Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Amerykański sen. Polacy w MLS 

Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 20-03-2022 22:09
Amerykański sen. Polacy w MLS 

Noc z 19 na 20 marca zapisze się złotymi zgłoskami w kronikach karier trzech Polaków, którzy grają w piłkę za Oceanem. Polacy strzelili aż 5 bramek. Fani, którzy śledzą ich zmagania mieli powód do świętowania, a w USA coraz częściej zwraca się uwagę na piłkarzy z Europy - centralnej i wschodniej. 


Nocna Ameryka, która nie chce spać

Oka mogli nie zmrużyć piłkarze z polskim paszportem oraz kibice, którzy wspierają ich w karierach w Major League Soccer. Popis piłkarskich umiejętności, dzięki któremu zwrócili na siebie uwagę dali Przybyłko, Świderski i Niezgoda. 

Chicago Fire, które o punkty walczyło ze Sportingiem Kansas City było faworytem spotkania. Drużyna, założona w 1997 roku radzi sobie o wiele lepiej, a popularni strażacy wywołali wczoraj pożar, który - mimo deszczu padającego prawie cały mecz - nie dał się ugasić. Podpałkę i zapałki przyniósł Kacper Przybyłko, który strzelił w tym meczu dwie bramki. Trzecią dorzucił Xherdan Shaqiri. W ten sposób to ekipa, która trenuje nad jeziorem Michigan zachowała trzy punkty. 

Lepszego debiutu nie mógł wyobrazić sobie Karol Świderski. W 6’ i 57’ minucie czasu gry zaliczył trafienia, które dały zwycięstwo jego drużynie. Charlotte FC wyszarpała trzy punkty i zwyciężyła 3:1 z New England Revolution. To rewolucjoniści byli faworytem i przeważali przez część meczu, jednak to ekipa, w której pierwsze minuty zgarnął Świderski ostatecznie zwyciężyła. Charlotte FC dołączyło do MLS przed tym sezonem. Do meczu z New England Revolution zaliczyło trzy porażki, więc zwycięstwo jest ich pierwszym w historii na tym poziomie rozgrywkowym. Gol, który dał prowadzenie drużynie z Charlotte na 1:0, następnie gol na 2:1 były pierwszymi bramkami Karola za Oceanem. Świderski zaliczył świetny debiut, a jego drużyna nabierze wiatru w żagle.

Bramkę zdobył też Jarosław Niezgoda. 27-letni zawodnik Portland Timbers zaliczył trafienie honorowe dla swojej drużyny, która przegrała z FC Dallas na wyjeździe aż 1:4. Gol na otarcie łez to słabe pocieszenie, ale z pewnością jakieś pocieszenie. Niezgoda nie jest amatorem i wie, że najważniejsze są punkty dla drużyny, która rywalizuje w konferencji zachodniej, ale gol strzelony na wyjeździe cieszy podwójnie - parafrazując klasyka. 

 

Kto jeszcze śni amerykański sen?

Marzenie o profesjonalnym kontrakcie, oklaskach z trybun, możliwości wybiegania na murawę i trenowania w klubie zawodowym spełniło się nie tylko wymienionym wyżej panom. 

W MLS grają też inni Polacy. Ostatnio do amerykańskiej ligi trafił Kamil Jóźwiak. Obiecujący gracz opuścił Derby County Wayne'a Rooneya. Anglik nazwał utratę Polaka “frustrującą”. I nic dziwnego, bowiem sprzedaż Jóźwiaka za Ocean wynikała tylko i wyłącznie z kłopotów finansowych, z jakimi boryka się angielska drużyna. Mało tego - anglicy sprzedali Jóźwiaka za kwotę niższą, niż jego rynkowa wartość. 

Jóźwiak gra w Charlotte FC, ale nie znalazł się w kadrze na ostatni mecz. Miejmy nadzieję, że jego kariera raczej nie przyspieszy radykalnie przez transfer do MLS, ale mam nadzieję, że też nie spowolni. Jóźwiak zresztą miał tak dobrą pozycję negocjacyjną, wynikającą z potrzeby skrzydłowych, których w drużynie po prostu brakuje, że dostał “gwiazdorski kontrakt”, czyli tak zwany “DP” - Designated Player. Choć wynika to bardziej z doskonałego rozeznania agentów Jóźwiaka i słabego przygotowania pionu sportowego w klubie z Charlotte. 

W drużynie jest aż trzech polaków, a trzecim z nim jest Jan Sobociński. 23-letni obrońca może trafić za jakiś czas do kadry, pod warunkiem, że będzie się rozwijał. Narazie nie zanosi się na powołanie, ale wszystko w rękach Sobocińskiego. To jego drugi sezon w MLS, a towarzystwo kolejnych rodaków na pewno ułatwi mu progress i trening. 

W Ameryce gra też Adam Buksa. Pochodzący z Krakowa napastnik prowadzi swoją karierę w dojrzały i przemyślany sposób i w przyszłym sezonie na pewno wróci do Europy. Zwłaszcza, że posmakował też gry w seniorskiej reprezentacji Polski (na pięć meczów ma pięć bramek!), ale w aktualnej formie Piątka, Milika i Lewego może nawet nie marzyć o orzełku na piersi. Tylko powrót do Europy i utrzymanie wysokiej formy może mu to zapewnić. Na razie jednak jest w USA i to tam musi udowodnić piłkarską wartość. 


Major Soccer League. Liga z przyszłością

I piłkarze z przyszłością. Liga ciągle kojarzy się z wielkimi pieniędzmi, długimi wakacjami i emeryturą niezłych graczy. Sporo piłkarzy kończyło tam swoje kariery, jak chociażby Beckham, który - gdy już posmakował MLS - postanowił jej nie opuszczać i tworzy swoją własną drużynę. Do projektu zaangażował chociażby kolegę z Manchesteru United, Philea Neville’a. Na razie Inter Miami nie przynosi przyjemności, ale to kwestia czasu. 

Liga w USA zaczyna być coraz bardziej atrakcyjna i mniej egoztyczna. To mocna i stabilna finansowa liga. Jest regularnie obserwowana przez skautów. W tym momencie transfer do USA piłkarza, który jest nieznaczącą postacią w niższych, europejskich ligach to złapanie Pana Boga za nogi. 

Do Stanów przychodzi coraz mniej gwiazd. Zasady ligi są tak zbudowane, aby kluby uciekały od kontraktowania podstarzałych wielkich nazwisk, co niegdyś było definicją MLS. Dlatego też oglądamy takie transfery, jak Jóźwiaka. Młodzi i perspektywiczni gracze, którzy mogą być przyszłością - o takich bije się MLS. 

W USA chętnie sięgają po Polaków, a jest to opcja WIN - WIN. Polacy mają szansę wybić się, pokazać, zwrócić uwagę na siebie - wśród kibiców, skautów i trenerów. A biorąc pod uwagę, że nazwiska z kraju nad Wisłą znaczą coraz więcej - Amerykanie nie boją się inwestować. Obie strony wygrywają. 

Gra w MLS to też szansa pod kątem rozwoju. Polska, podobnie jak wiele innych krajów w Europie, nie ma takich możliwości - zarówno pod kątem infrastruktury, jak i czysto sportowym. Amerykańska wiedza dotycząca treningów, diety, rozwoju psychofizycznego oraz motorycznego jest po prostu wielka. Piłkarska nie aż tak, ale jak to amerykanie - czego nie wiedzą to kupią albo znajdą kogoś kto umie. 

Sama MLS z roku na rok będzie coraz ciekawsza, a liczba Polaków będzie rosła. Oby z pożytkiem dla kadry narodowej. 

TAGI

Inne felietony