Kamil Grosicki o grze w reprezentacji Polski. "Może jeszcze dobrą grą w Pogoni zasłużę na powołanie"
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 14-10-2021 10:45

Kamil Grosicki udzielił obszernego wywiadu portalowi "Weszło". Opowiedział m.in. o wstręcie do oglądania meczów Euro i powrocie do reprezentacji Polski.
"Grosik" był bardzo rozczarowany brakiem powołania na Euro 2020. Jeden z podstawowych od wielu lat graczy reprezentacji Polski nie grał w klubie, mecze oglądał z reguły z wysokości trybun, mimo tego nie zdecydował się na zmianę barw. Chodziło głównie o względy finansowe.
- Gdy zamykało się okienko w Polsce, nawiązaliśmy jeszcze kontakt z Pogonią i Legią. Kontaktując się z Legią wyobrażałem sobie długofalową przyszłość. Nie tylko przyjść, pograć chwilę i znowu być wolnym. Z Pogonią taką opcję też zakładałem, ale wiedziałem, że finansowo pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Wtedy nawet się nie udało spiąć tego na pół roku. Odchodząc z Anglii i tak zrzekłbym się przynajmniej dwóch pensji. A dwie pensje w Premier League to tyle, co w Ekstraklasie zarabia się… no, w bardzo dużo miesięcy. I to też był dla mnie argument. Stwierdziłem, że zostaję - zdradził Grosicki.
Był to, jak się później okazało, strzał w stopę, oczywiście pod względem sportowym. Grosicki nie znalazł zaufania w oczach Paulo Sousy i wymarzony turniej musiał oglądać na ekranie telewizora, choć też nie do końca.
- Nawet mistrzostwa Europy ciężko mi było oglądać. Byłem częścią tej reprezentacji od lat. Mecz ze Słowacją obejrzałem do 60. minuty. Podczas meczu z Hiszpanią byłem na wakacjach. Leciał w restauracji, ale praktycznie na niego nie patrzyłem. Ze Szwecją byłem w hotelu, puszczano dwa mecze na raz. Częściej leciała Hiszpania ze Słowacją. Na nasz mecz przełączano, gdy padała bramka albo działo się coś ważnego. Żona mnie wołała, gdy ktoś strzelił - dodał Grosicki.
- Po prostu nie potrafiłem. Nie chciałem się denerwować. Reprezentacja zawsze wiele dla mnie znaczyła. Lubię oglądać mecze, ale naszych nie potrafiłem - zaznaczył piłkarz.
Kamil Grosicki wciąż ma nadzieję, że zasłuży sobie na powołanie na kolejne mecze reprezentacji Polski. Przyczynić się do tego mają dobre występy w Pogoni Szczecin. Powrotu skrzydłowego do kadry narodowej głośno domaga się też część sympatyków.
- Mam jeszcze czas, by powalczyć. Dałem sobie deadline na podjęcie decyzji. Może jeszcze dobrą grą w Pogoni zasłużę na powołanie. Na razie trzeba zadbać o dobrą formę. Na social media kibice piszą mi „Kamil, kiedy wrócisz do reprezentacji?”. Zobaczymy. Zdaję sobie sprawę – jak rozmawialiśmy – że do tego systemu nie pasuję. Moi konkurenci są lepsi na tej pozycji, są młodsi, ale z drugiej strony, nie wszystkim im idzie dobrze w klubach - stwierdził zawodnik Pogoni.
- Patrzę na to realistycznie. Nie czuję, że ktoś jest lepszy ode mnie, ale dopiero po czasie zrozumiałem, że chłopaki bardziej odnajdują się na wahadle. Jesteśmy innymi piłkarzami i ja chyba nie pasuję do tej koncepcji. Gdybym dostał szansę i miałbym zagrać gdziekolwiek, to wiadomo, że nie odpowiedziałbym trenerowi, że nie zagram. Gdybym był w Premier League i grał, ale nie miał liczb, byłbym powołany z automatu. A tutaj muszę pracować, wyróżniać się i to bardzo mocno, żeby dostać powołanie - podsumował wątek reprezentacyjny Kamil Grosicki.