Novikovas: Kiedy byłem w Legii wszystko im się nie podobało
Dodał: Konrad Konieczny
Data dodania: 01-10-2020 10:15
Arvydas Novikovas udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". Reprezentant Litwy grał w Legii Warszawa w sezonie 2019/20. Piłkarz przyznał, że w ostatnich miesiącach był cały czas krytykowany.
24 sierpnia tego roku Arvydas Novikovas odszedł z Legii Warszawa do tureckiego Büyüksehir Belediye Erzurumspor i podpisał kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2022 roku. W zespole "Wojskowych" grał od 1 lipca 2019 roku (przyszedł z Jagiellonii Białystok), ale wystąpił tylko w 24 meczach, strzelił 4 bramki oraz zanotował 5 asyst. Litwin grał mało, ponieważ zmagał się też z problemami zdrowotnymi. Teraz w tureckiej najwyższej klasie rozgrywkowej gra na miarę oczekiwań. W obecnej kampanii wystąpił w 3 meczach, strzelił 3 gole i zaliczył 1 ostatnie podanie.
- Byłem dobrej myśli, bo wiedziałem, że jeśli odzyskam zdrowie, spokój, ułożę swoje osobiste sprawy, ponownie pokażę na co potrafię. W Erzurum czuję się znakomicie, a i kibice od razu mnie polubili. Miasto jest w sam raz, ani duże ani małe, przede wszystkim spokojne i ładne. Tylko trenować i grać. Jasne, pewnie usłyszę, że Novikovas tam gra, bo w Legii swój czas przebalował, a Novikovas balował, kiedy można było, a kiedy była robota, czyli treningi i mecze nie chodziłem w miejsca w które nie trzeba - powiedział Novikovas w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Kibice Legii mocno krytykowali Novikovasa i mówili, że nie przykłada się do treningów. - Kiedy byłem w Legii wszystko im się nie podobało. To źle, to jeszcze gorzej, a tamto już w ogóle dno... Nieważne, czy byłem zdrowy, chory, czy kontuzjowany – wszystko było nie tak, nic nie pasowało. Ok, źle, dobrze niech mówią, jak najwięcej. Człowiek poczuje się, jak gwiazda - dodał.
Novikovas dodał jednak, że z klubu nikt go nie wyrzucał. - Z Legii nikt mnie nie wypychał. Przyszła bardzo dobra oferta, pomyślałem: mam 29 lat, wypada zabezpieczyć sobie finansową przyszłość, zmiana otoczenia też była dobrą perspektywą z moich prywatnych powodów. Tyle - powiedział.
Źródło: Przegląd Sportowy