Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

France Football - wycieczka po rozum do głowy

Dodał: Jan Szlempo
Data dodania: 14-03-2022 10:00
France Football - wycieczka po rozum do głowy

Kropla drąży skałę, a kibice drążą France Football. Ostatnie lata w wykonaniu redakcji francuskiej gazety nie przysporzyły jej czytelników. Zwłaszcza, jeśli mowa o Złotej Piłce. Od kilku dni wiadomo, że zmienią się oficjalne zasady jej przyznawania. 

 

Rokroczne kontrowersje 

Oczywiście - wybór najlepszego piłkarza nie może być spacerkiem po ośrodku treningowym. Lekkim i przyjemnym plebiscytem, gdzie wszyscy zgodzą się co do jednego nazwiska, a jeśli nie będą się zgadzać - podadzą sobie dłonie i merytorycznie podebatują. Oj nie. 

Jeden, najlepszy piłkarz świata, to zawsze dość subiektywna ocena. Chcąc, nie chcąc jest to też swego rodzaju konkurs popularności, w tle jest polityka, marketingowa wartość wyboru, naciski ze strony klubów, agentów, działaczy i sponsorów. Dlatego tego typu plebiscyty nigdy nie będą satysfakcjonowały wszystkich, za to będą budziły spore emocje i kontrowersje. Oczywistym jest też - chyba dla wszystkich fanów piłki nożnej - że o wiele bardziej rzetelnym i poważnym konkursem jest wybór piłkarza FIFA. Złota Piłka ma jednak status legendy, co prawdopodobnie nie zmieni się jeszcze przez kilka lat. To pokazuje zresztą ciekawy mechanizm, który można zaobserwować wśród kibiców. 

Mianowicie: wszyscy kibice obrażeni są od lat na konkurs organizowany przez Złotą Piłkę. Wszyscy kibice od lat denerwują się na zdobywców (raczej zdobywcę), chcą bojkotować, narzekają i psioczą. Potem jednak czytają artykuły o zwycięzcy, nabijają oglądalność wręczenia, a szeroko komentując w social mediach - podbijają słupki France Football. Życie kibica jednak nie jest łatwe, nie ma co biednego fana piłki nożnej jeszcze dobijać. 

Pomówmy więc trochę o grzechach France Football. Tych, które od lat widzimy na scenie, gdy otwierana jest koperta z nazwiskiem tego, który w świetle reflektorów zaraz odbierze nagrodę. Bo świat przecież ciągle pamięta kilka “wpadek” FF - niektóre bardziej, niektóre mniej. 

1986 rok. Ok, może przesadziłem z tą pamięcią, ale już, już wszystkim odświeżam - Diego Maradona. Szczyt formy Diego Maradony. Boski Diego, który poprowadził Argentynę do Mistrzostwa. Maradona, biegnący przez pół boiska. Maradona radujący i ratujący Neapol i jego strudzonych mieszkańców. O tak, 1986 był rokiem Diego Maradony. 

Tymczasem statuetka Ballon d’Or trafiła do Igora Biełanowa. Wszyscy kibice piłkarscy przecież pamiętają tego wybitnego grajka prosto z ZSRR. Prawda?

1995 rok - Weah. Późniejszy polityk i społecznik zgarnął nagrodę za swoje indywidualne osiągnięcia, które dokręcał grając w AC Milanie. Pisałem o tym zresztą w jednym z felietonów. I to bardzo słuszne, że Weah dostał nagrodę, bowiem był naprawdę świetnym graczem. Tylko czy był wtedy najlepszy na globie?

Weah był symbolem zmiany - to był pierwszy rok, kiedy nagrodę mogli otrzymać piłkarze, którzy nie pochodzili ze starego kontynentu (casus Maradony). I możemy na to patrzeć, jako na nowe otwarcie, nowy początek, piękne odejście od rasizmu. Możemy, ale to by znaczyło, że brak nam piątej klepki. Od rasizmu nie trzeba by było odchodzić, ani robić wielkiego halo z tego aspektu, gdyby go wcześniej nie było. A 1995 rok, to zdecydowanie zbyt późno, żeby mówić o dojrzałej i mądrej decyzji. 18 lat po śmierci Stive’a Biko w Pretorii? W tym samym czasie, gdy Afryka kończyła z apartheidem? Postępowa Francja nigdy nie była postępowa, a decyzja o przyznaniu nagrody Złotej Piłki piłkarzowi z Afryki była polityczna i nietrafiona - bo spóźniona o wiele lat. 

Era Messiego i Ronaldo to już festiwal Argentyńczyka i Portugalczyka. I to jest piękne, że przyszło nam żyć w czasach magów futbolu! Ale tytani nie są zawsze nieskazitelni. France Football przyznało Messiemu Złotą Piłkę o kilka razy za dużo. W 2010 roku nagrodę powinien zdobyć Sneijder, ewentualnie Xavi. No ale Messi… W 2013 roku statuetka powinna trafić do Riberiego. No ale Ronaldo… Nie wspominam też sytuacji z okresu pandemii oraz ostatniego przyznania Złotej Piłki, nie chcę denerwować czytelników. 

Konkurs popularności rządzi się swoimi prawami…

 

Zmiany w zasadach przyznawania

Wygląda na to, że France Football wziął sobie do serca sugestie, które od kilku lat coraz głośniej były przedstawiane przez specjalistów i kibiców. Zasady przyznawania Złotej Piłki były zawsze jasno określone, gorzej było jednak ze stosowaniem się do wyznaczonych standardów. 

Jakie są nowe zasady? L’Equipe podaje, że inne reguły będą dotyczyć głosowania. Nowe zmiany zakładają, że głosować będą przedstawiciele państw z pierwszej setki rankingu FIFA, a nie jak dotychczas, ze wszystkich 170. Absurdem było dopuszczenie do głosowania dziennikarzy z takich krajów jak Madagaskar, Mozambik, Gwatemala, Lesotho czy Wysp Salomona. Pardon, dopuszczenie ich do głosowania jest jak najbardziej słuszne, ale możliwość podejmowania decyzji, jest też obowiązkiem, wymaga wiedzy i znajomości piłki nożnej. Żeby podjąć mądrą decyzję, trzeba mieć wiedzę - po prostu (sporo wyborców politycznych w Polsce, ale i innych krajów Europy mogłoby się zdziwić i obruszyć). Zdarzały się sytuacje, że dziennikarze krajów egzotycznych nie śledzili na bieżąco wydarzeń piłkarskich na świecie, nie byli zorientowani na bieżąco. Absurdem jest to, że sami się do tego przyznawali, więc odebranie im możliwości głosowania jest zwyczajnie słuszne. 

Najbardziej istotną zmianą ma być czas, do którego odnosić mają się głosujący. Rozstrzygnięcie wręczenia Złotej Piłki będzie dotyczyć tylko trwającego sezonu, nie zaś roku kalendarzowego. Czyli w roku 2023 będą liczyły się np. finały mistrzostw świata, które zaplanowane są na koniec bieżącego roku. 

Podstawowym kryterium w plebiscycie mają być przede wszystkim zdobycze indywidualne. To duża zmiana, bowiem wcześniej wybór był mocno związany ze zwycięstwami w barwach reprezentacyjnych oraz klubowych. Teraz nagroda dla najlepszego piłkarza ma odnosić się w większym stopniu do rekordów i indywidualnych osiągnięć. 

Czytając o zmianach, nie da się przemilczeć sytuacji kapitana reprezentacji narodowej, Roberta Lewandowskiego. Gdy jego Bayern zdobył sekstet, wszystkie możliwe puchary, odwołano galę wręczenia Złotej Piłki, a zdobywcy nie wybrano. Nie było wtedy nikogo, kto mógłby pokonać Lewego. Rok później, Robert Lewandowski ponownie przełamywał bariery, które wydawały się nie do sforsowania. I ponownie nie dostał nagrody, którą z uśmiechem odebrał Leo Messi. I choć uwielbiam jego styl gry, przyjęcie tej nagrody było jego kompromitacją. 

 

Większe szanse Lewego

W obliczu tych trzech zmian, rosną więc szanse Roberta Lewandowskiego na otrzymanie tej prestiżowej - mimo wszystko - nagrody. Jego osiągnięcia indywidualne są wybitne. Napastnik jest gwarantem kilkudziesięciu goli w sezonie i może być spokojnie uznawany za najlepszą 9 na świecie. 

Oczywiście, znajdą się dziennikarskie i eksperckie tuzy intelektu, które powiedzą, że najlepszy jest Harry Kane, Luis Suarez, czy Karim Benzema. Faktem jest, że tylko ten ostatni może stanąć obok Lewego jak równy z równym, może nawet Król Karim jest lepszy? Tak czy inaczej, nie ma na świecie lepszych napastników niż ta dwójka. 

W świetle zmian, zwłaszcza tej dotyczącej indywidualnych osiągnięć - Złota Piłka dla Lewego to kwestia czasu. Trzeci raz go nie okradną, mam nadzieję. Bo mało kto od lat zasługuje na ten laur, a Lewy udowadnia, że nie tylko Messi i Ronaldo to bogowie piłki nożnej. Jednym z nich jest też RL9. 

TAGI

Inne felietony