Mocne słowa Jerzego Brzęczka po spadku Wisły Kraków. "To straszne, że mając mecz o życie, doprowadzamy do takiej katastrofy"
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 15-05-2022 21:45
Jerzy Brzęczek, szkoleniowiec Wisły Kraków, udzielił wywiadu w programie "Liga+ Extra" na antenie "Canal+ Sport".
Zespół Wisły prowadził już z Radomiakiem 2:0, jednak spotkanie zakończyło się porażką "Białej Gwiazdy" 2:4. W praktyce ten wynik oznacza, że krakowska drużyna po 26 latach opuszcza Ekstraklasę.
- Ciężko to wytłumaczyć, kiedy prowadzimy 2:0, ale nagle przestajemy żyć, przestajemy kontrolować sytuację. I następne ciosy sprawiły, że zawodnicy nie wiedzieli, jak się zachowywać. To straszne, że mając mecz o życie, który nam się dobrze układa, to doprowadzamy do takiej katastrofy i w konsekwencji przegrywamy - przyznał Brzęczek w programie "Liga+ Extra".
- Biorę ten wynik na siebie. Odpowiedzialność spada też na moją głowę. Przychodząc do Wisły, miałem świadomość, jak trudna jest sytuacja. Ja myślę, że teraz jest moment, że wszyscy jesteśmy rozczarowani - podkreślił trener.
Umowa Brzęczka z Wisłą Kraków obowiązuje do 1 lipca tego roku. Czy szkoleniowiec pozostanie w klubie na dłużej? Były selekcjoner reprezentacji Polski nie chciał rozmawiać na temat swojej przyszłości.
- Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwa sytuacja. Ale nie chcę rozmawiać teraz na temat mojej przyszłości. Będziemy rozmawiać, niczego nie wykluczam - odpowiedział szkoleniowiec.
- To jest coś strasznego dla klubu, dla kibiców, którzy nas fantastycznie wspierali. Pozostaje niedosyt i wściekłość, że w decydującym meczu, w decydujących momentach brakowało zawodnika, który jest pewną osobowością i potrafi na boisku zrobić pewne rzeczy, udźwignąć ciężar, krzyknąć - kontynuował Brzęczek.
- Na pewno do tej sytuacji doprowadziło wiele czynników, to trzeba na spokojnie przeanalizować. Na pewno to będzie ciężki czas dla nas wszystkich i z przygotowaniem się do następnego sezonu. To jest podsumowanie tego sezonu, kiedy były momenty, że przeciwnik zdobywał przewagę, to brakowało liderów, którzy wzięliby to w swoje ręce - dodał.
Źródło: Canal+ Sport