Wesołe jest życie staruszka. Gianluigi Buffon w świecie parmezanu
Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 23-11-2021 14:08
Gigi Buffon. Bramkarz, który inspirował pokolenia, wprawiał w osłupienie swoimi interwencjami, a przeciwników potrafił doprowadzić do frustracji. Włoch dalej gra w piłkę i - jak to we Włoszech - ciągle ekscytuje, budzi kontrowersje i prowokuje do rozmowy. Jak radzi sobie długowieczny idol golkiperów?
Złote Miasto, parmezan i Giuseppe Verdi
Gigi Buffon, będący przez lata monolitem, strzegący bramki reprezentacji Włoch oraz Juventusu Turyn, jest marką i legendą. Mówi się, że muzyka łączy pokolenia. I pewnie jest to prawda, chociaż tę funkcję spoiwa doskonale pełni też piłka nożna. Między innymi właśnie za sprawą takich graczy, jak urodzony w Toskanii Włoch, którego losy śledziły pokolenia. Włochy, będące przecież najbardziej romantycznym miejscem na świecie, raz po raz dostarczają kibicom na całym globie poczucia, że miłość do barw, herbu, rodziny i gry samej w sobie jest czymś więcej, niż popołudniowa rozrywka. To życie. W tym przypadku - bardzo długie życie.
Kariera trwająca przez prawie 3 dekady zaczęła się w Parmie. Miasto, które niegdyś było częścią księstwa Lombardii, zaś w średniowieczu stanowiła istotny przystanek na via Francigena, czyli drodze, która łączyła Wieczne Miasto Rzym, z północną Europą. Drogę tę wybierali handlarze, hodowcy i podróżnicy, którzy przemierzali ówczesne szlaki, licząc na korzystny handel lub niezapomnianą przygodę. Złote miasto, leżące w północnych Włoszech słynie nie tylko z parmezanu, czyli swojego sztandarowego wyrobu, w którym rozsmakował się cały świat (oprócz Rosjan, którzy muszą obejść się smakiem, ze względu na zakaz importu i sprzedaży). Słynie też z klubu Parma Calcio 1913.
Aby upamiętnić wybitnego kompozytora, Giuseppe Verdiego, pochodzącego właśnie z Parmy, klub początkowo nazywał się właśnie Verdi FC. Klub miewał swoje lepsze momenty, chociaż kibicowanie Parmie z pewnością nie należy do zainteresowań relaksacyjnych. Dobre czasy pamiętają starsi kibice, którzy wspominać mogą trenera, który wprawił w szok samego Berlusconiego. Arrigo Sacchi, choć kontrowersyjny, wprowadził Parmę do drugiej ligi rozgrywkowej, a z Reprezentacją Włoch, niesionej na fali, która nazywała się Roberto Baggio, zdobył Wicemistrzostwo Świata. Parma w latach 90. dawała kibicom wiele radości, ponieważ udało im się nie tylko zdobyć Puchar Włoch (i to trzykrotnie!), ale też święcić tryumfy w Europie - dwukrotnie wygrali turniej, który znamy dziś jako Ligę Europy. Swoje kariery w Parmie zaczynali Fabio Cannavaro, Enrico Chiesa, Hernan Crespo, czy też Gianfranco Zola. Do tego grona zalicza się też najwybitniejszy Włoski bramkarz w historii piłki nożnej - Gianluigi Buffon.
Budowa pomnika
Włosi to mecenasi sztuki, a jeden z najwspanialszych pomników zbudował sobie Buffon. Po 168 występach w barwach Parmy, Juventus zszokował świat, bowiem wyłożył na stół 52 miliony dolarów. Ten transfer w zasadzie do dziś może zaskakiwać, bowiem nieczęsto zdarza się, by kluby płaciły takie pieniądze za golkiperów. Każdy wydany cent opłacił się, bowiem Gianluigi spędził w Juventusie prawie całą swoją karierę. Prawie, bo przydażył mu się romans z katarską kochanką, którą lubią wykorzystywać chciwi piłkarze.
685 spotkań - tyle spotkań, reprezentując Starą Damę, zaliczył Buffon, stając się niekwestionowaną legendą klubu i piłki nożnej w ogóle. Seryjnie zdobywał trofea, zgarniał też nagrody indywidualne. Gigi był też o włos zdobycia najważniejszej nagrody - Złotej Piłki. W 2006 roku zajął drugie miejsce w klasyfikacji, pierwsze zgarnął jego rodak, w dodatku również wywodzący się z Parmy - Fabio Cannavaro.
Buffon spędził w Juve 19 sezonów, w międzyczasie trafił jednak do Paryża. Projekt szejków przekonał go na tyle, że w Stolicy Francji spędził… jeden sezon, po czym wrócił do Juve. Czy kusiły go pieniądze? Myślę, że kusiła go wizja zwycięstwa w Lidze Mistrzów, a patrząc na papier - to PSG od lat powinno stać na najwyższym punkcie podium tego turnieju. Gigi, mimo zdobycia wszystkiego, co było do zdobycia, nigdy nie posmakował smaku tryumfu w Lidze Mistrzów. Swój debiut w tych rozgrywkach zaliczył w 1997 roku!
Nie może jednak narzekać na pustki w swojej gablotce, Buffon to jeden z najbardziej utytułowanych bramkarzy i piłkarzy w ogóle. Zazdrościć mu mogą nie tylko inni piłkarze, ale nawet i kluby - Buffon zdobył więcej nagród indywidualnych, niż chociażby Tottenham drużynowo. Trzy trofea wywalczył reprezentując jeszcze drużynę Parmy - Puchar UEFA, Puchar i Superpuchar Włoch. Te zwycięstwa wywindowały go w górę na tyle, że w późniejszym okresie zdobył aż 22 trofea z Turyńską drużyną, następnie 2 we Francji, w międzyczasie 6 z reprezentacją oraz sporą liczbę osiągnięć indywidualnych.
Największym osiągnięciem najpewniej jest wygrany mundial, po wygraniu którego Gigi rozpłakał się, co nie było zresztą rzadkie w jego wykonaniu - Włoch nie wstydził się nigdy swoich uczuć, emocji i łez.
„Finałowy mecz z Francją zremisowaliśmy, ale ostatecznie zwyciężyliśmy po serii rzutów karnych. Żadnego nie obroniłem, choć w trakcie meczu zrobiłem to, co do mnie należało, ale będę mógł opowiadać wnukom, że Trezeguet przestraszył się mnie stojącego w bramce i dlatego przestrzelił. Wiem, że nikt temu nie zaprzeczy. No, może sam David, ale on się w tym wypadku nie liczy. Do wykonywania jedenastki nie podszedł Zinedine Zidane – został wcześniej wyrzucony z boiska za paskudny wybryk. Muszę jednak w tym miejscu się do czegoś przyznać. Byłem jedyną osobą na boisku, która widziała, jak Zidane uderza Materazziego. Od razu podbiegłem do sędziego liniowego i o wszystkim mu powiedziałem. Fakt, nie był to zbyt sportowy gest z mojej strony, nie w moim stylu – dlatego nie jestem z niego dumny. Złożyło się na to kilka czynników: zbyt duża presja, zbyt dobrze grający Zidane, zbyt trudna sytuacja naszej drużyny i zbyt wielka pokusa, by dostał czerwoną kartkę i na ostatnie minuty meczu zniknął z boiska. Nie potrafiłem tego powstrzymać. Po finale zemdlałem z wrażenia.”
Fanów Starej Damy na pewno urzekał miłością do klubu i szacunkiem do barw. Kiedyś, zapytany o to, który z zawodników byłby lepszym wzmocnieniem dla Juve - Aguero, czy Rossi, odparł, że najlepszym wyborem, będzie ten zawodnik, któremu będzie leżało na sercu dobro klubu. Ten, który będzie grał z większym zaangażowaniem. „Piłkarz nie może traktować Juventusu jako alternatywy”, dodał, udowadniając, że w jego przypadku barwy naprawdę coś znaczą. Buffon nie odszedł z Juventusu, nawet gdy klub został zdegradowany w związku z korupcyjną aferą Calciopoli. Tę komentował zresztą w swoim stylu:
„Uważam, że ostatecznie boisko i to, co na nim wówczas pokazaliśmy, udowodniło swoje. Próbowano nas jednak niejednokrotnie obrzucić błotem – również nas, piłkarzy – kiedy to sugerowano nam, że wygrywaliśmy nie dlatego, że umiemy grać w piłkę, a raczej dzięki temu, że klubem kierowały konkretne osoby. Moim zdaniem było to już trochę przesadzone i niesprawiedliwe, zwłaszcza wobec mistrzów, którzy tworzyli wówczas Juventus“.
Pomnik z organami, krwią i sercem
Gigi był człowiekiem z krwi i kości. Płakał, denerwował się, krzyczał, trzymał się zasad, które wpoiła mu rodzina, również związana profesjonalnie ze sportem. Po roku spędzonym w Paryżu, odrzucił lukratywny kontrakt. Grałby mniej, a zarabiał więcej. Jednak miłość do Juve była większa, po rocznym romansie, wrócił do Starej Damy. Spotkanie z nim opisywał też Wojtek Szczęsny:
„Wchodzę do szatni i pierwsze, co widzę, to kłęby szarego dymu. Idę na koniec, a tam dwa wielkie skórzane fotele, na jednym z nich rozłożony jest Gianluigi Buffon. Obok niego stolik, popielniczka wielkości pokrywy od studzienki i oczywiście masa kiepów. Buffon bez cienia skrępowania palił papierosy w szatni mistrza Włoch, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Byłem w totalnym szoku! „Ty, ale mi powiedzieli, że tu nie można palić”. Gigi tylko szeroko się uśmiechnął. Teatralnie się zaciągnął i rozbroił mnie, mówiąc: „Witaj w Juventusie, Wojtek”.
Można zresztą powiedzieć, że szczęściem jest oglądanie Buffona na boiskach, bowiem po urodzeniu pojawiły się komplikacje. Jego mama wspomina to rzadko, zawsze z trudnością, ze łzami w oczach. Trudno się dziwić - relacje matek z synami zawsze są mocne, a we Włoszech - kulturowo najważniejsze.
„Wydawał się zdrowy, ważył cztery kilogramy. Okazało się jednak, że dusiła go pępowina. Miał sinicę z powodu braku tlenu i leżał w inkubatorze przez pięć lub sześć dni. Po prostu tam leżał tak jak Jezus na krzyżu. Nikt wtedy jeszcze nie miał informacji, czy doszło do uszkodzenia mózgu. Gdy lekarze przynieśli go nam, powiedzieli tylko: Bóg jeden wie…. Miłościwy Pan był dla nas bardzo dobry. Gigi rozwijał się zaskakująco szybko, beż żadnych problemów ze zdrowiem. Chodził i mówił już w wieku dziewięciu miesięcy. Nawet wtedy był numerem jeden.”
Powrót do domu. Do Parmy
Buffon jest symbolem Juventusu - to nie ulega wątpliwości. Wielką karierę rozpoczął jednak w Parmie, gdzie trafił z drużyn juniorskich. Dziś reprezentuje klub, grający na codzień w Serie B, tak jakby chciał odwdzięczyć się za lata, które tam spędził. Za szansę, którą dostał od drużyny. Chociaż „od drużyny” to za dużo powiedziane, bowiem ze względu na płaskostopie nie był on pierwszorzędnym kandydatem. Przekonał do siebie jednak jedną osobę, mianowicie trenera bramkarzy Parmy, Ermesa Fulgoniego. I to wystarczyło:
„Gdy tylko go zobaczyłem, powiedziałem sobie, że ten dzieciak to fenomen. Dyrektor sportowy Parmy nie był co do niego pewien, ponieważ Gigi miał płaskostopie, a jego technika pozostawiała wiele do życzenia. Ja jednak wiedziałem, że możemy nad tym popracować. Dałem wyraźnie do zrozumienia, że musimy natychmiast go pozyskać, zanim zrobi to ktoś inny. Kiedyś na jednym z treningów byłem wkurzony na bramkarzy kilka lat starszych od niego. Ryknąłem wtedy, żeby spojrzeli na Buffona i brali z niego przykład, bo w przyszłości będzie numerem jeden w bramce reprezentacji, a w Serie A zadebiutuje jako 20-latek.”
Kibice, wspierający klub z Parmy mieli mu za złe odejście do Juventusu. Część z nich buntowała się też, gdy Buffon ogłosił swój powrót do klubu, w którym zaczął karierę. Długą i piękną karierę. Gigi nie miał jednak wątpliwości i chciał znów reprezentować zespół z miasta parmezanu. Buffon wzbudził poza boiskiem trochę kontrowersji, na nim jednak zawsze prezentował najwyższy możliwy poziom.
„Jestem Buffonem i właśnie sobą chcę być do ostatniej minuty. Gdy nie będę już sobą, to odejdę”.
Gigi wciąż jest sobą - wysokim, pewnym siebie, palącym papierosy wybitnym bramkarzem. Jednym z najwybitniejszych w historii sportu.