Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Krową nie jestem, bo UEFA w końcu mnie przekonała

Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 29-06-2024 10:30
Krową nie jestem, bo UEFA w końcu mnie przekonała

Już  po raz trzeci z rzędu zorganizowano piłkarskie mistrzostwa Europy z udziałem nie 16, ale 24 drużyn. I dopiero tegoroczny turniej w Niemczech sprawił, że się do tego pomysłu UEFA w pełni przekonałem. Początkowo byłem zwolennikiem poprzednich zasad, czyli grupy A, B, C i D, liczące po cztery zespoły, z których najlepsze dwa awansowały do ćwierćfinałów. Wydawało mi się to bardziej racjonalne i przejrzyste, a co najważniejsze gwarantujące wysoki poziom wszystkich uczestników Euro, bo przecież nikt w najlepszej ‘’16’’ Starego Kontynentu nie mógł znaleźć się przypadkiem.

Jednak zgodnie z powiedzeniem, że ‘’tylko krowa nie zmienia zdania’’, muszę przyznać, że się myliłem i krową nie jestem, co najdobitniej pokazała mi Gruzja. Podopieczni Sagnola podobnie jak Polacy mieli za sobą kompletnie nieudane eliminacje, ale w barażach ograli Luksemburg i po rzutach karnych Grecję, co dało im historyczny awans. Outsider ku mojemu zdumieniu zasłużenie zdobył cztery ‘’oczka’’ i awansował do 1/8 finału, wykonując na boisku kawał dobrej roboty. Miał, nawet w przegranym starciu z Turcją, wiele sytuacji bramkowych, a jego reprezentant po fazie grupowej jest sensacyjnym królem strzelców. Georges Mikautadze, bo o nim mowa, ma w swoim dorobku trzy gole, co jest obecnie najlepszym wynikiem z całej stawki. I takich ciekawych historii by nie było, gdyby nie poszerzyli Euro do 24 ekip. Nie byłoby też Słowacji, która ‘’namieszała’’, ogrywając Belgię, Słowenii, co zatrzymała Anglię, czy w końcu Polski, która wprawdzie cudów nie zdziałała, ale jej obecność dostarczyła kibicom z kraju nad Wisłą wiele wspaniałych emocji.

Mało tego, nikt z tak szerokiego grona uczestników piłkarskiego święta nie zakończył rywalizacji z zerowym dorobkiem punktowym, co jest sporym zaskoczeniem. To tylko pokazuje, jak wyrównane, zacięte i niesamowite są te mistrzostwa, w których żaden z teoretycznie słabszych teamów nie odstawał poziomem od reszty. Każda z drużyn fazę grupową zakończyła bez wstydliwego ‘’zera’’, nawet Biało-Czerwoni, którzy honorowy punkt wywalczyli dzięki remisowi z Francją. Nikt się też dotychczas na Euro nie skompromitował, gdyż obyło się bez niezwykle jednostronnych wyników – zabrakło nokautów i zwycięstw z przewagą powyżej czterech bramek.

I choć do tej zagrywki władz UEFA się przekonałem, to w sprawie rozszerzenia przez FIFA najbliższego mundialu do 48 zespołów jestem jeszcze sceptyczny. Ale kto wie? Poczekajmy jeszcze dwa lata – krową przecież nie jestem.

Maciej Mikołajczyk

 

Inne felietony