Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Jakub Świerczok zawieszony na 4 lata. Napastnik zabrał głos i się tłumaczy. "Przeszedłem test na wariografie"

Dodał: Futbol.pl
Data dodania: 28-10-2022 21:24
Jakub Świerczok zawieszony na 4 lata. Napastnik zabrał głos i się tłumaczy.

W piątek pojawiła się oficjalna informacja o zawieszeniu Jakuba Świerczoka przez Azjatycką Konfederację Piłkarską ażna 4 lata w związku z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego napastnika. Zawodnik japońskiego Nagoya Grampus, mający na koncie występy w reprezentacji Polski, wydał oficjalne oświadczenie. Świerczok napisał m.in, że w świtle zgromadzonych przez niego dowodów spodziewał się uniewinnienia. 

Niechlubną bohaterką całej sprawy jest substancja o nazwie trimetazydyna. To ona miała spowodować zawieszenie Świerczoka na 4 lata liczone od 9 grudnia 2021 roku, kiedy to wynik próbki okazał się pozytywny. 

Swój punkt widzenia na sprawę przedstawił Jakub Świerczok. Napastnik zabrał głos w mediach społecznościowych. "W teście antydopingowym przeprowadzonym po ćwierćfinałowym meczu azjatyckiej Ligi Mistrzów z Pohan Steelers w próbce A pobranej od Jakuba Świerczoka wykryto zakazaną substancję, a także kolejną w próbce B. Szanowni Państwo, jak zapewne wiecie, próbka, która została pobrana w październiku 2021 roku do badania antydopingowego, dała pozytywny wynik. Wykazała bardzo niski poziom substancji zwanej trimetazydyną" - napisał Świerczok.

TMZ to substancja stosowana w schorzeniach serca. Zwiększa przepływ krwi do serca, ogranicza wahania i poprawia regenerację, przyspieszając ją. 

Zdaniem Świerczoka trimetazydyna znalazła się w jego organizmie przypadkowo i została zażyta przez niego kompletnie nieświadomie podczas przyjmowania suplementów, które okazały się zanieczyszczone. 

"Nigdy nie stosowałem dopingu i po długotrwałym i kosztownym dochodzeniu ustaliłem, że pozytywny wynik testu był spowodowany przez zażywany przeze mnie suplement diety. To właśnie ten suplement był zanieczyszczony trimetazydyną. Dla jasności, trimetazydyna nie była wymieniona jako składnik suplementu diety i nie było powodu, aby podejrzewać, że suplement, który pochodził od renomowanego producenta, zawierał trimetazydynę. Ponadto dobrowolnie poddałem się i przeszedłem pozytywnie test na wariografie, który potwierdził, że nie zażyłem świadomie trimetazydyny" - tłumaczył napastnik, który złożył wyjaśnienia, przekazał dowody i spodziewał się oczyszczenia...

"Byłem więc przekonany, że trybunał Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC) przyjmie moje wyjaśnienia, które były potwierdzone przez dowody naukowe przedstawione przez niezależnych ekspertów i ze zrozumieniem odniesie się do mojej sytuacji. Niestety, tak się jednak nie stało. Można to wytłumaczyć faktem, że w miarę postępu rozprawy przed AFC okazało się, że niektórzy sędziowie nawet nie przeczytali moich wyjaśnień ani żadnego z przedstawionych przeze mnie dowodów, a trybunał jako całość nie znał przepisów antydopingowych. Co gorsza, jeden z sędziów zasnął, gdy moi prawnicy przedstawiali nasze stanowisko w sprawie" - napisał Świerczok.

Już wiadomo, że Świerczok, który po 4 latach dyskwalifikacji, wróciłby na boisko w wieku 33 lat, złoży apelację do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie. 

Świerczok jest piłkarzem japońskiego Nagoya Grampus. Trafił do tego klubu latem 2021 roku za 2 mln euro, opuszczając Piasta Gliwice.

 

Futbol.pl

TAGI

Inne artykuły