Ustawienia Twojej prywatności

Strona korzysta z plików Cookies, aby zapewnić Ci maksymalny komfort korzystania z serwisu oraz jego usług oraz dostosować treści do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce.

Grecki kibic odpowiada na wersję wydarzeń Pawła Raczkowskiego. "Groził śmiercią mi i mojej rodzinie"

Dodał: Grzegorz Sawicki
Data dodania: 11-04-2023 10:00
Grecki kibic odpowiada na wersję wydarzeń Pawła Raczkowskiego.

Trwa saga związana z zespołem sędziowskim Pawła Raczkowskiego, który miał sędziować mecz ligi greckiej pomiędzy AEK-em Ateny a Arisem Saloniki. Polacy zostali odsunięci, gdyż mieli wywołać awanturę pod wpływem alkoholu.

Nasi arbitrzy twierdzą, że są niewinni i opublikowali swoją wersję wydarzeń. Teraz odpowiedział na nią grecki kibic mieszkający w Polsce, który miał być poszkodowany w trakcie zajść w samolocie. Rozmawiał on z radiem "Libero FM107,4".

- Lecieliśmy tym samym lotem w klasie biznes. Zrozumiałem, że to oni mają sędziować mecz AEK - Aris, bo rozmawiali o ostatnim spotkaniu, który gwizdali w Polsce, czyli Lech Poznań - Pogoń Szczecin i śmiali się z tego, co zrobili i za co dostali karę. Mieszkam w Polsce i mówię w tym języku. Rozmawialiśmy ze sobą po grecku, a oni najwyraźniej myśleli, że nikt nie rozumie polskiego - twierdzi.

- Byli bardzo wyluzowani, pili gin, wódkę i wino, co potwierdził nam steward, kiedy wysiadaliśmy. Podczas lotu początkowo rozmawiali o meczu polskiej ligi. Potem zaczęli rozmawiać o greckiej piłce. Między innymi o prezesie greckiej drużyny, z którym mają, jak mówili, bardzo dobre relacje. Słyszeliśmy jego nazwisko, ale nie wiem, czy mogę je wypowiedzieć - dodaje.

- Kiedy samolot wylądował i mieliśmy już wychodzić, upomnieliśmy sędziów po polsku. Mówiliśmy, że powinni uważać na to, co mówią, bo za dużo wypili i powiedzieli wiele rzeczy, których nie powinni wygłaszać tak głośno - kontynuuje Grek.

- Tylko tyle. Słysząc to, zaczęli nas atakować. Zaraz po opuszczeniu samolotu czekali na nas na lotnisku i aż do odbioru bagażu szli za nami, bardzo ostro wyzywając. Rzucili się na nas, zaczęli nas wyzywać, chcieliśmy tego uniknąć, szli za nami, pluli na mnie, grozili, że mnie zabiją. Na początku nie chciałem reagować, ale zaczął mi i rodzinie bardzo głośno grozić śmiercią. Po tym, jak na mnie splunął, złapałem go za kurtkę, zaciągnąłem do ochrony i poprosiłem, żeby wezwali policję - zakończył.


Źródło: Meczyki.pl

TAGI

Inne artykuły