Lekcja stylu w wykonaniu Borussi Dortmund
Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 24-11-2021 16:08
Świat wielkiej piłki to świat wielkich pieniędzy. Nie dziwi to już nikogo, nikogo też nie zastanawia. Zdarzają się jednak chwile, gdy czujemy magię sportu. Jeden z takich momentów przytrafił się fanom w niedzielę. „Czyli w tym tunelu jest jeszcze światło dla nas”, można powtórzyć za Hamletem. Tym światłem okazała się Borussia Dortmund.
Dlaczego warto jest śledzić poczynania Dortmundu
Właśnie w niedzielę odbyło się walne zgromadzenie włodarzy Dortmundzkiego klubu. Drużyny bardzo dobrze znanej polskim kibicom z ery trzech wielkich Polaków - Kuby Błaszczykowskiego, Łukasza Piszczka i Roberta Lewandowskiego. Swoją drogą, żółto-czarne barwy reprezentował też kiedyś Paolo Sousa.
Dziś z rozrzewnieniem możemy wspominać nasze trio z Dortmundzkich czasów. Kuba Błaszczykowski wypala ostatnie krople swojej benzyny w drużynie, która otworzyła mu drogę do Europy - Wiśle Kraków, której jest współwłaścicielem. Łukasz Piszczek wrócił do klubu, w którym zaczynał karierę, czyli LKS-u Goczałkowice-Zdrój, stając się nie tylko jej liderem, ale też swego rodzaju ciekawostką na piłkarskiej mapie kraju. Natomiast Robert Lewandowski strzela gola za golem, udowadniając, że jednak nie jest człowiekiem, a kosmitą, który zszedł na Ziemię, tylko po to, by pokazać jak wygląda napastnik doskonały.
Wprawdzie czasy, gdy cała Polska śledziła drużynę z Zagłębia Ruhry, minęły bezpowrotnie, jednak ciągle warto jest obserwować poczynania jednego z najbardziej utytułowanych Niemieckich klubów. Ich gra często ekscytuje, w swoim składzie znajdują miejsce dla obiecujących młodzieżowców, którzy z powodzeniem wypływają po kilku sezonach w Niemczech, na szerokie wody futbolu. Wielu z nich warto wspomnieć - drużynę reprezentowali chociażby Pierre Emerick-Aubameyang, Jadon Sancho, Ousmane Dembele, Mats Hummels, İlkay Gündoğan, czy też nasz Robert. A lada moment swoje barwy z żółto-czarnych na inne zmienią chociażby Erling Braut Håland, czy też Jude Bellingham.
Warto jest też niemiecki klub śledzić, bowiem wartości, które im przyświecają są tym, czego we współczesnym sporcie często brakuje. Czyli po prostu zachowaniem z klasą.
O co dokładnie chodzi?
Walne zgromadzenie i lekcja klasy
21.11.2021 roku, w niedzielę odbyło się walne zgromadzenie włodarzy Borussi Dortmund. Debatowano nad wieloma elementami funkcjonowania klubu, podjęto też kilka decyzji dotyczących przyszłości. I te decyzje mogą inspirować, bowiem w świecie pieniędzy, korupcji i wszędobylskich petrodolarów od szejków, BVB mówi: „NIE”.
Uchwalono zasadę, iż nie ma i nigdy nie może mieć miejsca sytuacja, w której Borussia mogłaby sprzedać swoje wartości. Nie istnieje też ilość pieniędzy, które mogłyby przekonać włodarzy do zmiany zdania. W rezultacie oznacza to, że nazwa klubu, jej herb oraz barwy nigdy nie mogą zostać zmienione. Sugestie, prośby, czy też umowy sponsorskie, które miałyby zmienić ten stan rzeczy nie będą nawet procedowane. Wszyscy ci, którzy byliby skłonni zapłacić i mieć wpływ na wygląd herbu, barw, czy nazwy klubu odbiją się od drzwi. Nikt w klubie z Dortmundu nie będzie podporządkowywał się sponsorom.
Rok temu o tej porze, trochę przez łzy, mogliśmy śmiać się z tragikomicznej sytuacji, w której znalazła się Lechia Gdańsk. Stadion, na którym rozgrywają swoje domowe mecze, nagle przestał nosić nazwę Energa Gdańsk, o czym klub dowiedział się… z mediów. Nieeleganckie i chaotyczne rozwiązanie, które osłabia pozycję marketingową oraz wizerunkową każdej ze stron. W tle - oczywiście - pieniądze. Oby w Polskiej piłce do takich rzeczy nie dochodziło więcej, a BVB może być wzorem prowadzenia piłkarskiej organizacji.
Na Stadionie Borussi znajduje się największa wolnostojąca trybuna w Europie mieszcząca aż 25 000 widzów. To mniej więcej tyle, ile mieszkańców ma Zakopane! Żółta ściana zapewnia graczom Borussi wielkie wsparcie, w czasie rozgrywania domowych gier, przeciwników zaś onieśmiela i odbiera piłkarski animusz. Kibice są ważnym elementem kultury piłkarskiej, dlatego klub postanowił przyjąć zasadę, że ceny biletów mają być osiągalne dla każdego. Klub dostosuje się do możliwości i oczekiwań kibiców, jeśli tych nie będzie stać na kupno wejściówek. Futbol bez wsparcia jest niczym - Borussia wie to bardzo dobrze. Wszak fani wspierali ich również w czasie lockdownu, kiedy… nie można było wchodzić na stadiony. Wtedy kibice zbierali się przed obiektem. Dziś mogą cieszyć się, że klub ich docenia i szanuje.
Docenia i szanuje na tyle, że zasada dotycząca większościowego pakietu akcji nigdy nie może trafić do prywatnych właścicieli. Mówiąc po ludzku - miliarderzy, szejkowie, oligarchowie mogą obejść się smakiem. Borussia nie jest i nie będzie na sprzedaż.
W pewien sposób obrywa się też bogatym krajom, które mają chrapkę na organizacje oficjalnych spotkań u siebie. Skoro Borussia to drużyna z Dortmundu, to wszystkie mecze domowe mają być rozgrywane w Dortmundzie. Klub BVB nigdy nie zmieni miejsca rozgrywania swoich spotkań na Katar, Chiny, Emiraty… Na dodatek krajowe rozgrywki to priorytet. Inne turnieje otrzymają niższy punkt ważności.
Lekcja dla innych
Tą drogą raczej nie podążą inne, duże kluby. Kasa misiu, kasa… Tym bardziej warto jest docenić decyzje podjęte przez klub z Niemiec. Co ciekawe, przecież ich wartość piłkarska ciągle jest bardzo wysoka. Gra dla BVB to duże osiągnięcie, a dobre występy mogą skutkować transferem do jeszcze większej ekipy. Te decyzje to nie tylko podsumowanie wartości, które przyświecają klubowi, ale też sygnał do piłkarskiej elity: jesteśmy tu, możemy z Wami wygrać, a przy okazji zachować twarz. Dziś Borussia to ostatni bastion klasy.