Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Lewandowski kontra Bayern. Czy wilk będzie syty, a owca cała?

Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 07-06-2022 23:16
Lewandowski kontra Bayern. Czy wilk będzie syty, a owca cała?

Dni, godziny, sekundy dzielą nas od otwarcia letniego okienka transferowego. Kilka transakcji doszło już do skutku. Na laurach nie osiadają włodarze Realu Madryt, których szeregi zasilił między innymi Antonio Rüdgier. Polacy też mają powody do zainteresowania rynkiem piłkarskim - do ligi francuskiej prosto z USA przylatuje Adam Buksa. 

Rynek transferowy to też oczywiście wielka gra zwodów, pozorów i plotek. To negocjacje, zastanowienie i budowa. Podczas gdy w United ten Hag wylewa fundamenty pod nową drużynę, klub z Old Trafford opuści wielu graczy, robiąc miejsce młodszym i lepszym graczom. Z Teatrem Marzeń żegna się Andreas Pereira, Jesse Lingard, Nemanja Matic, Juan Mata, Edinson Cavani. No i oczywiście Paul Pogba. To świetny piłkarz, a wielu fanów zastanawia się gdzie trafi francuz. 

Oczy całego świata skierowane są jednak na innego piłkarza. O wiele bardziej stabilnego, mentalnie dojrzalszego i bardziej wartościowego od Pogby. Trwa gra o transfer Roberta Lewandowskiego. I wiele w tej grze jest niewiadomych. 


Auf wiedersehen, Robert Lewandowski!

Bardzo możliwe, że to był mój ostatni mecz w barwach Bayernu. Nie mogę tego powiedzieć na sto procent, ale jest prawdopodobne, że tak było. Chcemy znaleźć najlepsze rozwiązanie dla mnie i klubu - słowa, które polski snajper powiedział po meczu Bayernu z Wolfsburgiem, około miesiąc temu nie były szokujące, ale na pewno poruszyły wyobraźnią wielu. 

No i ruszyła lawina, która właściwie nie mogła zaskoczyć nikogo. Temat transferu Lewandowskiego trwa od wielu lat, praktycznie każde okienko to wątpliwości i przeciąganie liny między zawodnikiem, a klubem. Tak przynajmniej było do tej pory, tak było przez ostatnie lata, ale dziś sytuacja jest inna. 

Jest bardziej dosłowna, jest bardziej brutalna. To nie konflikt, to wojna. Wojna, na którą ruszył kapitan reprezentacji Polski. I choć nie jest w tej walce sam, to zwycięstwo będzie trudne. Robert Lewandowski to heros, więc i walka będzie heroiczna. Snajper wytoczył działa, których nikt się nie spodziewał. 

Lewandowski zawsze był definicją wstrzemięźliwości. Każdy przecież ma swoje poglądy, wszyscy między uszami trzymają plany, marzenia i swoje oceny. Wszyscy kategoryzujemy wydarzenia, tworzymy opinie, wydajemy sądy, wyrokujemy. Lewandowski też, ale polski piłkarz wie, jaką pozycję w świecie piłki nożnej posiada. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego opinia na każdy temat, będzie tematem rozmów, analiz i plotek. Lewandowski, dość słusznie, unika taniego rozgłosu i dyskusyjnych tematów. To przemyślana polityka zawodnika oraz jego sztabu, która zdaje egzamin w prawie każdej sytuacji. Prawie, bo Lewy nie żyje przecież w próżni, ale w rzeczywistości. A ta jest pełna zła.  Napisać, że Cezary Kucharski zorganizował niezłą kabałę, to jak nic nie napisać. Ale ten konflikt wygra nasz kapitan. Jak skończy się batalia z Monachium?


Na noże. Lewy kontra Bayern 

 

Wstrzemięźliwość Roberta jest znana, dlatego jego otwarta wojna z bawarskim klubem mogła wprowadzić wielu w konsternację. Ale dlaczego Lewy zdecydował się na taki ruch? 

Coś zgasło we mnie w środku. Nawet jeśli jestem super profesjonalny, to pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Jeśli jesteś tyle lat w klubie, zrobiłeś tyle dla niego, zawsze byłeś w gotowości, dawałeś z siebie wszystko pomimo kontuzji i bólu… A z drugiej strony weźmy pod uwagę, ile ja osiągnąłem, dzięki Bayernowi, to moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby poszukać dobrego wyjścia dla obu stron, a nie jednostronnej decyzji. Rozumiem, jakbym grał tam dwa-trzy lata, ale po drodze pełnej sukcesów, to według mnie ważniejszy jest wzajemny szacunek niż biznes.

Bayern Monachium nie szanuje Roberta Lewandowskiego. Klub z Bawarii to oczywiście wielka firma, spora marka i organizacyjny potwór. Piłkarsko, jeden z najważniejszych i największych klubów w historii tego sportu. Za kulturą organizacyjną Bayernu przemawia wiele - w tym też fakt, że klub jest w posiadaniu Bawarskich Niemców. 

Ale co wiemy o zakulisowych działaniach? Niewiele, a brak zaufania budzi świadomość, że osoba, która rządzi klubem, robi to z tylnego siedzenia. Zarząd drużyny, w tym Oli Kahn i Heiner, wykonują polecenia Hoenessa. Ten zajmuje oficjalnie funkcję honorowego prezesa klubu, ale to on pociąga za sznurki. Jego charakter i uszczypliwe komentarze oraz hipokryzja, którą pielęgnuje w sobie od lat, mogą powodować niesmak. 

Kilka dni temu wypowiedział się pięknie, z typową dla siebie pewnością siebie: 

Radziłbym wszystkim zainteresowanym, aby zachowali obiektywizm i nie dopuścili do eskalacji sprawy. Wkrótce nad domem Lewandowskiego, Bayernem Monachium, znów zaświeci słońce.

Ładne, nawet nieco metaforyczne. Szkoda, że zakłamane i nieszczere. Bo następna wypowiedź szarej eminencji jest już bardziej szorstka: 

Nie mogę się doczekać pierwszego treningu Lewandowskiego w lipcu w... Bayernie!

 

Czas, kroki, decyzje

Sytuacja, w której znalazł się Robert nie jest prosta. Ale i Bayern nie może czuć się bezpiecznie. Z jednej strony klub musi pokazać, że nikt nie jest ważniejszy, niż cała organizacja. To punkt za zatrzymaniem Lewego. Z drugiej strony z niewolnika nie ma pracownika. Punkt za odejściem. Jeśli Lewy odejdzie teraz - Bayern zarobi. Czy bawarczykom zależy tak bardzo na pieniądzach? Nie. Z Monachium odchodziły gwiazdy, odchodziły po wypełnieniu kontraktu, odchodziły za darmo. Klub pozyskał zresztą Roberta bezkosztowo. 

Monachium ma swój styl działania. Dlatego gra jest tutaj delikatna, choć nikt już nie używa półsłówek. Najlepszym rozwiązaniem dla obu stron byłby transfer łączony. Do Monachium mógłby trafić inny, ważny gracz, a w drugą stronę mógłby pójść Robert. Czy transakcja na linii Liverpool - Bayern jest możliwa? Gdyby Sadio Mane przeszedł do Bawarii, Robert znów mógłby pracować z Kloppem, ścigać się w najlepszej lidze świata i spełnić marzenie o grze w innej lidze. Monachium z kolei otrzymałoby zawodnika, który potrafi zmienić oblicze gry i jest postrachem obrońców. Wilk syty i owca cała. 

No tak, Barcelona… ten transfer też ma sens, ale bardziej dla Lewego. Bo co może Barca zaoferować klubowi z Monachium? Może Depaya? Może Dembele? Ci gracze nie są piłkarzami o profilu potrzebnym w Niemczech, zwłaszcza jeśli chodzi o pozaboiskowe aspekty. 32 miliony euro to też nie jest kwota, która zwala z nóg, zresztą Bayernowi chodzi o pokazanie siły. Nie dziwi jednak fakt, że Lewy chciałby trafić do Barcelony. 

Gdyby Lewandowski grał w Blaugranie, mógłby udowodnić, że zasługuje na Złotą Piłkę. Piłkarze La Ligi dostają tę nagrodę częściej, niż inni. Lewy królowałby wtedy nad Leo Messim - z Barcy odszedł Król, ale inny może zająć jego miejsce. Może Król Lewy? 


Tygodnie niepewności

Przed nami tygodnie niepewności. Plotek, przepychanek i kłótni. Miejmy nadzieję, że zakończonych transferem. Liczę, że Robert Lewandowski spełni swoje marzenia, zmieni klub, zmieni ligę. I w nowym trykocie, nowym miejscu, udowodni, że jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. 

Inne felietony