Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

"W co tu się gra" czyli tygodniowy niby przegląd futbolowy Sawickiego

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 08-05-2019 12:40

Wtorek, a więc czas coś na klawiaturze wystukać o wydarzeniach z ubiegłego tygodnia. Spróbuję nie zanudzić, a może i uśmiech na twarzy wywołać u niektórych z czytelników.

Finał Pucharu Polski okazał się, nie boję się użyć tego słowa, kompromitacją. Na usta ciśnie się jeszcze wiele dosadnych określeń, ale czy jest sens kopać się z koniem? Przecież według wszechwładnego Bońka Zibiego, wszystko było w jak najlepszym porządku. Jakie masz prawo do narzekania kibicu stojący w kilometrowej kolejce do wejścia na Stadion Narodowy? Nie masz żadnego, wszak trzeba było przyjechać i wejść na obiekt o godzinie 9.30 i grzecznie siedzieć na krzesełku czekając do 16. Nie zrobiłeś tego, musisz cierpieć...

PZPN jest nieomylny, a pod dowództwem Zbigniewa Wielkiego osiąga nieomylności tej szczyty. Wmówić próbuje nam zarówno On, jak i Jego świta, że jakikolwiek ruch wykonany ze strony Związku jest zawsze pozytywny i przynoszący korzyści polskiemu futbolowi. Niestety, od jakiegoś czasu już nie, a na trybunach coraz częściej słychać przyśpiewkę jaką pozdrawiano poprzednie władze PZPN-u. Rozkoszujcie się dalej panowie swoim blaskiem, kibice już jednak mają dość. Dawno nie widziałem takiego zjednoczenia w mediach społecznościowych, zarówno podczas finału PP, jak i po jego zakończeniu. Krytyka była niesłychana, ale podejrzewam, że włodarze związkowi odczytywali ją za aprobatę swojej działalności.

******

Piłkarze Lechii i Jagiellonii zafundowali nam takie widowisko finałowe, że ten kto pierwszy raz w swoim życiu oglądał futbol właśnie w ubiegły czwartek, nigdy więcej już nie zdecyduje się na pójście na jakikolwiek mecz. Trauma pozostanie do końca życia, a co bardziej wrażliwi będą budzić się w nocy zlani potem. Dlaczego?  W sennym koszmarze, ktoś zmusił ich do powrotu na Narodowy i ujrzenia "wyczynów"  zawodników obydwu drużyn raz jeszcze. Widzę już jak psychologowie i różnego rodzaju "terapeuci" podbijają cenę za swoje usługi..

******

Zobaczyłem zdjęcie, na którym Luka Zarandia przygotowuje się do wyjścia na boisko i zaniemówiłem po raz kolejny. Jak można tak się zapuścić, wszak nazywają was zawodowymi sportowcami? Kolejny koneser kebabów w polskiej lidze, a ja w swojej naiwności myślałem, że w Gdyni zawodnicy ekstraklasowej Arki to rybki konsumują. Oceniając posturę Gruzina, stwierdzam, że raczej wieloryba połknął. Komedia i robienie w wała kibiców po raz już nie wiem który...

Mój "twitterowy fan" znów mnie z pewnością zaatakuje zarzucając, że się czepiam polskiej ligi i grajków w niej występujących. Może i tak, ale czy nie mam powodów? Brzusio i jest milusio...

******

Cafe Futbol i mina Tomasza Hajto, po tym jak Andrzej Strejlau zwrócił mu uwagę: "Ja Tomeczku Tobie nie przerywałem, więc nie przerywaj mi. Będzie miło nam obu." Ekspert Polsatu miał wyraz twarzy jakby oberwał liścia i to konkretnego. Pan Andrzej natomiast utemperował gościa, którego chyba ma już dość co drugi kibic oglądający piłkarskie programy. Oj, żeby tak kiedyś zobaczyć pogodzonych ze sobą Jacka Gmocha i właśnie Strejlaua. Program z nimi w duecie pobiłby rekordy popularności, a tak cóż, musimy słuchać "Gianniego" i jego wywodów. Czy musimy???

******

Piast Gliwice pod wodzą Waldemara Fornalika namieszał w naszej lidze. Przyjemnie się ogląda grę gliwickiej drużyny, a i uśmiechnięty od ucha do ucha Waldemar nazywany kiedyś "Smutnym", dodaje kolorytu tym dość topornym rozgrywkom, że użyję delikatnej formy.

Dziwi mnie dyskusja na temat tego jak Piast zaprezentuje się w europejskich rozgrywkach. Po co nam taki mistrz (tytuł może powędrować do Gliwic) pytają eksperci czy tam influencerzy, jak zwał tak zwał? Ja natomiast zadaję pytanie w odpowiedzi na ich pytanie. Jaka różnica czy w eliminacjach do eliminacji Ligi Mistrzów zagra Legia czy Piast? Pod względem sportowym żadna, ale to tylko moje, skromne zdanie.

******

Zwolnią Ireneusza Mamrota, nie zwolnią Ireneusza Mamrota i tak w kółko od kilku tygodni. Zdymisjonowanie szkoleniowca byłoby, moim zdaniem, strzałem w stopę władz "Jagi". W Białymstoku czas na duże zmiany  z pewnością, ale nie powinny one dotyczyć stanowiska pierwszego trenera. Czas pogonić kilku innych gagatków, udających, że grają w piłkę i też tych, którym się wydaje, iż nazywanie siebie działaczem, uprawnia do działania w futbolu.

Nie zaśpiewamy w tym roku w stolicy Podlasia : "Pijem, bawim się", ale z pewnością nie jest to winą tylko i wyłącznie Ireneusza Mamrota, jak  co niektórzy "mądrzy inaczej" próbują nam wciskać.

******

Na koniec coś z bliskiego mi światka niższych lig. Dziwnie jest słyszeć, że tu i tam zastanawiają się w klubach czy opłaca się awansować szczebel wyżej. Czyżby działacze czwartoligowych klubów brali przykład z włodarzy Sandecji, którzy zabronili zawodnikom walki o powrót do Ekstraklasy? Wiem, że budżet niewielki, infrastruktura czasem rodem z horroru, futboliści trochę "nie tego", ale mówienie otwarcie o odpuszczaniu, przynajmniej w moich uszach, brzmi dziwnie. Ile to ma wspólnego ze sportem? Pewnie zarzuci mi się po raz tysięczny, że zbyt idealistycznie patrzę na rywalizację, doszukuję się romantycznych wątków w zgniłym świecie futbolu. Tak, doszukuję się i dobrze mi z tym. Ktoś musi to robić. Pozdrawiam.

                                                                                                                                               Grzegorz Sawicki

TAGI

Inne artykuły