Nowe doniesienia ws. afery premiowej. Piłkarze pokłócili się o podział kasy
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 12-12-2022 11:45
Nie milkną echa "afery premiowej". Temat pieniędzy obiecanych reprezentantom Polski przez premiera Morawieckiego rozpala piłkarskie środowisko w naszym kraju. Wyciekają nowe fakty.
Reprezentanci Polski próbują się mocno wybielić udzielając wypowiedzi na temat afery związanej z premią od rządu. Czesław Michniewicz nie trzyma ciśnienia i blokuje dziennikarzy na Twitterze. PZPN oświadcza, że nic nie wiedział o spotkaniu premiera z piłkarzami. Atmosferę wokół kadry narodowej można kroić nożem, tak jest gęsta. A tutaj na jaw wychodzą nowe fakty, które ujawnił Łukasz Olkowicz z "Przeglądu Sportowego Onet".
Jak podaje dziennik, negocjacje w sprawie wysokości premii sztab reprezentacji miał prowadzić jeszcze w trakcie turnieju. Główną rolę w tym miał odgrywać asystent Michniewicza, Kamil Potrykus, który miał na ten temat rozmawiać z Mariuszem Chłopikiem, doradcą premiera. Jak przekazał Łukasz Olkowicz, asystent selekcjonera zamiast 40 milionów złotych premii miał wynegocjować dziesięć milionów więcej.
Problemy pojawiły się wówczas, gdy doszło do rozmów o podziale kasy. Starszyzna drużyny: Robert Lewandowski, Kamil Glik, Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak chcieli, aby obowiązywał podział minutowy. Ci, którzy grali najwięcej, mieli dostać największe kwoty, bo aż 3 miliony złotych, a ci, którzy nie zagrali ani minuty, mieli otrzymać 400 tysięcy złotych.
"To właśnie kulminacyjny moment nieporozumień wśród reprezentantów – pomiędzy meczami z Argentyną i Francją. W podgrupach zaczęło się narzekanie na podział zaproponowany przez starszyznę. Pozostali uważali, że przy tak ogromnej premii różnica pomiędzy grającymi i tymi z ławki jest zbyt duża. Wielu nie spodobało się, że mają tak po prostu zaakceptować ich ustalenia. Zaczęły się narzekania, choć po cichu. Otwarcie nikt przed grupą trzymającą władzę nie wystąpił" — pisze Przegląd Sportowy Onet.
Jak przekazał Olkowicz, selekcjoner chciał, aby pieniądze były podzielone równo między piłkarzy, a 10 milionów z premii miało trafić do sztabu szkoleniowego. Na to miał się nie zgodzić Lewandowski, który miał powiedzieć, że sztab otrzyma do podziału połowę tej kwoty.
"Michniewicz powiedział, że on tej premii nie chce, skoro są takie kłótnie i zawodnicy mają rozliczyć się pomiędzy sobą. Przypomniał już tylko w kontekście sztabu, że duży udział w wynegocjowaniu premii miał Potrykus, więc dobrze, gdyby pieniądze dostali też ludzie z reprezentacyjnego cienia" — napisał dziennikarz.
https://futbol.pl/news/575728_Polski_szkoleniowiec_odmowil_Kuleszy_Kto_selekcjonerem_reprezentacji
Ostatecznie udało się wypracować kompromis. Ci, którzy grali najwięcej, mieli otrzymać po dwa miliony złotych, a rezerwowi milion. Jednak wypracowanie porozumienia miało zająć tyle czasu, że ustaleń nie zdążono przesłać do kancelarii premiera. Sprawę zdążyły nagłośnić media i ostatecznie premier przekazał, że żadnej premii nie będzie.
Źródło: Przegląd Sportowy Onet