Jesus Imaz przed meczem z Wartą Poznań: Gdzie jest mój limit? Jeżeli mam być szczery nie myślę o tym
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 28-04-2023 8:34

Kiedy zaczynał się sezon nie myślałem o tym, ale z każdą kolejną bramką wszyscy wokół mówili, że jestem coraz bliżej tego rekordu. Ostatecznie osiągnąłem to i cieszę się, że na stałe zapisałem się w ponad stuletniej historii tak wielkiego klubu, jakim jest Jagiellonia. Gdzie jest mój limit? Jeżeli mam być szczery nie myślę o tym. Po prostu chcę pomagać drużynie - powiedział przed meczem z Wartą Poznań Jesus Imaz.
Podczas konferencji zapytano Imaza o sytuację z meczu z Wisłą Płock, kiedy dało się zauważyć nerwowe reakcje między zawodnikami i sztabem Jagi.
- Mieliśmy trudną sytuację. Trenerzy chcieli nam przekazać uwagi, ponieważ my z boiska nie zawsze wszystko widzimy. Szkoleniowcy mają lepszy ogląd i chcą nam pomóc, tym bardziej, że w pierwszych 20 minutach nie było nas na boisku. Oczywiście złość w takim momencie jest czymś naturalnym. Niemniej najważniejsze wydarzyło się w przerwie, kiedy usiedliśmy porozmawialiśmy co musi ulec zmianie i to dało efekty – relacjonuje Hiszpan.
Październikowy mecz w Grodzisku był z pewnością jednym z najgorszych Jagiellonii w tym sezonie.
- Po pucharowej wpadce w Zielonej Górze graliśmy z nimi, ale to już przeszłość. W tej chwili skupiamy się u na meczu u nas. Gramy przed naszymi kibicami, rodzinami i chcemy to wygrać – podkreśla napastnik.
Jak można scharakteryzować sobotniego rywala Jagiellonii?
- Być może oni nie mają gwiazd, ale mają dobrych zawodników. Regularnie punktują, są mocni, ciągle pressują. Musimy być przygotowani na trudne spotkanie, ale musimy zagrać swoje i nie pozwolić im na rozwinięcie skrzydeł. Warta przyjedzie tutaj po wygranej z Legią, ale to jest nasz dom, nasz stadion. Na pewno nie będą mieli łatwo. To oni muszą martwić się jak znaleźć sposób na zatrzymanie mnie lub Marca. My jak w każdym meczu będziemy chcieli po prostu zrobić swoje. Oczywiście doceniam ich klasę, ale skupmy się na sobie i naszych atutach – zaznaczył piłkarz Jagi.
Hiszpan mówił także o pobitym rekordzie Tomasza Frankowskiego.
- Jestem szczęśliwy. Kiedy zaczynał się sezon nie myślałem o tym, ale z każdą kolejną bramką wszyscy wokół mówili, że jestem coraz bliżej tego rekordu. Ostatecznie osiągnąłem to i cieszę się, że na stałe zapisałem się w ponad stuletniej historii tak wielkiego klubu, jakim jest Jagiellonia. Kiedy mój syn dorośnie sam zobaczy, że kiedyś tutaj grałem i strzelałem gole. Czy będę śrubował swój rekord? Postaram się to osiągnąć, bo kolejne gole będą oznaczały dobre wyniki dla Jagiellonii. Na razie nie myślę o tym, gdzie jest mój limit. Czy moje zdjęcie pojawi się na stadionie i dołączę do Galerii Sław? Byłoby mi bardzo miło – podkreślił.
Nie mogło zabraknąć także pytania o wewnętrzny pojedynek goleadorów z Jagiellonii o koronę króla strzelców w Ekstraklasie.
- Mam nadzieję, że obaj sięgniemy po to trofeum. Byłoby to coś niezwykłego nie tyko dla nas, ale także dla klubu. Kiedy jednak wychodzimy na boisko nie myślimy o indywidualnych statystykach. Najważniejsza zawsze jest drużyna. Przed czwartą bramką dla nas w meczu z Wisłą byłem przekonany, że Marc sam zakończy tę akcję. Widziałem, że dobrze mu idzie, a potrzebowaliśmy gola, aby zamknąć mecz i uniknąć powtórki z Kielc. On jednak podał do mnie, a ja zdobyłem bramkę. Oczywiście, czasami w szatni żartujemy, że chcemy obaj zakończyć rywalizację na topie, ale na boisku nikt o tym nie myśli – zakończył Jesus Imaz.
Fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok