Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Misja “USA” Czesława Michniewicza, czyli happy Easter

Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 17-04-2022 20:30
Misja “USA” Czesława Michniewicza, czyli happy Easter

Święta Wielkanocne to w Polsce czas refleksji, oddechu i wypoczynku. To czas, gdy powinniśmy nieco zwolnić. Wesołych Świąt Wielkiej Nocy życzy wszystkim selekcjoner kadry, Czesław Michniewicz, chociaż może bardziej właściwe byłoby napisanie Happy Easter. Selekcjoner kadry od piątku jest w USA, gdzie śledzi poczynania potencjalnych kadrowiczów. 

 

Polski mecz

Jednym z kibiców, którzy zebrali się, by obejrzeć mecz MLS między New England Revolution a Charlotte FC był Czesław Michniewicz. Polak nie kibicował jednak pewnie żadnej z drużyn, a przyglądał się rodakom, którzy znaleźli się na boisku. I było na kogo patrzeć, bo przeciwko sobie wystąpili Karol Świderski i Adam Buksa. 

Na boisku znaleźć się mogło jednak więcej kadrowiczów, bo w drużynie New England Revolution obok Świderskiego, gra też wracający po kontuzji Kamil Jóźwiak. Wielkanocny mecz najlepiej wspominać będzie Buksa, bowiem na oczach Michniewicza strzelił gola i to już na początku meczu. Ostatecznie to jego drużyna zwyciężyła w spotkaniu 2:1, a Buksa i Świderski zachowali element kurtuazji i po meczu wymienili się koszulkami. Zarówno z jednym, jak i drugim napastnikiem spotkał się Czesław Michniewicz. 

 

Napastnicy potrzebni kadrze

Ostatnie zgrupowanie zapamiętamy jako sukces, na szczęście trener Michniewicz widzi też łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Piłkarze dostępni na mecz ze Szwecją, który wygraliśmy dali z siebie wszystko, ale kibice i sztab martwili się o to, kto pomoże Robertowi Lewandowskiemu w zdobywaniu bramek. Niedostępni na to spotkanie byli Arkadiusz Milik, który dalej leczy kontuzję i nie zagra w szlagierowym pojedynku Olympique Marsylia - Paris Saint Germain oraz Krzysztof Piątek, w związku z krwawą kontuzją, którą odniósł we wcześniejszym reprezentacyjnym pojedynku. 

Miejmy nadzieję, że Milik oraz Piątek szybko wrócą do zdrowia i utrzymają strzelecką dyspozycję, bowiem obaj w swoich klubach radzą sobie na miarę oczekiwań. Selekcjoner musi mieć jednak szeroką perspektywę, dlatego w USA przyglądał się aż czterem napastnikom - potencjalnym partnerom kapitana. 

Najwięcej powodów do zadowolenia ma Adam Buksa. W meczu pomiędzy New England Revolution, w którego barwach gra Buksa, a Charlotte FC, krakowianin wpisał się na listę strzelców, a jego drużyna zwyciężyła 1:0. Charlotte FC ma w swoim składzie Karola Świderskiego, który również zagrał w przegranym przez jego drużynę spotkaniu, nie udało mu się jednak wpisać na listę strzelców. Drugim polakiem reprezentującym tę drużynę jest Kamil Jóźwiak, który niespodziewanie zamienił premier league na MLS (była to jednak decyzja angielskiego klubu, który znajduje się w tarapatach finansowych). 

Selekcjoner miał okazję też, by sprawdzić umiejętności 23 - letniego Patryka Klimali, który reprezentuje drużynę New York Red Bulls. Szczególną uwagę mógł jednak zwracać mecz Chicago Fire.


Czwarty napastnik i talent, którego potrzebujemy

Drużyna Strażaków podejmowała LA Galaxy - drużynę, w której barwach grali między innymi David Beckham oraz Zlatan Ibrahimovic. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem - ten fakt może jednocześnie smucić, jak i cieszyć, bowiem ekipa z Chicago grała z dwoma polakami w składzie - w napadzie grał Kacper Przybyłko, bramki strzegł Gabriel Slonina.

Swoich okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał kolejny napastnik, którego ma na radarze Czesław Michniewicz, Kacper Przybyłko. Napastnik miał swoje momenty, zwłaszcza gdy udało mu się wyjść na pozycję sam na sam z bramkarzem, niepotrzebnie jednak wypuścił sobie piłkę i próbował - nieudanie - wywalczyć karnego. 

LA Galaxy również nie udało się zdobyć bramki. Co prawda ekipa z Los Angeles wpisała się na listę strzelców dwa razy, jednak w obu sytuacjach były anulowane, ze względu na pozycję spaloną. Gabriel Slonina zachował więc czyste konto, a robi to tym bardziej wrażenie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to chłopak, który zagrał w seniorskiej ekipie Chciago Fire po raz osiemnasty. Dodajmy do tego, że Slonina ma siedemnaście lat i mamy kandydata na bramkarza. 

A nasza kadra potrzebuje utalentowanego bramkarza. W momencie gdy z reprezentacją pożegnał się Łukasz Fabiański, zabrakło naturalnego konkurenta dla Wojtka Szczęsnego. A ten w reprezentacji gra zdecydowanie poniżej oczekiwań, wielokrotnie będąc winnym utraty gola. W ostatnim, bardzo ważnym meczu ze Szwecją, był świetnym punktem drużyny, dlatego jeśli utrzyma taką formę - powinien zostać między słupkami jeszcze wiele lat. Ale kto powinien być jego zmiennikiem? 

Mamy kilku utalentowanych bramkarzy - za plecami Szczęsnego jest Skorupski, jest Drągowski (mój faworyt), jest Grabara (wielkie brawa za ostatni rekord). Do drzwi puka też Gikiewicz, ale za cicho, bowiem nikt nie odpowiada. Tymczasem za oceanem gra Gabriel Slonina, który co tydzień zakłada rękawice i broni barw Chicago Fire. 

I broni na tyle skutecznie, że zwrócił na siebie uwagę gigantów. Doniesienia prasowe mówią o zainteresowaniu ze strony Chelsea Londyn oraz Juventusu Turyn. Obie ekipy mają stałych, utalentowanych bramkarzy, ale trzeba patrzeć w przyszłość. 

Wybierz się w drogę, najwyższy czas

I w przyszłość patrzy też Czesław Michniewicz. Wie, że potrzebuje w drużynie świeżej krwi, graczy, którzy nie boją się wyzwań na międzynarodowym poziomie. Jeszcze kilka lat temu MLS wydawała się być ligą egzotyczną, ligą, która przyjmuje podstarzałe gwiazdy. 

Dziś nie pozwalają na to przepisy, a utalentowani gracze zyskują na rosnącej lidze. Rosnącej marketingowo, ale przede wszystkim piłkarsko. Nie wiadomo, czy talent, jakim jest Slonina będzie grał z Orłem na piersi. 

Pewne jest to, że bramkarz czeka na powołanie do kadry. Mówił o tym w kilku wywiadach, zawsze podkreślając, że chciałby zobaczyć jak wygląda zgrupowanie reprezentacji Polski. Decyzja po stronie Michniewicza i PZPN. 

Warto patrzeć w przyszłość, a trener Michniewicz lubi zobaczyć wszystko na własne oczy. Wielkanoc spędził pracująco, dlatego życzymy mu odpoczynku oraz tego, by w jego reprezentacyjnym koszyczku znalazły się nie kukułcze, a normalne, prawdziwe jaja.


 

TAGI

Inne felietony