Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Euro 2020 o rok później. Jak będzie wyglądała reprezentacja Polski na tym turnieju?

Dodał: Jan Nadolny
Data dodania: 30-07-2020 9:07
Euro 2020 o rok później. Jak będzie wyglądała reprezentacja Polski na tym turnieju?

 

Pomimo, iż mistrzostwa Europy odbędą się w 2021 roku, swej nazwy Euro 2020 nie zmieniają. Znaczące perturbacje mogą jednak zajść w kadrach reprezentacji szykujących się do turnieju. Rok w futbolu to szmat czasu, podczas którego na piłkarskim firmamencie wiele gwiazd się objawi, a wiele zgaśnie. Może to mieć istotny wpływ na ostateczny układ sił podczas przyszłorocznego europejskiego czempionatu, który już teraz można obstawiać, korzystając z Fortuna kod promocyjny. Mając w pamięci wspaniały występ zespołu Adama Nawałki przed czterema laty, cały naród pragnie przynajmniej powtórzenia, a najlepiej poprawienia wyniku wywalczonego na francuskich boiskach. Z pełnym przekonaniem można stwierdzić, iż potencjał kadrowy naszej reprezentacji jest większy aniżeli przy okazji Euro 2016. Ponadto, raczej nikt nie zaprzeczy jeśli powiem, że on wciąż rośnie.

Co i rusz jesteśmy świadkami narodzin kolejnych i kolejnych polskich klejnotów. Coraz więcej naszych gra za granicą i coraz częściej zdają się przedzierać przez, jeszcze kilka lat temu nieosiągalne, szczeble piłkarskiej kariery. Wielu również, w dużej mierze dzięki postawionej przez PZPN furtce Pro Junior System, wypływa na wody profesjonalnego futbolu także na polskich stadionach. Ekstraklasa po tylu latach siedzenia w kokonie, pragnie uczyć się od lepszych i latać wyżej. A wraz z nią, przybywać zaczyna mierzących wysoko talentów, które, kto wie, być może już za rok będą miały okazję sprawdzić się na scenie największej z największych, z orzełkiem na piersi.

O sile naszej kadry stanowi dziś wielce doświadczona i równie pokaźnie odznaczona, stara gwardia. Zawodnicy 30+, którzy fach ten znają lepiej niż własną kieszeń. Senatorowie, od lat grający na najwyższym światowym poziomie. W każdej z poniżej przedstawionych formacji, są oni nieodzowną, wręcz integralną i niepodlegającą dyskusji podstawą, która, jak można wywnioskować po przeszło roku pracy Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera, ma za zadanie tworzyć zbalansowany tandem z szaloną i porywczą utalentowaną młodzieżą.

Zatem zastanówmy się, kto już za niespełna 11 miesięcy, ma szansę znaleźć się w gronie dwudziestu trzech szczęśliwców, reprezentujących Polskę na Euro 2020.

BRAMKA - WALKA O TRZECIE MIEJSCE

Bramka, podobnie jak atak, to formacje zdecydowanie najnudniejsze. Najnudniejsze, bo od kilku dobrych lat okupowane przez najlepszych specjalistów w Europie. Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny już blisko dekadę tworzą etatowy duet między słupkami polskiej reprezentacji. I o ile żadnemu z nich nie przydarzy się wykluczająca z udziału w mistrzostwach kontuzja, podjęcie rękawicy przez jakiegokolwiek innego bramkarza nie będzie mieć miejsca. Szczególnie, że obaj panowie prezentują stabilną, a długimi momentami zwyżkową formę. Jeżeli zatem możemy mówić o rywalizacji na tej pozycji, to jej przedmiotem może być jedynie wakat golkipera nr 3.

Na MŚ w Rosji, zaszczytu pełnienia tej roli dostąpił Bartosz Białkowski. I pomimo, iż 33-latkowi za zakończony niedawno sezon przyznano złotą rękawicę rozgrywek Championship (zanotował 16 czystych kont), konkurencja odnosi wcale nie mniejsze sukcesy i jest o wiele silniejsza aniżeli dwa lata temu. Na tyle silna, że Białkowskiego nie można nazwać faworytem do wyjazdu na euro. Owy peleton, obok bramkarza Millwall, tworzą Bartłomiej Drągowski, Łukasz Skorupski i Radosław Majecki. Pierwszy, po obiecującym sezonie 18/19 w barwach Empoli, od początku obecnej kampanii ma pewne miejsce w pierwszej jedenastce Fiorentiny. Drugi, po zamianie Romy na Bolonię latem 2018 roku, gra w ekipie rossoblu niemal każde ligowe spotkanie. Trzeci, bohater transferowego rekordu ekstraklasy, po dwóch solidnych sezonach w bramce Legii Warszawa, w przyszłym sezonie będzie miał okazję udowodnić słuszność przypisania mu łatki jaskółki młodego pokolenia polskich bramkarzy w barwach AS Monaco. Na ten moment, faworytem do wyjazdu na ME jest chwalony ze wszystkich stron Drągowski. A jednak to on ma z całej czwórki najmniej powołań do kadry na swoim koncie (jedynie dwa) i cały czas czeka na debiut (podobnie jak dwa lata młodszy Majecki). Być może zaplanowana na jesień seria sparingów będzie okazją, by każdy z wymienionych albo chociaż część mogła pokazać, iż zasługują na miejsce w turniejowej dwudziestce trójce, bardziej od swoich konkurentów. 

OBRONA - MŁODOŚĆ PUKA DO DRZWI

Defensywa z założenia jest fundamentem, na którym bazuje cała drużyna. To jej skuteczność i zorganizowanie definiuje styl, jaki przyjmuje zespół. Dlatego im dłużej dany zestaw obrońców gra ze sobą w formacji defensywnej, tym lepiej się sprawuje. Zważając na to, iż polska defensywa przechodzi zmianę pokoleniową, towarem wręcz luksusowym stała się pewność i stabilizacja w obronie. Z tegoż powodu uważam, że Arkadiusz Reca, Kamil Glik, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński i Tomasz Kędziora, jeśli utrzymają formę oraz zdrowie, w kadrze na Euro 2020 się znajdą. Przy tak prostej, acz prawdopodobnej tezie, do pełnego zestawu obrońców brakuje jedynie zastępczej pary stoperów. Kandydatów nie brakuje.

Najpoważniejszym jest młodziutki Sebastian Walukiewicz. 20-latek po powrocie Serie A zagrał w 9 z 12 meczów Cagliari. Jest szybki i silny, a ogranie w uchodzącej za wzór taktyki obronnej lidze włoskiej ewidentnie działa na jego korzyść. Wychowanek Legii zbiera bowiem znakomite recenzje. Już teraz zaczynają się spekulacje, czy wkrótce nie zastąpi on u boku Jana Bednarka, coraz niestety starszego Kamila Glika. Pytanie jednak, czy ta prorocza zmiana spełni się za kilka lat, czy może… miesięcy. Oprócz Walukiewicza, za pretendentów młodego pokolenia uważać należy chociażby Mateusza Wieteskę czy Pawła Dawidowicza. I o ile Wieteska, przy utrzymaniu, a najlepiej podwyższeniu formy zdaje się być opcją całkiem realną, tak Dawidowicz potrzebowałby prawdziwego cudu, by w tak krótkim okresie jaki pozostał do turnieju, odbudować swoją pozycję w klubie i reprezentacji. Poszukajmy zatem w nieco starszych rocznikach.

Mimo, iż w listopadzie skończy 33 lata, Artur Jędrzejczyk cały czas prezentuje poziom godny uwagi selekcjonera Jerzego Brzęczka. Poza tym, przemawiają za nim także pozaboiskowe atuty. Na zamieszczanych na związkowym kanale YouTube „Łączy nas piłka” filmikach, często widujemy Jędzę w roli kadrowego śmieszka, który obok Grosika, oprócz walorów czysto piłkarskich, wnosi koloryt i humor do reprezentacyjnej szatni. A to wcale nie jest bez znaczenia. Poza tym, to po prostu facet obyty z orzełkiem na piersi. W kadrze występuje od 2010 roku. Za czasów pracy Adama Nawałki pełnił rolę nominalnego lewego obrońcy, także podczas euro we Francji, a i na mistrzostwach świata zebrał swoje minuty. Z całą pewnością może więc stanowić niemałe wsparcie oraz wzór dla nieopierzonych kadrowiczów. W takiej roli wystąpić mógłby również inny 33-latek, Michał Pazdan. Pomimo, iż jego ostatni, jak do tej pory, występ w kadrze nie był zbyt kolorowy (rozgoryczony obwinianiem go za porażkę ze Słowenią w Lublanie, w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” narzekał na niejasną wobec jego przyszłości w reprezentacji postawę Jerzego Brzęczka), wszyscy z rozrzewnieniem wspominamy pazdomanię, która przed czterema laty owładnęła cały nasz kraj. Wiadoma rzecz, że w przypadku tak ważnych decyzji, jak dobór kadry na europejski czempionat, nie można kierować się uczuciami ani przeszłością. Były gracz Legii odżył jednak w tureckim, w tym momencie już drugoligowym, Ankaragucu, przypominając swe najlepsze czasy, gdy neutralizował wielkiego CR7 na Stade Velodrome w Marsylii. Po takim sezonie na pewno znajdą się chętni, by zatrudnić Pazdana w najwyższej klasie rozgrywkowej, i wcale niekoniecznie w Turcji.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do tezy, jakoby Reca, Bereszyński i Kędziora mieli utrzymać formę i bez większej rywalizacji o swoje miejsce otrzymać powołanie na euro. Na ich miejsce również znajdziemy parę ciekawych alternatyw. Cały szereg polskiej młodzieży tylko czeka na swoją okazję. Michał Karbownik, Tymoteusz Puchacz czy Kamil Pestka na lewej, Robert Gumny i Karol Fila na prawej flance. Oni wszyscy zaliczyli bardzo dobry, a niektórzy nawet znakomity sezon 19/20. Powołania, jak do tej pory, otrzymywał jedynie Gumny, jednak mimo to, żadnego z tych talentów nie wolno skreślać. Nadchodzący sezon może należeć do nich i jeśli tylko odpowiednio regularnie będą dawać powody Jerzemu Brzęczkowi, ten na pewno nie omieszka przetestować młodziaków we wspomnianych jesiennych sparingach czy Lidze Narodów.

POMOC - OD PRZYBYTKU GŁOWA BOLI

Klęski urodzaju doświadcza nasza reprezentacja w formacji środkowej. Oprócz stałego szkieletu, który tworzą Piotr Zieliński, Grzegorz Krychowiak i Kamil Grosicki, jest również obszerny peleton, rozpychających się w walce o miejsce u boku wymienionej trójki. Na boisku wolnych wakatów jest niewiele, bo tylko dwa. W turniejowej dwudziestce trójce, dla pomocników przeznaczonych będzie ich najprawdopodobniej aż dziewięć. Do rozdysponowania pozostaje zatem sześć. I wobec tej szóstki szykują się największe dyskusje. Żeby było sprawiedliwie, miejsca rozdzielimy po równo - trzy dla pomocników środkowych i trzy dla skrzydłowych.

Zaczynając od środka pola, należy wspomnieć o dwóch, niemal murowanych faworytach. Pierwszy z nich to Mateusz Klich. Po fenomenalnym sezonie w barwach Leeds United (ominął tylko jeden mecz ligowy, zaliczył 6 bramek i 5 asyst), zdobył ze swoją drużyną mistrzostwo Championship i bezpośredni awans do Premier League. Jego wyczyny Jerzy Brzęczek doceniał już od samego początku swej przygody z reprezentacją, powołując 30-latka na niemalże wszystkie spotkania (powołania nie otrzymał jedynie na rewanżowy mecz z Włochami w Lidze Narodów). I raczej się to nie zmieni. Drugim jest Karol Linetty. Pomimo, iż w ostatnich czterech meczach eliminacji w kadrze się nie znalazł (w meczach z Macedonią i Łotwą wskutek kontuzji mięśniowej), tak jednak nadal można uznać go za najpoważniejszego, obok Klicha, pretendenta do uzupełnienia następnego miejsca w brakującej szóstce. 25-latek zalicza kolejny solidny sezon w barwach Sampdorii. Cztery gole i trzy asysty w 26 meczach bieżącego sezonu Serie A napawają optymizmem, choć nie są jeszcze szczytem możliwości wychowanka Lecha Poznań. Miejmy nadzieję, że prime Linettego przypadnie na kampanię 20/21, której ukoronowaniem będą świetne występy na Euro 2020. Pozostaje jeszcze obsadzić trzeci wakat ostatnim środkowym pomocnikiem. A kandydatów jest kilku.

W szeregu chętnych największy, nie wzrostem a notowaniami, zdaje się być Jacek Góralski. Niemal od początku kadencji Brzęczka jest regularnie powoływany na każde zgrupowanie. Gdy wychodził na boisko z orzełkiem na piersi, można było zarzucić mu braki techniczne czy powściągliwość w grze ofensywnej, ale z pewnością nie brak zaangażowania. Z nim, facetem od czarnej roboty, znajdujący się w wybornej formie Krychowiak zapędza się pod pole karne rywala, siejąc wespół z Zielem i Lewym spustoszenie w defensywie rywali. Jego obecność na boisku pozwala na przesunięcie ciężaru gry do przodu. Szkopuł w tym, że zapłatą jest ultradefensywny profil Góralskiego, co za tym idzie - jednego zawodnika mniej podczas budowania akcji ofensywnych. Kolejną propozycją, nieco bardziej uniwersalną, acz zarazem mniej konkretną jest Krystian Bielik. Selekcjoner powoli i rozważnie wprowadzał 22-latka do kadry w eliminacjach euro. Gracz Derby County notował naprawdę dobre, obiecujące występy. W Championship sprawa wyglądała podobnie, a nawet nieco lepiej - w 2019 roku wychowanek Górnika Konin wystąpił w 20 z 25 meczów. W 2020 roku nie rozegrał już jednak ani jednego spotkania. Jego płynnie rozwijającą się karierę wstrzymało zerwanie więzadła krzyżowego w kolanie. Jak wiadomo, kontuzja ta jest zmorą wielu piłkarzy i nie jednemu odebrała udział na imprezie pokroju mistrzostw Europy. Pandemia zadziałała jednakże na korzyść Bielika, dając mu, wydawałoby się definitywnie odebraną, szansę na znalezienie się w kadrze na Euro 2020. Wedle przewidywań, młody pomocnik ma wrócić do pełnej sprawności na przełomie października i listopada. Żywię nadzieję, iż Krystian zdąży wykurować się i wrócić do formy na tyle wcześnie, by załapać się na serię zaplanowanych na końcowe miesiące bieżącego roku meczów towarzyskich reprezentacji Polski. Poza Bielikiem, w przesunięciu terminu ME szansy upatrują także inni młodzi zawodnicy. Wśród nich chociażby rewelacja minionego sezonu Ekstraklasy Jakub Moder, grający po pandemii wreszcie na miarę swojego talentu zawodnik Genoi Filip Jagiełło czy bohater rekordowego transferu Śląska Wrocław Przemysław Płacheta. Dla nich właśnie, kolejny sezon jak i jesienne sparingi mogą być niepowtarzalną okazją, by znaleźć się w 23-osobowej kadrze na euro.

Wśród skrzydłowych wybór jest nieco szczuplejszy, aczkolwiek wciąż zbyt szeroki, by móc swobodnie i bezproblemowo wyselekcjonować trzech szczęśliwców. Tutaj numerem 1 mianuję Sebastiana Szymańskiego. 21-latek zadebiutował w kadrze dzięki wspaniałej kampanii 18/19, jaką zaliczył w barwach Legii Warszawa. W bieżącym sezonie, zanim zachorował na koronawirusa, rozegrał 21 z 22 meczów ligowych swojego Dynama Moskwa, do którego przeszedł w zeszłorocznym letnim okienku transferowym. W reprezentacji, gdy dostawał szansę, również pokazywał się korzystnie. Pełen zaangażowania i pozbawiony jakichkolwiek więzów zapełnił pustkę po Jakubie Błaszczykowskim, któremu wiek oraz kontuzje coraz rzadziej pozwalają wrócić choć na kilkadziesiąt minut do prezentowanej przed laty wspaniałej formy, a tym samym raczej uniemożliwiają powrót do kadry. Chociaż, nigdy nie mówmy nigdy… Do pozostałych dwóch wakatów aspirują według mnie Przemysław Frankowski, Damian Kądzior i Kamil Jóźwiak, a każdy spoza tej trójki będzie traktowany jako niespodziewany gość (w postaci chociażby Patryka Klimali czy Jakuba Kamińskiego). Wszyscy trzej bowiem w kadrze już występowali i wszyscy w eliminacjach Euro 2020. Najmniej, bo tylko cztery minuty otrzymał Jóźwiak, jednak w obliczu zakończonego sezonu Ekstraklasy, tego jak fantastycznie 22-latek się prezentował, można być pewnym jego dłuższej przygody z reprezentacją. Jeśli nie zwolni, nie wykluczone nawet, że powalczy z Kamilem Grosickim o miejsce w pierwszym składzie. Gracz WBA liczy sobie już bowiem 32 wiosny, czasu już nie cofnie, ani nie spowolni. Dla skrzydłowego Lecha natomiast, piłkarski zegar tykać dopiero zaczyna. Dwaj pozostali, Kądzior i Frankowski, do tej pory w kadrze pełnili rolę podręcznikowych wiatraków - graczy, którzy rozbijają podmęczoną obronę rywali szaleńczymi szarżami w ostatnich minutach meczu. Misja ta, choć konkretna, ma jeden poważny mankament - wymaga siedzenia na ławce przez znaczną ilość dziewięćdziesięciu minut spotkania. Notowania Frankowskiego zmianie jak na razie nie uległy, bo i okazji ku ich poprawieniu zbyt wielu nie było. Sezon 19/20 w MLS, gdzie gra 25-latek, zaczął się pod koniec lutego, a już w marcu musiał zostać przerwany. W niedawno wznowionych rozgrywkach natomiast, wskutek przyjęcia przez władze ligi turniejowego trybu wyłonienia mistrza, Chicago Fire, którego barwy reprezentuje wychowanek Lechii Gdańsk, odpadł już na etapie fazy grupowej, po zaledwie trzech meczach. W przypadku Frankowskiego zatem, dopiero nadchodzący sezon stworzy szansę pokazania swej wartości i wywalczenia miejsca w kadrze Jerzego Brzęczka. Śmiem jednak wątpić, czy takowe starania będą miały jakikolwiek sens, w obliczu gry, jaką prezentował w zakończonym sezonie ligi chorwackiej Damian Kądzior. Polak rozegrał w barwach Dynama Zagrzeb 30 z 36 meczów, inkasując 10 goli i 10 asyst, co drugi rok z rzędu zapewniło mu tytuł króla asyst ligi chorwackiej. Póki co, 28-latek na rolę wiatraka podczas Euro 2020 po prostu zasłużył. Pytanie, czy da dowód swej wartości w tym najważniejszym, poprzedzającym turniej okresie? Jeśli tak, z pełnym przekonaniem będzie można uznawać go za kandydata nie do pominięcia.

ATAK - ZIEMNIACZANY WAKAT WOLNY

Jeśli kwestię bramkarzy nazwałem nudną, to wybór napastników będzie czystą formalnością. Już teraz, z 99% pewnością każdy polski kibic powie, że na euro pojadą Lewy, Milik i Pio. Tutaj pola do dyskusji nie ma, a jeśli jest, to ludzkim okiem niemal niedostrzegalne. Ciekawiej robi się natomiast, gdy pomyślimy o napastniku nr 4. Wiadome jest, że murawy nawet nie przetestuje, chyba że w ostatnich minutach meczu lub na rozgrzewce. Będzie piątym kołem u wozu, kimś, kto tylko na wszelki wypadek powołanie może otrzymać. Może, ale nie musi. Równie prawdopodobną opcją jest, iż Jerzy Brzęczek, w obliczu nadmiaru solidnych kandydatur obrońców i pomocników, zdecyduje się na wybranie o jednego gracza więcej w którejś z tych właśnie formacji. Wszystko zależy jednak od formy i, przede wszystkim, stanu zdrowia wymienionej wyżej trójki. Jeżeli będą w pełni sił, może okazać się, że żadnego czwartego napastnika nie będzie. Co jednak, jeśli będzie?

Pretendentów jest jak zwykle kilku. Na ten moment, najczęściej widziani w tej roli są Jarosław Niezgoda oraz Karol Świderski. Niezgoda, po znakomitej jesieni (14 goli i 2 asysty w 18 meczach) przeniósł się z Legii do zespołu Portland Timbers. Tam, już w swoim pierwszym meczu w wyjściowej jedenastce, który wobec pandemii miał miejsce zaledwie kilka dni temu, zdobył debiutancką bramkę na amerykańskich stadionach. A w niedawnym meczu 1/8 finału MLS is Back, zdobył bramkę na 1:0 i decydującą o awansie jedenastkę w konkursie rzutów karnych. (mecz zakończył się wynikiem 1:1, w karnych Portland Timbers Niezgody pokonali FC Cincinnati 4:2). 25-latek jest szybki, ma zmysł i precyzyjne wykończenie. Idealnie nadawałby się na podmęczonego ponadgodzinnym bojem z polską reprezentacją rywala. Kolejnym, równie interesującym kandydatem zdaje się być Karol Świderski. 23-latek w barwach PAOK Saloniki rozegrał swój pierwszy pełny sezon, zdobywając 11 bramek, co czyni go najlepszym strzelcem wicemistrza Grecji. Ponoć, jak przyznał na łamach „Piłki Nożnej” były reprezentant Polski Mirosław Sznaucner, który obecnie pełni funkcję asystenta trenera zespołu U-19 PAOK, na kilku meczach pierwszego zespołu pojawiali się wysłannicy selekcjonera Brzęczka. Nikt przecież bez przyczyny nie wyrusza na przeciwległą część Europy. A już w szczególności nie osoby współpracujące z reprezentacją Polski.

Kolejni potencjalni napastnicy nr 4 już takimi konkretami nie dysponują. Mariusz Stępiński, Dawid Kownacki, Kamil Wilczek czy Łukasz Teodorczyk istotnie dawniej pokazywali do czego są zdolni, jednak od pewnego czasu, tylko Stępiński przejawia jakiekolwiek sygnały świadczące o chęci włączenia się w wyścig po bilet na Euro 2020. Choć i on, 3 golami w niezakończonej jeszcze kampanii Serie A oraz sporadycznymi występami w wyjściowej jedenastce Hellasu Werona, z pewnością nie przekonuje.

*             *             *

Potencjał polskiej kadry jest ogromny, możliwości i zestawień wiele, jednak bez ducha zespołowości, drużyna ta może nie przebrnąć nawet fazy grupowej. Niezależnie od tego kto ostatecznie znajdzie się w kadrze na Euro 2020, powinny to być wybory poparte częstymi i udanymi występami w przedturniejowych meczach reprezentacji. Sesja jesienna, marcowe kwalifikacje do MŚ w Katarze oraz dwa czerwcowe sparingi będą zatem decydujące. Istotna będzie również praca sztabu i samego Jerzego Brzęczka. Oprócz sfer czysto treningowych i taktycznych, które z racji różnych przyzwyczajeń piłkarzy względem warunków klubowych oraz niskiej częstotliwości zgrupowań kadry nie mogą być zbyt skomplikowane, by mogły zostać odpowiednio z zespołem dopracowane, kluczowa jest czysto ludzka atmosfera i organizacja funkcjonowania drużyny. Jak można wywnioskować ze wspaniałego dokumentu o kadrze pod wodzą Jerzego Brzęczka o dołującym tytule „Niekochani” (seria tych trzech filmów dostępna jest na kanale YouTube „Łączy nas piłka”), przed selekcjonerem oraz piłkarzami pracy jeszcze sporo. Całość ostatecznie jednak napawa optymizmem. Wspomniane we wstępie połączenie senatorskiej mądrości doświadczonych z polotem nieopierzonych, może przynieść naprawdę pokaźne plony. A nam, kibicom, godziny niezapomnianych emocji spędzonych na klęczkach przed ekranem telewizora.

fot. Dziurek / Shutterstock.com

TAGI

Inne artykuły