Wiślacy po klęsce z Legią: Żenada, żenada, żenada, bałagan
Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 27-10-2019 20:43
Michał Buchalik siedem razy wyjął piłkę z siatki w meczu przy Łazienkowskiej, który Wisła Kraków przegrała z Legią 0:7. Po meczu bramkarz Białej Gwiazdy nie gryzł się w język. Swoje opinie wygłosili też inni piłkarze Wisły.
- Jeszcze nie wierzę w to, co się stało. Dziś praktycznie nie wyszliśmy na to spotkanie i dostaliśmy siedem bramek. Naprawdę ciężko mi coś powiedzieć, nie mogę w to uwierzyć - powiedział Buchalik.
- Nasz plan był zupełnie inny, ale wychodzimy na boisko i w drugiej minucie dostajemy bramkę, a ostatnimi czasy, gdy dostajemy gola, to nasza gra siada i to było dziś widać. Po każdej straconej bramce graliśmy coraz gorzej i popełnialiśmy takie błędy, że to naprawdę nie przystoi. Każdy musi sobie przemyśleć, gdzie gra, bo ta biała gwiazda coś symbolizuje. Każdy musi wziąć się w garść i nie będę mówił brzydkich słów, bo to nie o to chodzi, ale jeśli nie weźmiemy się w kupę, to naprawdę będzie źle - dodał Buchalik. - W przerwie rozmawiamy, że wychodzimy "z jajem", że chcemy coś jeszcze pokazać. Dobrze, możemy przegrać mecz, ale pokażmy walkę, zacznijmy walczyć jak równy z równym. A my wychodzimy i znów jest to samo, że odpuszczam nogę i przegrywamy każdą walkę bark w bark... Nie powiem tego słowa, ale trzeba pokazać charakter, walkę - to inaczej by wyglądało, ale dziś to była żenada - zakończył w rozmowie z Canal+.
Rafał Boguski nie ukrywał, że niewiele może z siebie wydusić. - Nie wiem co mogę powiedzieć, jedynie przeprosić kibiców, bo w nas wierzyli, dopingowali nas, a ci, którzy nie przyjechali na pewno w Krakowie oglądali to spotkanie i nie dowierzali w to co się dzieje. Zaczęło się w pierwszej minucie i cały mecz wyglądał dramatycznie. Od samego początku Legia dyktowała warunki, niestety nie dostosowaliśmy się i doznaliśmy sromotnej porażki. Wiedzieliśmy, że początki pierwszej i drugiej połowy mają mocne, strzelają wtedy dużo bramek i chcieliśmy tego uniknąć, ale niestety. Jak zwykle pewne błędy, które popełniliśmy, strata bramki i wszystko się posypało - stwierdził doświadczony piłkarz.
Załamany był Łukasz Burliga. - Skompromitowaliśmy się dzisiaj. Nigdy w życiu, z tego co pamiętam, nie przegrałem 0:7, a już na poziomie seniorów to na pewno. Nie wiem co mogę więcej powiedzieć, może tyle, że trzeba trenować, trenować i jeszcze raz trenować, bo to jest jedyna droga, żeby z tego wyjść. To co my dziś robiliśmy, to tego się nie da na gorąco komentować. Zagraliśmy jakąś żenadę, rozwaleni po boisku. Każdy stały fragment gry, to zagrożenie. Dużo strat, sam nie wiem. Mentalnie jesteśmy na samym dole, na samym dnie, a jedyny pozytyw jest taki, że już gorzej nie da się grać. W tej lidze wszystko jest możliwe, musimy usiąść, porozmawiać, potrenować i zdobyć jakieś punkty. Każdy musi zacząć od siebie i trzeba zapieprzać na całym boisku. To co było po meczu w szatni to nasze wewnętrzne sprawy, ale mogę tylko tyle powiedzieć, że wiele różnych momentów w życiu przeżyłem i na pewno się nie poddamy, mimo że było 0:7 i jest to kompromitacja. Była to żenada - ocenił z kolei Łukasz Burliga.
Mecz ocenił też Paweł Brożek, który wiele w swojej karierze przeżył. - Zasłużyliśmy na to swoją postawą na boisku. Legia była od nas zespołem dwa albo trzy razy lepszym, wykorzystała każdy nasz błąd, a było ich bardzo dużo. Mówimy sobie parę rzeczy przed meczem, natomiast wychodzimy i tracimy bramkę w pierwszej minucie, a wiadomo w jakiej sytuacji jesteśmy i ten zespół poleciał mentalnie w dół. Ten wynik odzwierciedla to co graliśmy na boisku. Nasuwa mi się tylko jedno zdanie, że gorzej już być nie może, bo cóż po takim meczu powiedzieć? Ciężka praca i do roboty, trzeba jak najszybciej znów zjednoczyć sobie kibiców dobrą grą i zwycięstwami. Wydaje mi się, że powinniśmy usiąść w swoim gronie i parę męskich słów sobie powiedzieć. A w szatni? W szatni była cisza, bo co można po takim meczu powiedzieć? Wzajemne pretensje po takim meczu nie pomogą zespołowi, ale będzie na to czas. Nie zasłużyliśmy w tym meczu na nic. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek przegrał 0:7. Teraz musimy pomóc trenerowi Stolarczykowi pomóc ogarnąć ten bałagan, który się zrobił - ocenił Brożek.
Futbol.pl