Jagiellonia tonie w długach. Skąd wziąć pieniądze na końcówkę sezonu?
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 05-04-2022 9:00
Jagiellonia Białystok zakończyła poprzedni rok na minusie. Deficyt wyniósł 11 milionów złotych.
Cezary Kulesza, poprzedni szef Jagiellonii, zostawiał klub z ośmioma mln zł na plusie. Jak to możliwe, że teraz brakuje 11 milionów?
– Kiedy odchodził prezes Kulesza, klub miał pieniądze na koncie – wyjaśnia Wojciech Pertkiewicz, obecny prezes Jagi.
– W kolejnym okresie nie udało się znaleźć pokrycia dla strony kosztowej i dość szybko z plus 8 zrobiło się minus 11. Pojawiła się duża dysproporcja pomiędzy kosztami i przychodami. A to równa się kłopoty – dodaje.
– To poważna kwota, szczególnie że niedawno było osiem milionów na plusie oraz poczucie stabilności i bezpieczeństwa – mówi Wojciech Pertkiewicz.
– Trafił nam się poślizg płacowy w ubiegłym tygodniu, ale czkawka została zaleczona – twierdzi szef Jagi.
– Wszedłem do szatni i poinformowałem o tym zawodników: „Panowie, pieniądze dostaniecie. Jest tydzień opóźnienia”. Przy skali kłopotów, jakie bywają w innych klubach, to żaden problem. Wraz z właścicielami udało się nam go przerobić i wywiązać ze zobowiązania. Zawodnicy dostali pensje - podkreślił.
Jaga tonie w długach, ale Pertkiewicz nie traci wiary. Prezes białostockiego klubu został zapytany skąd wziąć pieniądze na końcówkę sezonu.
– Niezbędne będzie trochę gimnastyki. Mamy rozpisany plan na te miesiące, ale może się zdarzyć, że nie wszystko się uda. Wtedy czkawka na chwilę się pojawi - podsumował prezes Jagiellonii.