Zbigniew Boniek nie wytrzymał i skomentował szokujący wpis europosła PiS. "Taki rynsztokowy język nie przystoi"
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 11-05-2022 12:13
Polityk PiS Tomasz Poręba odniósł się w mediach społecznościowych do zamieszania, jakie miało miejsce podczas spotkania ekstraklasy Lechia Gdańsk – Stal Mielec. Uczynił to w dość nieparlamentarnych słowach. Na wpis zareagował Zbigniew Boniek.
Spotkanie Lechia Gdańsk – Stal Mielec zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 3:2 (2:0), ale ostatnia bramka padła w kontrowersyjnych okolicznościach i wciąż jest szeroko komentowana.
VAR początkowo zasygnalizował spalonego Łukasza Zwolińskiego i gol został anulowany. Arbiter tamtego spotkania Damian Malec wstrzymał się jednak z podjęciem decyzji. Doszło do ponownej analizy wideo i tym razem Lechii przyznano gola, który zadecydował o jej zwycięstwie w tym spotkaniu.
– Bramka z boiska została uznana jako prawidłowa. W VAR każda bramka jest analizowana od samego początku przebiegu akcji. Jedynym punktem zaczepiania był potencjalny spalony w ostatniej fazie tej akcji i ta sytuacja jest po prostu bardzo ciasna. Koledzy na VAR stwierdzili, że skorzystają z technologii, która rysuje linie. Jest nowe oprogramowanie i nie do końca byli w stanie narysować jej precyzyjnie od samego początku, zaczęli powtarzać ten proces kilkukrotnie – tłumaczył arbiter po zakończonym spotkaniu.
Całe zamieszanie na Twitterze skomentował Tomasz Poręba, europoseł z ramienia PiS i wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a także kibic Stali Mielec.
– Panie Kulesza, to co zrobili sędziowie było obrzydliwym złodziejstwem. Zresztą kolejnym w tym sezonie, ale te dzisiejsze kanty przebiły wszystko. Można wypruwać żyły, budować klub, a i tak przegrasz przy stoliku. Nie mam ochoty dalej uwiarygadniać tego syfu. Bawcie się sami – napisał polityk PiS na Twitterze.
– Liga+ zgodnie z przewidywaniami. Sędzia bohaterem, choć jego tłumaczenie żenujące, podobnie eksperta kryjącego kolegę. I brak prostego pytania: dlaczego zmieniono podjętą już decyzję VAR o spalonym? To pierwszy taki przypadek na świecie, ale rozumiem, że to żaden temat – kontynuował.
– Jeśli sędzia pokazał ekran TV (a pokazał) i ręką spalonego to znaczy, że podjął ostateczną decyzję. I nie ma tu żadnej kazuistyki, by stwierdzić, że nie można było analizować jej pod kątem zmiany, nawet jeśli nie puścił gry. To jest literalnie napisane – zakończył Poręba.
Do słów polityka w programie "Prawda Futbolu" odniósł się Zbigniew Boniek.
– Nie znam pana Tomasza Poręby. Nawet, jeśli miał rację, to jest europosłem i to jest język, który go dyskwalifikuje. Polityce daleko do sportu, a jak już politycy mają być przy sporcie, to trzeba kontrolować język – stwierdził były prezes PZPN.
– Można powiedzieć, że pewne rzeczy mi się nie podobają. Tu padło oszustwo, kanciarstwo. Dziś dziewięćdziesiąt procent polityków używa takiego języka. Sami siebie oszukują, kłócą się dzień w dzień, a potem powtarzają to u nas w piłce. Taki trochę rynsztokowy język nie przystoi. W piłce nożnej są emocje, po meczu można dostać białej gorączki. Jeśli "Kowalski" dostanie białej gorączki, to jest inna rzecz. Ale jeśli europoseł jest niezadowolony, to musi się kontrolować, musi używać języka, który jest dostosowany do ludzi na poziomie – dodał Boniek.