Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Niezła heca. Chytry dwa razy traci Paulo...

Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 28-12-2021 14:48
Niezła heca. Chytry dwa razy traci Paulo...

Sytuacja z Paulo Sousą zaczyna przypominać południowoamerykańską, a w tle przecież jest brazylijski wątek tej historii, telenowelę. Portugalski selekcjoner, wciąż, reprezentacji Polski, zaczyna się mocno denerwować, a przypomnijmy tylko, że to on zaczął całą hecę.

Drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia Sousa skontaktował się z Cezarym Kuleszą i poprosił prezesa PZPN o rozwiązanie umowy z polską federacją. Portugalczyk pieszczotliwie nazywany ostatnio coraz częściej "Siwym Bajerantem" chciał opuścić posadę selekcjonera Biało-Czerwonych i podpisać umowę ze słynnym brazylijskim Flamengo Rio de Janeiro. Na trzy miesiące przed arcyważnymi dla Polski barażami o być albo nie być w finałach MŚ 2022 w Katarze.

Takie rozwiązanie nijak było na rękę Kuleszy, ale widać Sousa uznał, że lepiej brać pewną posadę w ciepłej Brazylii niż ryzykować i za kilka tygodni w niesławie, przy braku awansu na mundial, wyjeżdżać z Polski. Piękne opowieści pięknymi opowieściami Sousy, mamienie wizjami mamieniem, ale logika i ocena sił na pewno podpowiadały mu, że zdobyć Moskwę w półfinałowym boju z Rosją będzie trudno, a potem ewentualnie ze Szwecją lub Czechami, chociaż u siebie, wcale Polska łatwiej mieć nie musi. A tu czeka Flamengo...

Problem w tym, że wszystko wyciekło do mediów, rozpętała się burza, Flamengo wcale takim pewnym tematem - pojawiła się opcja zwolnionego z Benfiki Lizbona Jorge Jesusa, a ten przecież był numerem jeden na liście życzeń brazylijskiego giganta - nie jest, więc Sousa ma problem. Tak wynika przynajmniej z informacji Sebastiana Staszewskiego z serwisu Interia.pl.

"- W obozie Paulo Sousy zaczyna robić się nerwowo. Menadżer selekcjonera zaczepił kilku polskich dziennikarzy, ma jakieś pretensje, wysyła też sygnały do PZPN, że trzeba się dogadać. A Cezary Kulesza odwrotnie - teraz to jemu się nie spieszy… Ciekaw jestem zakończenia tej sprawy" - napisał na Twitterze.

Co z tego wyniknie? Nitk chyba nie wyobraża sobie, że to Sousa będzie dalej odpowiadał za przygotowanie kadry do meczu z Rosją, nawet jeśli nie trafi do Flamengo. Może być więc tak, że Portugalczyk zostanie na lodzie i... na kontrakcie z PZPN, a Cezary Kulesza odsunie go od prowadzenia reprezentacji i jej stery powierzy awaryjnie komuś innemu. Problem w tym, że w przypadku awansu do Kataru, co byłoby sukcesem już nie Sousy, umowa... wciąż obecnego selekcjonera automatycznie się przedłuży do końca mundialowej przygody. Taki mały galimatias.

Futbol.pl

TAGI

Inne felietony