Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Jerzy Brzęczek znów swoje. "Boli mnie ocena mojej kadencji"

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 28-04-2022 11:00
Jerzy Brzęczek znów swoje.

Jerzy Brzęczek jest niestrudzony i z uporem maniaka co jakiś czas przypomina, że jego zdaniem był nieuczciwie traktowany jako selekcjoner reprezentacji Polski. Tym razem gorzkich żali obecnego szkoleniowca Wisły Kraków wysłuchali dziennikarze "Piłki Nożnej".

Jerzy Brzęczek:

- Boli mnie najbardziej, że moją kadencję ocenia się przez pryzmat dwóch ostatnich meczów – w listopadzie 2020 roku, czyli z Włochami i Holandią. Nieważne stało się wszystko, co było wcześniej. Że przeprowadziłem reprezentację przez jeden z najtrudniejszych okresów. Że obejmowałem zespół, który był w dołku mentalnym po rosyjskim mundialu, że musiałem bazując na starszych zawodnikach przebudować drużynę, wprowadzić młodą krew, przekonstruować kadrę.

- Nieważne okazały się zrealizowane wszystkie cele, czyli awans do finałów mistrzostw Europy, i to na dwie kolejki przed końcem eliminacji, oraz utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów. Liczyło się tylko wrażenie z dwóch ostatnich meczów. Nie jestem oderwany od rzeczywistości – zdaję sobie sprawę z błędów, które popełniłem. Czasem dotyczących personaliów bądź taktyki. Pamiętam, że na ten pamiętny mecz z Włochami jechaliśmy jako lider grupy. Wiele osób uwierzyło, że faktycznie możemy wygrać grupowe rozgrywki. OK, to było realne, ale wiara w to, że jesteśmy potęgą równą Włochom lub Holandii była nieuzasadniona. Tymczasem Włosi okazali się lepsi o klasę, a porażka nakręciła nieprzyjemną atmosferę.

- Proszę jednak wziąć pod uwagę, że nasze cztery mecze z Italią przypadły na okres, kiedy w drodze po mistrzostwo Europy Włosi budowali swoją serię 37 meczów bez porażki, ustanawiając jakiś niewiarygodny rekord świata. No tak, ale po co o tym wspominać… Po co mówić o Bolonii, bardzo dobrym, zremisowanym meczu w Gdańsku, kiedy Włosi bodaj pierwszy raz od trzydziestu spotkań nie strzelili swojemu przeciwnikowi gola. Albo o przegranym, po bramce w 90. minucie, meczu z nimi w Chorzowie… Cztery mecze, a tylko w Reggio Emilia nie mieliśmy nic do powiedzenia. A potem wszyscy pytali o taktykę i plan na ten właśnie mecz…


Źródło: Piłka Nożna

Zbigniew Boniek zachwycony awansem Stali Rzeszów do Fortuna 1 Ligi. "Bez fuzji i innych kombinacji"

TAGI

Inne artykuły