Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Rafał Gikiewicz odpowiada ekspertom. Oberwało się też bratu

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 25-05-2025 10:49
Rafał Gikiewicz odpowiada ekspertom. Oberwało się też bratu

Rafał Gikiewicz, bramkarz Widzewa Łódź, ponownie znalazł się w centrum uwagi mediów po serii kontrowersyjnych wypowiedzi i reakcji na krytykę ze strony ekspertów oraz własnego brata.

Po przegranym meczu z Legią Warszawa (0:2), Gikiewicz w wywiadzie dla Canal+ Sport stanowczo odniósł się do zarzutów o brak zaangażowania ze strony zawodników. Podkreślił, że nie pozwoli na obrażanie siebie i kolegów z drużyny, zaznaczając, że zespół walczy nie tylko o prestiż, ale i o konkretne premie finansowe.

Krytyka nie ominęła również jego występu w meczu z Rakowem Częstochowa. Mimo że Gikiewicz obronił rzut karny i dobitkę, po spotkaniu ironicznie skomentował swoją formę, sugerując, że można by ściągnąć Courtoisa lub Szczęsnego, skoro jego gra jest oceniana tak nisko.

Dodatkowo jego brat, Łukasz, w programie "Liga Minus" skrytykował Rafała za jego występ i kontrowersyjny wywiad po meczu z Legią, stwierdzając, że bramkarz jest bez formy.

- No, znają się, fachowcy są, wszyscy są fachowcami, no to na boisko zapraszam i pokażcie, co potraficie - powiedział.

- Popełniałem błędy, jak wszyscy w Ekstraklasie. Możemy tu ściągnąć Courtoisa albo Szczęsnego, bo jest bez umowy. Może będzie lepiej bronił? Ja zagrałem osiem razy na zero. Chciałbym zrobić to 15 razy i gdybym jak Trelowski był w Rakowie, który rzadko dopuszcza przeciwnika do strzałów, to może miałbym tyle czystych kont - podkreślił.

 

- Osiem razy na zero zagrałem. Chciałbym piętnaście. Jakbym był jak Trelowski w Rakowie, gdzie przeciwnicy nie oddają strzału na bramkę to pewnie by się udało. Ale byłem w Widzewie. Robiłem błędy jak każdy. Tyle w temacie. No co mam ci powiedzieć? No nie była ona ani tak dobra, jak bym sobie życzył i tak słaba, jak wy fachowcy oceniacie. Takie jest moje zdanie. Dzisiaj zagrałem 48. mecz rzędu, odkąd tu przyszedłem w Ekstraklasie. Jakbym był słaby, to żaden trener za ładne oczy by mnie nie wstawił - tłumaczył Gikiewicz.

- Możecie po mnie jechać. Ja się śmieję, że to tak jak z Martinezem w Aston Villi. Jak ze mną będziecie jechać, to innych zostawicie. Możecie to robić w następnym sezonie. Nie ma dla mnie problemu. Po prostu. Takie jest moje zdanie. Nigdzie się nie spotkałem, żeby ktoś zarzucał nam, zawodnikom, że nam się nie chce. Po meczu z Legią powiedziałem, że te słowa są nie na miejscu. Możemy przegrać, bo zrobiliśmy błąd, możemy przegrać, bo przeciwnik był lepszy, bo mieliśmy słaby dzień, ale nie dlatego, że nam się nie chciało. W Zabrzu nam się nie chciało? Wywieźliśmy stamtąd remis, a wiele zespołów tam przegrało. Te małe punkty spowodowały to, że Widzew został w Ekstraklasie - podsumował Giki.

Kontrakt Gikiewicza z Widzewem obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku i zawiera opcję przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.

TAGI

Inne artykuły