Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Krzysztof Stanowski zabrał głos ws. afery premiowej. „Nikt nie chodził po pokojach”

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 22-12-2022 21:11
Krzysztof Stanowski zabrał głos ws. afery premiowej. „Nikt nie chodził po pokojach”

Krzysztof Stanowski odniósł się do afery premiowej w reprezentacji Polski. Według informacji współwłaściciela „Kanału Sportowego” asystent selekcjonera Czesława Michniewicza nie zbierał numerów kont od kadrowiczów.

Sprawa podziału wirtualnych pieniędzy, które ponoć obiecał piłkarzom reprezentacji, premier polskiego rządu, wstrząsnęła opinią publiczną i przyczyniła się do zwolnienia Czesława Michniewicza.

Kluczowe dla całej sprawy miały być wydarzenia, które relacjonował Roman Kołtoń, powołujący się na Jakuba Kwiatkowskiego. Znany dziennikarz poinformował, że o 2:30 w nocy asystent selekcjonera zbierał numery kont od zawodników, aby szybko sfinalizować wielomilionową transakcję.

– O wpół do trzeciej nad ranem w Katarze po meczu Argentyna – Polska doszło do wezwania przez Czesława Michniewicza liderów drużyny. Miałem wrażenie, że kapitan zespołu Robert Lewandowski był zażenowany tą sytuacją. To właśnie w tym momencie asystent Michniewicza, Kamil Potrykus został zobowiązany do zbierania numerów kont piłkarzy, aby przelew premii nastąpił jak najszybciej – miał mówić rzecznik PZPN.

Doniesieniom tym zaprzecza jednak Krzysztof Stanowski. Współzałożyciel „Kanału Sportowego”, prywatnie przyjaciel Czesława Michniewicza, powołuje się na swoją rozmowę z Kamilem Potrykusem.

– Zadzwoniłem do Kamila Potrykusa i powiedział mi, że on przez całe zgrupowanie to nawet nie był w ani jednym pokoju piłkarza. Nie odwiedził piłkarza w pokoju, bo to nie należało do jego obowiązków – poinformował Stanowski.

– Ale jak on teraz ma udowodnić swoje racje, kiedy cały czas mierzy się z anonimowymi opiniami. Nie ma nikogo kto powie: „dzień dobry, nazywam się Artur Jędrzejczyk i Kamil Potrykus spytał mnie o numer konta” – dodał dziennikarz.

– Jeśli ktoś wierzy, że Kamil Potrykus chodził z notesikiem i zbierał numery kont, to… po prostu nie jest prawda – podsumował Stanowski.


Źródło: Kanał Sportowy

TAGI

Inne artykuły