Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

I love this game! Patrice Evra

Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 18-05-2022 20:27
I love this game! Patrice Evra

Reprezentant Francji, obrońca Monaco, Manchesteru United i Juventusu. Piłkarz z wyboru, komik z natury, twardy facet z doświadczenia. Swoje 41. urodziny obchodził 15 maja Patrice Evra. Urodzinowe sto lat, lub jak mawiają we Francji Joyeux anniversaire. 

 

Patrice dwie twarze 

Urodzony w Dakarze gracz to postać nieszablonowa, Evra wyrywa się przed szereg, łamie szablony, a jedyne schematy, wobec których był wierny, to te, które rysował mu Sir Alex Ferguson. Piłka nożna uratowała życie nie tylko jemu, ale też jego rodzinie. I choć świat piłki jest pełen bohaterów, którzy dochodzili do wszystkiego od zera, historia Evry jest wyjątkowa. 

Czasami w nocy przeszukiwaliśmy śmietniki, gdy z McDonald’s wyrzucano zimne hamburgery. Kiedy ojciec opuścił rodzinę, wszystko zaczęło przypominać chaos. Piłka nożna była moim zbawieniem. Zanim zostałem piłkarzem często robiłem trzy rzeczy: sprzedawałem narkotyki żebrałem przed sklepami i sprzedawałem telewizory. Jedno z tych trzech jest kłamstwem: nigdy nie sprzedawałem telewizorów. Tak, miałem wówczas 13 lat i nie kłamię. - w swoim stylu opowiadał Evra. Bo to wspomnienia, są bolesne, ale francuz wypracował w sobie wspierające mechanizmy obronne. Nie wypiera się swojej przeszłości, ale dystansuje się od niej i żyje zgodnie z zasadą “bądź tu i teraz”. To pozwala mu żartować, bawić się i wciąż pozostawać autorytetem.

Patrice Evra to psychicznie twardy gość. Charakter wykuwa się w kuźni. Dla młodego chłopca o senegalskim pochodzeniu kuźnią charakteru była między innymi francuska szkoła. To w niej późniejszy zwycięzca Ligi Mistrzów doświadczył najgorszej z możliwych traum - był seksualnie wykorzystywany przez nauczyciela. Udało mu się jednak przetrwać, a swoje wspomnienia opublikował w biografii. 

W moim sercu nigdy nie będzie nienawiści. Nie czuję jej do nauczyciela, który się nade mną znęcał. To najbardziej zaskakująca część całej tej historii. Nie chcę, żeby ludzie czuli wobec mnie litość. To był trudny moment, muszę się do tego przyznać jeszcze kilku moim braciom i siostrom oraz najbliższym przyjaciołom. Najtrudniej było powiedzieć o tym matce. Była zdruzgotana. Matka nie spodziewa się, że usłyszy coś takiego od własnego dziecka. Powiedziałem jej to dopiero mając 40 lat. To był dla niej szok, nie chciała, żebym pisał o tym w swojej książce. Odpowiedziałem, że robię to dla innych dzieci. Zrozumiała.

Nawet tak trudne doświadczenie, Evra przemienia w lekcję, w historię, która może komuś pomóc. Bo to człowiek, który lubi zarażać innych uśmiechem, miłością i pasją. 

Kradłem jedzenie, ubrania i gry wideo. To było moje dzieciństwo. To było Les Ulis. I byłem szczęśliwy. Zawsze byłem szczęśliwy. Kocham tę grę!". Dla mnie to znaczy właściwie "Kocham to życie". Nagrania na social mediach są moim sposobem na podzielenie się szczęściem z innymi. Nie jest tak, że zdecydowałem się je nagrywać, kiedy byłem już bogaty i sławny. Gdybyście odwiedzili nasz dom w Les Ulis, to moglibyście zobaczyć, że tam robiłem to samo. Tańczyłem, śpiewałem, przebierałem się w różne kostiumy i żartowałem z moimi siostrami. Uwielbiam je rozśmieszać. Kiedy oglądają moje nagrania, po prostu mówią "Mój Boże, pamiętam, że robiłeś to samo, kiedy miałeś pięć lat...".

Evra to nie tylko świetny piłkarz, ale i człowiek z krwi i kości. Prawdziwy. Gdy czekał na pytania od internautów w jednym z programów, wyznał: 

Jestem szczęśliwy, lubię kiedy ludzie zadają mi pytania, ponieważ lubię postawić sprawę jasno jak tylko mogę.

A sprawę jasno stawiał nie tylko w rozmowach, czy relacjach z fanami, ale też na piłkarskim boisku. Swój pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał we Włoszech, w wieku 17 lat. Sezon później, grając w barwach Monzy pokazywał charakter, ale nie doceniano jego umiejętności sportowych. Evra pokłócił się z trenerem, skonfliktował z kolegami i wrócił do Francji. Krok wstecz okazał się strzałem w 10, bo każdy z jego kolejnych klubów był większy, a Patrice grał często i dobrze. Najpierw reprezentował Nice, potem trafił do AS Monaco. To tam zdobył swoje pierwsze trofeum w życiu - był to francuski Puchar Ligi. 

Do tego trofeum Patrice Evra dołożył kilka następnych. Najwięcej, bo aż 14 z diabełkiem na piersi, a wśród mistrzostw Anglii i krajowych Superpucharów, jest też wiktoria w Lidze Mistrzów. Evra był jednym z ulubionych piłkarzy Fergusona. Szkot ściągnął obiecującego obrońcę w związku z kontuzjami, które zaczęły trapić Gabriela Heinze. Dziś z pewnością możemy powiedzieć, że Evra zostawił w Manchesterze spuściznę większą niż jego rywal na lewej stronie boiska. Po ośmiu latach Evra ze smutkiem pożegnał się z deszczowym krajem, który zmienił na Turyn. Tam rozegrał 53 spotkania, do gabloty wstawił 4 kolejne puchary. Ale jego serce pozostało na zawsze w Manchesterze. 

Nawet gdybym wygrał pięć trofeów Ligi Mistrzów z Juve, nie zmieniłoby to mojej miłości do Manchesteru United. Z całym szacunkiem dla ogrodników, kocham ten klub tak bardzo, że mógłbym zakończyć tam karierę jako ogrodnik. 

 

Jako ogrodnik pewnie nie wróci. Ale kto wie - może szykuje się do innej roli w klubie z Old Trafford. Niezależnie od tego, co Patrice Evra planuje w przyszłości - za poświęcenie, miłość dla klubu, asysty i przede wszystkim świetną grę w obronie, będzie miał zawsze szacunek. Nie tylko wśród kibiców United czy Juve, ale fanów piłki nożnej wszędzie na świecie. 

 

Inne felietony