Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Vive la France, vive la football, vive les Polonais. Polacy we Francji

Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 29-12-2021 22:54
Vive la France, vive la football, vive les Polonais. Polacy we Francji

Liga Francuska, czyli jedna z najciekawszych na świecie. Oczywiście oczy kibiców przyciągają gwiazdy grające w PSG, a pozostałe kluby to niestety od kilku lat tło dla ekipy szejków. Dla piłkarzy możliwość gry we Francji jest atrakcyjna, dlatego znajdziemy na boiskach kilku polaków. 

Dla zawodników, którzy swoje najlepsze lata mają za sobą liga francuska jest niezłym kierunkiem. Gra w niej jest mniej intensywna niż np. w Anglii, a reżim taktyczny inny niż we Włoszech, czy Hiszpanii. Zupełnie inaczej do gry w kraju żabich udek podchodzić mogą młodzi gracze - liga francuska to miejsce, w którym zawodnicy mogą przebić się do pierwszego składu drużyny, zaprezentować w starciach z wyżej notowanymi rywalami i powalczyć o miejsce premiujące grą na arenie międzynarodowej. 

Nie może więc dziwić, że wśród graczy, którzy co tydzień wybiegają na francuskie boiska są też Polacy. Wśród nich ci, którzy ciągle liczą na wielką karierę i mają na nią szanse, są też ci, którzy nie przeskoczą poziomu, który prezentują. Francuska piłka - mimo wybitnej reprezentacji - wybitna nie jest. Jednak z całą pewnością jest to ważny ośrodek piłkarski i każdy kibic - chcąc, nie chcąc - wie kto wiedzie we Francji prym. Warto oglądać Ligue 1 - również ze względu na rodaków. 

Arkadiusz Milik

Chyba najbardziej znany z Polaków, grających w kraju Trójkolorowych. Milik trafił do Olympique Marsylii po konfliktowym zakończeniu historii z wcześniejszym pracodawcą - Napoli. Wprawdzie był łączony z takimi klubami jak Atletico Madryt, czy też Juventus Turyn, to zmienił swoje otoczenie bardziej diametralnie i dziś zamiast spaghetti, jada bagietki. 

Projekt w Marsylii nie napawa optymizmem, bowiem patologia organizacyjna klubu jest znana wśród futbolowych fanów, a sam klub boryka się z niestabilną formą. Tak samo zresztą jak nasz napastnik, który kilka dni temu zaliczył hat-tricka i został bohaterem, a po następnym meczu został nazwany przez francuską prasę rozczarowaniem. Media skwitowały jego występ bardzo gorzkimi słowami: "Frustrujący jak zawsze w Ligue 1". 

Łaska dziennikarzy na pstrym koniu jeździ, bowiem jeszcze kilka miesięcy temu, Arek trafił na okładkę L'Equipe, po tym, jak ustrzelił hat tricka w meczu z drużyną Angers SCO. Napastnik jednak sam sobie ściele łoże, bowiem ile bramek strzela - tyle dostaje pochwał. 

Jego drużyna radzi sobie wystarczająco dobrze, żeby zajmować trzecie miejsce w tabeli Ligi Francuskiej. Jednak bilans 9 wygranych na 18 gier jest poniżej oczekiwań. Sam Milik, który reprezentuje ekipę w rozgrywkach krajowych oraz lidze Europy wpisuje się raz po raz na listę strzelców, jednak zdecydowanie lepiej idzie my w rozgrywkach Europejskich. Tam wpisał się na listę strzelców już czterokrotnie, w rodzimej lidze ustrzelił tylko jednego gola. Arek na szczęście ma dopiero 27 lat, od jego pracy zależy czy kilka bramek strzelonych w barwach Marsylskiej drużyny go satysfakcjonuje. 

Przemysław Frankowski

Młodszy o rok od Milika Przemek Frankowski budzi zupełnie inne uczucia - bowiem kojarzony jest z rozwojem, talentem i pracą. Frankowski przeżywa najpewniej swój najlepszy czas w karierze, jest chwalony przez trenerów, ale też doceniany przez media i kibiców. Oczekiwania względem niego nie są wielkie, jednak rosną z każdą minutą, którą rozgrywa w barwach Lens.

Frankowski, który debiut reprezentacyjny zaliczył jeszcze w czasach Nawałki (kto nie tęskni dziś za byłym selekcjonerem?), a minuty rozgrywał też u Jerzego Brzęczka (a są i tacy, co tęsknią za poprzednikiem Sousy i nawet im ciężko dziś odmówić pewnej słuszności). Pod wodzą byłego selekcjonera zresztą zdobył swoją debiutancką - i jak narazie jedyną - bramkę w narodowych barwach. Przemek po dobrych występach w Jagielloni Białystok trafił do Chicago Fire, gdzie spędził dwa lata. Postanowił jednak wrócić do Europy, by się rozwijać. 

“W Chicago całej mojej rodzinie żyło się bardzo dobrze. Czułem już jednak, że komfort jest za duży, że muszę coś zmienić, podnieść nieco poprzeczkę, by jeszcze bardziej się rozwinąć. Potrzebowałem nowych wyzwań”.

Takie słowa mogą tylko świadczyć o dojrzałości, a po Przemku Frankowskim możemy spodziewać się coraz lepszych występów. Jest objawieniem tego sezonu w Lidze Francuskiej, zbiera świetne noty, a dyrektor sportowy RC Lens mówi tak: 

 “Pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy o "Frankiem" to inteligencja. Po jego pierwszej sesji treningowej, jeden z piłkarzy mi powiedział: ten twój Polak, on śmierdzi piłką”

Karol Fila

Fila to reprezentant Polskiej kadry U-21. Obrońca może być w przyszłości filarem reprezentacyjnym, bowiem naszej drużynie narodowej przyda się korekta pokoleniowa, a gracze zdobywający swoje szlify na zachodzie są niezwykle wartościowi. 

Fila, który do drużyny R. Strasbourg trafił z Chojniczanki Chojnice rozegrał w tym sezonie 308 minut, reprezentując swój klub w 6 spotkaniach, z czego ponad 60 minut spędził grając przeciwko PSG i to w swoim drugim spotkaniu na nowym terenie. Swój pojedynek z Kylianem Mbappe, z którym chciał wymienić się koszulką po spotkaniu, wspomina tak:

“To świetny piłkarz. Najlepszy, przeciwko któremu grałem. A grałem przecież z Chiesą czy Ceballosem. Ale on był zdecydowanie najlepszy, najszybszy. Ta pewność siebie u niego to coś niesamowitego. Niezwykły piłkarz i człowiek”.

Koszulki Mbappe nie udało się zdobyć, ale udało się zrobić krok w stronę wielkiej kariery. Fila opuścił kilka gier ze względu na kontuzję, z którą zmagał się w październiku i listopadzie. Dziś wraca do formy i miejmy nadzieję, że będzie to kolejny - po Kamilu Gliku - świetny Polski obrońca, który gra w Lidze Francuskiej.

Radosław Majecki

Kolega Karola Fili z młodzieżowej kadry narodowej, choć młodszy od niego o rok. Radosław Majecki to jeden z kandydatów do gry w dorosłej reprezentacji, zwłaszcza, że chce udowadniać swoimi występami w AS Monaco, że z czasem będzie coraz lepszym bramkarzem (akurat o bycie gorszym niż strzegący słupków w Polskiej drużynie Wojtek Szczęsny naprawdę trudno, a ręcznik przewieszony przez poprzeczkę przynajmniej nie dawałby pozorów, że przeciwnicy zostaną powstrzymani). Wprawdzie nie zbiera jeszcze dużo minut w drużynie z Księstwa, to wydaje się, że każdy dzień spędzony w Monakijskim ośrodku treningowym, przybliża go do celu, jakim jest noszenie bluzy z numerem 1. 

Majecki to spory talent. Póki co rozegrał niewiele spotkań - między innymi przeciwko Szachtarowi Donieck, w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale zaprezentował się tam z niezłej strony, dlatego polscy kibice mogą tylko czekać, aż 21-latek zacznie zdobywać minuty na francuskich boiskach. 

Jego umiejętności zauważył też Paulo Sousa, który - w trybie emergency - włączył go do kadry na mecze eliminacji mistrzostw świata z San Marino i Albanią. Zresztą w meczu z pierwszym przeciwnikiem zaliczył swój debiut reprezentacyjny. Jego wejście na boisko zbiegło się z niebywale wzruszającym momentem, bowiem zmieniał na murawie Łukasza Fabiańskiego, który tym samym zakończył swoją przygodę z piłką na poziomie reprezentacyjnym. Tym samym Majecki dostał cenne minuty w seniorskiej piłce, jednak mierzy zdecydowanie wyżej. 

“Chciałbym trafić na wypożyczenie do innego zespołu i być numerem jeden. Prezydent klubu powiedział, że nie mogę odejść.”

Viva la France

Francuskie boiska - dla jednych spełnienie marzeń i trampolina do wielkiej kariery, dla innych codzienność lub emerytura. Każdy do kariery podchodzi indywidualnie, a tych indywidualności z Polskim paszportem, w kraju Wolności, Równości i Braterstwa, będzie przybywać, bowiem chłopcy z Polski wiedzą, że międzynarodowa kariera musi być zbudowana jak najwcześniej, jak najdalej od naszego krajowego podwórka. 

Na początku tego roku L'epoque stworzyło ranking najlepszych i najgorszych polskich graczy, którzy występowali na francuskich boiskach. W topowej piątce znaleźli się Andrzej Szarmach, strzelec stu bramek w barwach Auxerre oraz Ireneusz Jeleń, który również reprezentował barwy Auxerre oraz Lille. Do najlepszej piątki trafił też oczywiście Glik, który zaliczył kilka znakomitych sezonów w AS Monaco, z którą zameldował się w półfinale Ligi Mistrzów. Piątkę uzupełniają gracze, których pamiętać mogą już tylko najstarsi górale - to marian Szeja oraz Joachim Marx. Obaj byli olimpijczykami, którzy święcili sukcesy w 1972 roku. Oby piłkarze, którzy dziś biegają po francuskich boiskach za kilka lat trafili do podobnego rankingu. 

TAGI

Inne felietony