda się w tym roku i z tym składem – prezes Nasser na pewno wymyśli coś spektakularnego, żeby po raz kolejny przykryć blamaż pieniędzmi i pracą wizerunkową. Trener Pochettino musi nauczyć się lepiej organizować grę swojej drużyny, jeśli chce uniknąć zwolnienia. Chociaż zwolnienie to najniższy wymiar kary, jaki grozi mu w przypadku niepowodzenia. Jeśli jego PSG nie zrobi furory w Lidze Mistrzów, Argentyńczyk już na zawsze będzie „tym trenerem, który miał w składzie Neymara, Mbappe, Messiego i nie zwyciężył”.