Kolejny egzamin dojrzałości Cezarego Miszty, 20-letniego bramkarza Legii Warszawa
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 29-09-2021 8:00
![Kolejny egzamin dojrzałości Cezarego Miszty, 20-letniego bramkarza Legii Warszawa Kolejny egzamin dojrzałości Cezarego Miszty, 20-letniego bramkarza Legii Warszawa](http://futbol.pl/images/big_1632892804_miszta.jpg)
Cezary Miszta, 20-letni golkiper warszawskiej Legii w czwartek zadebiutuje w Lidze Europy w meczu przeciwko Leicester City. Młody bramkarz stanie przed arcytrudnym zadaniem zastąpienia kontuzjowanego Artura Boruca.
Miszta już wystąpił w roli zmiennika "Króla Artura". W minioną środę zagrał przeciwko Wigrom Suwałki w 1/32 finału Pucharu Polski. a w sobotę w spotkaniu ekstraklasy z Rakowem Częstochowa. W obu pojedynkach popełnił kilka błędów. W czwartek Cezary Miszta przejdzie kolejny egzamin i zadebiutuje w europejskich rozgrywkach. W drugiej kolejce Ligi Europy Legia zagra na własnym stadionie z zespołem Leicester City.
- No to chłopak ma niezłe przetarcie - mówi Jacek Kazimierski, były bramkarz Legii i reprezentacji Polski.
- Jak wytrzyma ciśnienie, to znaczy, że jest kozak i kiedyś będzie grał wysoko. Przed nim trudne wyzwanie, to jeszcze nie jest bramkarz, tylko kandydat na golkipera. Jeśli po sytuacjach z Wigrami i Rakowem wyjdzie obronną ręką, to znaczy, że jest silny mentalnie. A dziś głowa to podstawa. Każdy bramkarz puszcza gole, liczy się potencjał i umiejętności oraz mentalność. Na razie nie bardzo to dostrzegam - dodaje.
- Bramkarz, nawet popełniając błędy, innymi interwencjami musi pokazywać klasę. Jak dla mnie Miszta na razie wygląda na wycofanego, jakby się trochę bał. A broni w klubie, w którym wymagania są ogromne. Wiek nie gra roli. Musi sobie wszystko poukładać i uwierzyć w swoje umiejętności, wyrzucić pomyłki z głowy, inaczej to nie będzie działało. Jak dla mnie jest za mało wygimnastykowany, gibki, przebojowy, gra zachowawczo, żeby nie popełnić błędów, a na dłuższą metę nie da się tak bronić. Jak chcesz być kozakiem, musisz ryzykować – kończy Kazimierski.
Źródło: Przegląd Sportowy