Kamil Kiereś po odejściu z Górnika Łęczna: Jeśli przegrywa się kilka meczów z rzędu, trzeba reagować
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 19-04-2022 12:30
Na początku kwietnia Kamil Kiereś złożył na ręce zarządu Górnika Łęczna rezygnację z funkcji pierwszego trenera. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" 47-letni szkoleniowiec wyjaśnił powody swojej decyzji.
Były trener Górnika Łęczna wyjaśnia, że dotarł z drużyną do miejsca, w którym nie widział już możliwości kontynuowania współpracy. Kiereś w rozmowie z "PS" zastanawiał się również nad tym czy jego zespół był gotowy na rywalizację w PKO BP Ekstraklasie.
- Jeśli przegrywa się kilka meczów z rzędu, trzeba reagować. Można odsunąć kogoś od zespołu, ale uznałem, że kadra jest za wąska na takie ruchy. Zdecydowałem, że największą szansą dla Górnika będzie nowy impuls, nowy szkoleniowiec. Skoro uznałem, że mimo dużych chęci i zaangażowania, coś nam wspólnie uciekło i nie podążamy tą samą drogą co w poprzednich latach czy miesiącach, to czas odejść - powiedział.
- Nie chodzi o sprawy pozasportowe, jakieś konflikty. Jasno trzeba powiedzieć. Drużyna mecz z Pogonią oddała jakby walkowerem. Zauważyłem, że choć od siebie daję wszystko, gdzieś to się już nie zgrywa i poczułem, że doszedłem do ściany - dodał.
- Spójrzmy na Radomiaka czy Raków, które też do ekstraklasy awansowały z II ligi, ale potrzebowały dwóch sezonów na zbudowanie zespołów w I lidze. Nasze awanse nie były oczywiste, ostatniego dokonaliśmy z kadrą, która nie do końca gwarantowała, że sobie poradzi. Wszystko działo się bardzo szybko. Wcześniej co okno transferowe dochodziło tylko dwóch, trzech zawodników. Przed sezonem ekstraklasy potrzebne było kilkanaście ruchów kadrowych, staraliśmy się wzmocnić zespół i trzeba było to robić dalej, już zimą - zakończył Kamil Kiereś.
Źródło: PS