Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Polski bramkarz przerażony podejściem do koronawirusa: Premier kraju, w którym żyjesz mówi, że musisz się przygotować na śmierć kogoś bliskiego

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 15-03-2020 8:25
Polski bramkarz przerażony podejściem do koronawirusa: Premier kraju, w którym żyjesz mówi, że musisz się przygotować na śmierć kogoś bliskiego

Bramkarz Milwall, Bartosz Białkowski w rozmowie z portalem Weszło.com opowiedział o tym jak bagatelizowana jest epidemia koronawirusa w Anglii.

Wszystkie najlepsze ligi piłkarskie zawieszały swoje rozgrywki w związku z panującą na świecie pandemią koronawirusa. Najdłużej czekali Anglicy, którzy chcieli kontynuuować rozgrywki i to przy pełnych trybunach, nie stosując żadnych zakazów. Dopiero, gdy ogłoszono, że zarażony wirusem jest Mikel Arteta, szkoleniowiec Arsenalu, angielska federacja podjęła decyzję o zawieszeniu rozgrywek do końca marca.

Bartosz Białkowski, bramkarz Milwall opowiada o tym, że brytyjski rząd niewiele robi w kierunku walki z koronawirusem. 

Dla mnie to kosmos. Premier kraju, w którym żyjesz mówi, że musisz się przygotować na śmierć kogoś bliskiego i w zasadzie to nic nie da się zrobić. Masakra, jak w jakimś filmie. Sytuacja jest bardzo poważna, nie można tego bagatelizować i podchodzić do wszystkiego na zasadzie „jakoś to będzie” - mówi golkiper.

Białkowski jest przerażony podejściem samych Brytyjczyków do obecnej sytuacji.

- Ja już od pewnego czasu starałem się unikać wyjść na miasto w innym celu niż zakupy, nawet tutaj w Ipswich. Widać jednak, że wszystko toczy się normalnym rytmem. Londyn, z tego co dziś czytałem, niezmiennie tętni życiem. Piątek wieczorem, ludzie ruszają do restauracji i klubów, wychodzą na imprezy jakby nigdy nic. Moim zdaniem to głupota, nie rozumiem tego  - dodaje poruszony Bartosz Białkowski.

 

TAGI

Inne artykuły