Adam Mandziara szokuje po odejściu z Lechii Gdańsk. "Poprosiłem kadrową o wykazanie zaskarżeń pracowniczych wobec mojej osoby"
Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 12-09-2022 10:12

Adam Mandziara, były już przewodniczący rady nadzorczej Lechii Gdańsk, podkreśla, że za jego rządów klub się rozwinął, a stawiane mu zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Adam Mandziara jest postacią bardzo kontrowersyjną. Wiele faktów z czasów jego rządów w Lechii Gdańsk zostało ujawnionych w programie "Magazyn Ekstraklasy" na kanale You Tube serwisu Meczyki. O działalności byłego już przewodniczącego rady nadzorczej Lechii opowiadał dziennikarz wspomnianego portalu Błażej Łukaszewski.
- Pracownicy, którzy mieli swoje kompetencje do wykonywania i byli w różnych działach, często musieli być też na usługi prywatne - albo trzeba było pojechać np. do innego miasta i odebrać żonę czy prezesa z lotniska, ale też przewijały się przez biura faktury za loty odrzutowcem. I to nie są faktury najmniejsze. Boli mnie to, że z drugiej strony oszczędzano na bardzo podstawowych rzeczach. Brakowało na dodatkowy etat w takim i innym dziale, a oczekiwano cudów. Zaniedbano relacje z kibicami i PR - mówił.
Sam Mandziara natomiast uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a wręcz jest postacią krystaliczną. W rozmowie na antenie "Canal+ Sport" stwierdził, że w ciągu ośmiu lat Lechia zanotowała progres.
- W minionym sezonie zdobyliśmy czwarte miejsce. Finansowo osiągniemy wynik 2,7 miliona złotych na plusie. Nie o wszystkich obszarach działania klubu mogę powiedzieć, że funkcjonują dobrze, ale mogę tak powiedzieć o obszarach zarządzanych przez prezesa Żelema. Co z nowym właścicielem? Rozmawialiśmy z dwoma podmiotami. I dalej z nimi rozmawiamy. Ale klubu nie sprzedaje się jak auta - powiedział.
- Pan Franz-Josef Wernze nie może pozwolić sobie na wpadkę z nowym właścicielem. Tu musi być wszystko załatwione we właściwy sposób. Opuścimy klub w jeszcze lepszym stanie niż go zostawialiśmy. Inna sprawa, że sytuacja w tabeli nie wzbudza zaufania potencjalnego kontrahenta - dodał.
- Inne sprawy? W ostatnich dniach czytałem mnóstwo hejt-newsów. Dywagacje, czy to odrzutowiec, czy to nie jest odrzutowiec, kto kurczaki kupuje, to jest poniżej jakiejś krytyki. Jak klub przegrywa, czy jak drużyna przegrywa, to trzeba wyciągnąć brudy. Poprosiłem kadrową o wykazanie zaskarżeń pracowniczych wobec mojej osoby - nikt się na mnie nie skarżył, co ja mam więcej opowiadać? - rzucił.
Źródło: Meczyki, Canal+ Sport