Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Sensacja na Anfield! Liverpool prowadził 2:0 i dał sobie wyrwać awans w dogrywce! Obrońca trofeum przejechany przez autobus Atletico, który naprawił błąd Adriana

Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 11-03-2020 23:31
Sensacja na Anfield! Liverpool prowadził 2:0 i dał sobie wyrwać awans w dogrywce! Obrońca trofeum przejechany przez autobus Atletico, który naprawił błąd Adriana

Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Atletico Madryt przyjechało bronić zaliczki z Hiszpanii, jego taktyki nie zmienił pierwszy stracony gol, nawet nie zmienił drugi stracony, który oznaczał odpadnięcie. Diego Simeone zalecał spokój, jakby wiedział, że Adrian popełni błąd. Golkiper Liverpool FC podał rywalowi pomocną dłoń, potem skapitulował jeszcze raz po strzale bohatera, Marcosa Llorente i Anfield chociaż rozśpiewane przez 120 minut było po końcowym gwizdku smutne... Drugiego triumfu w Lidze Mistrzów z rzędu nie będzie!

Liverpool FC po porażce w Madrycie wiedział, że na Anfield Diego Simeone przyjedzie autobusem i zaparkuje go w polu karnym. Juergen Klopp nie musiał się długo głowić nad tym, jaką taktykę nakreśli piłkarzom Atletico ich argentyński trener. Klopp wiedział, że The Reds czeka to samo, co w Madrycie, tylko raz dwa. Rojiblancos mieli bowiem skromną zaliczkę, grali na wyjeździe i nie umieją inaczej. 

Od 1. minuty Liverpool FC osiągnął więc przewagę, podszedł pod pole karne gości i szukał miejsca, gdzie można znaleźć bilet do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Od lewej do prawej, od prawej do lewej, ale drzwi w autobusie z Madrytu były zamknięte. Gospodarze nie ustępowali. W 35. minucie w środek bramki strzelił Mane, po chwili próbował Henderson, szarpał Salah, to samo Oxlade-Chamberlin, dośrodkowywał Alexander-Arnold, centrował Robertson. W końcu wszystko zagrało. W 43. minucie dograł idealnie Oxlade-Chamberlin, a Wijnaldum ładnie skoczył do głowy i mierzonym strzałem po koźle trafił tam, gdzie chciał. Przede wszystkim poza zasięgiem ręki Jana Oblaka. 

Wynik 1:0 utrzymał się do przerwy i dawał... Atletico dogrywkę, więc rozkład jazdy Diego Simeone nie przewidywał jeszcze odjazdu autobusu z pola karnego. Chociaż coraz bardziej ochoczo, szczególnie po zejściu Diego Costy, wysiadał z niego Joao Felix. Portugalczyk w 60. minucie zszedł do strzału sprzed pola karnego i uderzy, a Adrian tylko odbił piłkę. Pozbierał się jednak na tyle szybko, że jeden z rywali nie zdążył z dobitką. W 63. minucie piłkę w środku pola zgubił natomiast Mane i Saul momentalnie uderzył z własnej połowy, chcąc przelobować bramkarza. Nie trafił jednak nawet w bramkę. 

Czas płynął, Liverpool FC szukał gola na 2:0 i awans po 90 minutach, ale trudno było o sytuacje. W 84. minucie groźnie uderzył Mane, ale znowu kapitalnie interweniował Oblak. Nawet Słoweniec nie zatrzymał jednak gospodarzy prawie 20 minut wcześniej. Jego, a właściwie Atletico, uratowała jednak poprzeczka, w którą trafił Robertson, który doszedł do główki i uderzył po przypadkowym odbiciu piłki po strzale Salaha. 

Atletico swojej szansy szukało w doliczonym czasie gry, gdy miało rzut wolny i możliwość dośrodkowania w pole karne. Dośrodkowaną piłkę kapitalnie głową uderzył Saul i pokonał Adriana, ale szaloną radość gości szybko ostudziła chorągiewka sędziego asystenta, która powędrowała w górę, oznajmiając spalonego. Gol nie został uznany i na Anfield potrzebna była dogrywka. 

Dogrywka na dobre się jeszcze nie zaczęła, a w jej 4. minucie Roberto Firmino odczarował Anfield! Brazylijczyk uderzył z 7 metrów, trafił w słupek, ale piłka wróciła mu pod nogi i tym razem napastnik wpakował futbolówkę do siatki. Na stadionie swojego zespołu strzelił w ten sposób pierwszego gola od... 9 kwietnia 2019 roku! Wówczas pokonał w Lidze Mistrzów bramkarza FC Porto!

Liverpool FC był w tym momencie w ćwierćfinale, ale Diego Simeone przy linii bocznej uspokajał swoich piłkarzy. I miał rację. Nie minęły 2 minuty, a fatalnie piłkę wybił Adrian. Joao Felix przejąl futbolówkę i podał mądrze do Marcosa Llorente. Rezerwowy Atletico nie uderzał na siłę, przymierzył precyzyjnie i zdobył upragnioną przez gości bramkę. Losy rywalizacji się odwróciły. Liverpool znowu musiał zdobyć bramkę, by awansować.

To było do zrobienia, jeden gol przy takiej publiczności to nie bułka z masłem, ale misja możliwa do wykonania. Problem w tym, że w 105. minucie Llorente dostał piłkę od Moraty, nie przypilnował go odpowiednio Gomez i... zrobiło się 2:2. The Reds, by być dalej w grze o obronę trofeum Ligi Mistrzów, musieli w 15 minut strzelić dwa gole. Juergen Klopp zareagował zmianami. Weszli Fabinho i Origi, a potem jeszcze Minamino, ale nic to nie dało. Liverpool nie strzelił nawet gola na 3:2, nie wlał odrobiny nadziei na awans i po emocjonującej dogrywce pożegnał się z rozgrywkami. Nawet nie remisem, bo w 120. minucie gospodarze stracili piłkę i gola, gdy Alvaro Morata po podaniu Llorente wykorzystał błąd i pokonał Adriana. 

Dla Juergena Kloppa to pierwszy przegrany dwumecz w europejskich pucharach w roli trenera Liverpool FC.

 

 

Mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów - rewanż
Liverpool FC - ATLETICO MADRYT 2:3 po dogrywce; pierwszy mecz: 0:1
Bramki: 
Wijnaldum 43, Firmino 94 - Llorente 97, 105, Morata 120

TAGI

Inne artykuły