Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Asystent Papszuna skomentował awanturę w meczu Rakowa z Radomiakiem. “Nie można tracić kontroli nad swoimi emocjami”

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 11-04-2023 6:05
Asystent Papszuna skomentował awanturę w meczu Rakowa z Radomiakiem. “Nie można tracić kontroli nad swoimi emocjami”

Raków Częstochowa zremisował bezbramkowo z Radomiakiem w poniedziałkowym spotkaniu 27. kolejki PKO Ekstraklasy. Po zakończeniu meczu głos zabrał asystent Marka Papszuna - Dawid Szwarga.

Raków Częstochowa zgubił punkty w poniedziałkowym starciu ligowym z Radomiakiem (0:0). Zespół Marka Papszuna zaliczył piąty remis w obecnym sezonie i ma na swoim koncie 62 punkty. Czerwono-niebiescy nie wygrali w drugim kolejnym spotkaniu, ale wciąż prowadzą w ligowej tabeli z przewagą sześciu oczek nad Legią. Na temat starcia z Radomiakiem głos zabrał Dawid Szwarga, asystent szkoleniowca Medalików.

– Wiedzieliśmy, na jaki teren przyjeżdżamy. Wiedzieliśmy, że Radomiak bazuje na długich podaniach i dośrodkowaniach, Mieliśmy jednak plan, jak kontrolować boiskowe wydarzenia. Boisko wszystko natomiast zweryfikowało – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Dawid Szwarga.

– Mecz toczył się w pewnego rodzaju chaosie. Nie ustrzegliśmy się błędów, tracąc piłkę. Wszystko w każdym razie wciąż jest w naszych rękach. Nawet jeśli nasza przewaga stopnieje, to wszystko zależy do tego, co w naszych głowach – kontynuował asystent trenera Marka Papszuna.

Dużo emocji wywołała sytuacja z 76 minuty, gdy Luis Machani faulował Stratosa Svarnasa.

– Duża szamotanina nie wywiązałaby się, gdyby sędzia odgwizdał od razu faul na naszym zawodniku i rzut wolny. Jeden z piłkarzy rywali zaczął mocno krzyczeć na naszego gracza. Zachowaliśmy się emocjonalnie. Chcieliśmy natomiast bronić jednego z nas, być jednością i drużyną. Wiadomo, że nie można tracić kontroli nad swoimi emocjami i wbiegać na boisko. Sam jednak będąc w centrum wydarzeń, musiałbym to na spokojnie zobaczyć, aby móc to ocenić – zakończył Szwarga.

TAGI

Inne artykuły